Szybki nokaut w walce wieczoru gali Bellator 214

TASS\TASS via Getty Images

W finale turnieju Grand Prix wagi ciężkiej na gali Bellator 214, zmierzyli się legenda MMA Fedor Emelianenko i mistrz wagi półciężkiej Ryan Bader. Który z nich został nowym mistrzem wagi ciężkiej?

Były mistrz PRIDE, Fedor Emelianenko (38-6, 1 NC), awansował do finału turnieju, pokonując w ćwierćfinale Franka Mira przez TKO w pierwszej rundzie, a następnie Chaela Sonnena przez TKO w pierwszej rundzie w półfinale. Przed walką w finale turnieju, Emelianenko stoczył trzy pojedynki w Bellatorze wygrywając dwa.

Z kolei Ryan Bader (27-5) pokonał  ćwierćfinale przez TKO w pierwszej rundzie Muhammeda Lawala, a w półfinale pokonał przez jednogłośną decyzję Matta Mitrione. Ryan Bader przed tym pojedynkiem miał stoczone cztery walki w Bellatorze i wszystkie wygrał.

Pojedynek Emelianenko vs Bader zakończył się szybciej niż trwała ceremonia przedstawienia zawodników w klatce. Początek rundy i jeden cios lewą ręką wyprowadzony przez Ryana Badera powalił Fedora Emelianenko po czym Darth postawił jeszcze kropkę nad i kończąc walkę ciosami w parterze zmuszając sędziego do przerwania walki. Jedynie 35 sekund wystarczyło, aby Ryan Bader został nowym mistrzem wagi ciężkiej Bellatora i pierwszym w historii organizacji podwójnym mistrzem.

8 thoughts on “Szybki nokaut w walce wieczoru gali Bellator 214

  1. Na cholere ten Fedor wracał? Kiedys mialem do niego szacunek ale teraz rozmienia sie na drobne. Pada po byle dotknieciu, nie chroni potem w ogole glowy jak jakis leszcz. Kariere powinien skonczyc po Big Foocie. A tak to mamy kolejnego Jon Jonsa Juniora, genialnego fightera ktory niestety nie wie kiedy skonczyc zeby nie marnowac swietnego dorobku.

  2. No przykro się patrzy jak ktoś niszczy swoją legende, dostał wklepe od chłopa z LHW którego zniszczylaby większość z HW UFC.
    Ale cóż , dla mnie największą kompromitacja to było przegranie ze średnim Henderson.
    Fedor kończ , wstydu oszczędź

  3. Fedor w Pride po prostu miał słabych rywali… A dodatkowo miał farta (niczego mu nie ujmując bo szczęście sprzyja lepszym)…dla mnie i tak zostanie ikoną mma.. Zawsze miał szacunek do rywali, dawał fajne widowiskowe walki i to się liczy…

  4. Odnośnie obecnej formy Fedora można powiedzieć wiele, ale nie można go kwestionować jako zawodnika MMA wszechczasów. No chyba,że znajdzie się inny ciężki walczący w najlepszej organizacji (dziś UFC; wtedy natomiast mistrzowie z UFC odchodzili, by walczyć w PRIDE i przegrywali z zawodnikami niebędącymi nawet mistrzami – np. Randleman, Coleman, Barnett, Lidell, Belfort, Rodriguez), który przewalczy tam 10 lat z najlepszymi i wszystkie walki wygra. Po PRIDE dołożył wisienkę na torcie pokonując jeszcze dwóch byłych mistrzów UFC (obaj wówczas w top 5) – Sylvię i Arlovskiego w ich prime. Szkoda tylko, że nie zawalczył wtedy z Couturem, ale nie mam wątpliwości, że wygrałby, ponieważ tamten trochę wcześniej i później przegrywał z np. Lidellem, czy Big Nogiem, którego Fiodor dwukrotnie zniszczył. No i z Mirem, ale z tamtym rozprawił się po latach, czyli niedawno 🙂 Karierę powinien zakończyć właśnie w tamtym momencie, a właściwie po ciężkiej walce z niebezpiecznym, aczkolwiek średnim (wtedy #7) Rogersem.
    Mógłbym rzucać argumenty godzinami i napisać wypracowanie na temat jego dziedzictwa. Best ever i koniec. UFC mówi tak o Andersonie Silvie, bo nie ma nikogo lepszego. Na marginesie – niczego Silvie nie odbieram, ale w PRIDE przegrywał ze średniakami…

  5. @ejno, @jsz98, @lamma

    A ja jako wielki fan Fedora wcale sie z Wami nie zgodze.
    Na wstepie zazaznacze, ze walki Fedora ogladalem caly roztrzesiony i po za Cain’em Velsqueze’em to byl moj najbardziej ulubiony zawodnik.

    Chodzi o to, ze olbrzymi wplyw na sukces ma czas i miejsce. Fedor znalazl sie w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Ci wszyscy zawodnicy ktorych pokonal to albo: 1. byli mega leszczami (Hong Man Choi) albo goscmi, ktorzy byli spokojnie do obicia przez zawodnikow nowej generacji. Druga sprawa, ze Fedor b.duzo wygrywal np. balacha, co bylo rowniez zwiazane z malo wszechstronnym rozwojem zawodnikow i posysaniem w bjj.
    Sami zadodnocy: Hunt – sorry Panowie, ujemny rekord 13:14, toz to jest nikt. Coleman – jednowymiarowy zapasnik bez kondycji, Big NOG – ekspert bjj z twarda na tamten czas szczeka, ale zdewastowany np. przez Velasqueza w pieknym stylu. CroCop? wielki cwaniak, ktorego tak upokorzylo UFC jak nikogo innego – praktycznie wszystko w UFC przegrane. No i Randelman zapasnik z mocnym ciosem bez kodnycji.

    Tu nie ma co dyskutowac, w czasach Pride nie bylo tych mega atletycznych gosci, wszechstronnie wytrenowanych, bo nitk sie MMA nie interesowal. To tak jakbym ja Wam mowil, zejestem mistrzem swiata w „tatamu ajate” czyli robienie pompek i przysiadow w ciagu 1 minuty, a mistrzem jestem bo pokonalem w MŚ mojego kolege z klatki, a tylko ja i on sie tym interesujemy. Czy jesli ta dyscyplina stalaby sie bardzo znana, to czy bylbym takim samym mistrzem co gosc, kory zostalby mistrzem za 10 lat bedac jednym ze 100 000 ludzi? No pytanie retoryczne 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *