„Zaatakowała mnie konkubina” – rozmowa z Marcinem Najmanem

 

Jak już wiadomo, nie dojdzie podczas jedenastej gali „Konfrontacji Sztuk Walki” do długo wyczekiwanej walki z udziałem Marcina Najmana. Przykra kontuzja uniemożliwiła zawodowemu pięściarzowi wystąpić w nowej formule, w MMA.
Wiele osób wypowiada się na forach internetowych, że uraz boksera jest ukartowany, że stchórzył. Jednak nie mają oni racji! „El Testosteron” na prawdę przeszedł poważną operację, a co więcej, podkreśla, że nie wycofuje się z występów na KSW! Poniżej rozmowa jaką przeprowadziłem z Najmanem.

Cześć Marcin. Na samym początku muszę zapytać jak się czujesz?
– Dwa tygodnie temu miałem operację. Najgorszy był pierwszy tydzień, ponieważ nie mogłem chodzić. Teraz już powolutku spaceruję, ale dla człowieka przyzwyczajonego do aktywnego trybu życia jest to nie lada problem.
Co się wydarzyło tego feralnego dnia?
– Feralnego dnia, podczas libacji alkoholowej zaatakowała mnie konkubina! Oczywiście jest to żart, bo zadałeś mi pytanie jak starszy aspirant z komendy powiatowej. (śmiech)
Tak poważnie to był wieczór. Biegałem sobie, jak co drugi dzień i poczułem, że coś mi się zerwało w nodze. Lekarze uważają, że musiał być naruszony miesień podczas treningu, a gdy tylko zacząłem biegać strzelił.

Jaka była diagnoza lekarzy? Czy uraz był aż tak groźny, że należało od razu iść pod „nóż”?
– Nie było innej możliwości! Zerwaną powierz mięśniową można leczyć tylko operacyjnie.
Dowiedziałem się, że tak chciałeś walczyć na jedenastej „Konfrontacji Sztuk Walki”, że miałeś jechać do Niemiec, by udać się do lekarza-czarodzieja, który żużlowców z ciężkich kontuzji leczy w jeden dzień. Czy to prawda?
– Bardzo chciałem walczyć z dwóch powodów. Po pierwsze miałem już za sobą dwa miesiące treningów i szkoda tej odwalonej roboty, a po drugie miałem świadomość, że jak to bywa podczas takich sytuacji, zawsze znajdzie się jakiś mądrala, który stwierdzi, że zapewne się wystraszyłem. Na tym punkcie jestem bardzo wyczulony. Nigdy przed nikim nie spękałem i mogę walczyć z kadm. Honor i odwaga to dla mnie najważniejsze wartości! I właśnie, dlatego dopiero teraz ukazał się oficjalny komunikat dotyczący mojej kontuzji, ponieważ szukałem jeszcze pomocy u znachorów i szarlatanów w Londynie i Rzymie. Niestety, nic to jednak nie dało.
Ile będzie trwała absencja?
– Myślę, że na początku lipca powinienem powrócić do treningów.
Po powrocie do zdrowia zamierzasz walczyć z Wojciechem Bartnikiem, który rzekomo wyzwał cię na pojedynek, stoczyć rewanż z Andrzejem Wawrzykiem, a może debiutować w formule MMA?
– W chwili obecnej najważniejszy jest dla mnie debiut w MMA. Jestem to winien kibicom! Gdy nic nieoczekiwanego się nie przytrafi to na sto procent powalczę na dwunastej „Konfrontacji Sztuk Walki”. Oczywiście z bardzo, bardzo silnym człowiekiem… to już pewne!
Wawrzyk i Bartnik stoją w kolejce.

Marcin, pozwolę sobie zacytować jedną z wypowiedzi kibica MMA, który tak zareagował, gdy dowiedział się, że nie będziesz mógł wystąpić. Proszę żebyś się do niej odniósł. Cytuję „Najman – teraz ty nas możesz pocałować w dupę!”.
– Przekaż temu internaucie, że na przyjemności to trzeba sobie zasłużyć! (śmiech)
Znam ciebie już jakiś czas i wiem, że jesteś gościem słownym i honorowym. Zatem możesz obiecać, że jak tylko będziesz w pełni zdrowy meldujesz się na gali KSW by walczyć?
– Na milion procent! Zobaczysz jeszcze, jaka będzie to mega walka!
Trzymam za słowo. Dzięki za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
– Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców KSW.
Rozmawiał Artur Przybysz

www.konfrontacja.com

11 thoughts on “„Zaatakowała mnie konkubina” – rozmowa z Marcinem Najmanem

  1. nie wiem czemu ale ten koles dziala mi na nerwy… Szkoda bo gdy przegra a przegra napewno :p to zapewne zgoni na odnawiajaca sie kontuzje i wciaz bedzie zgrywac gwiazde ajj ;/

  2. KSC to chyba do Ciebie %-) „zawsze znajdzie się jakiś mądrala, który stwierdzi, że zapewne się wystraszyłem”

    Bokserem świetnym nie jest, i zawodnikiem MMA pewnie też nie będzie, ale mimo wszystko ja poczekam z opinią do walki. Głupio później będzie co niektórym jak Najman zrobi niespodziankę i wygra, chociaż pieniędzy na niego bym nie postawił 😛

    Oczywiście z bardzo, bardzo silnym człowiekiem… to już pewne! hmmm Pudzian ?

  3. Czy dziwne ? Nie bo czasami urazy i kontuzje się zdarzają i niestety walkę trzeba odwołać. Poza tym ślady po operacji, zdjęcia ze szpitala, badania lekarskie, nawet ogolona noga świadczy %-), że nie jest to jego wymysł i sposób na uniknięcie starcia, ale po prostu pech jaki zdarza się wielu sportowcom.

  4. Ja też za nim specjalnie nie przepadam, a głównie z tego powodu, że zbyt często go pokazują/on się promuje, a wszystko to nie jest poparte umiejętnościami w ringu. Myślę, że dużo lepiej by mu szło w jakiejś firmie zajmującej się PR w sporcie, ale nie wiadomo dlaczego ubzdurał sobie że będzie się bił i męczy nas wszystkich swoją gębą i bajkami.

  5. KSC Na razie nikt się nie kłóci, tylko dyskutujemy 🙂

    Najman po prostu umie się sprzedać i zareklamować. Nikt by go nie zauważył, gdyby tego nie robił, bo wybitnym pięściarzem na pewno nie jest. Inna sprawa, że taki sposób „lansowania” jest dość powszechny, tylko w świecie sportów walki liczy się bardziej kogo pokonałeś, niż to co powiedziałeś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *