Robert Whittaker widzi szansę na trylogię z Israelem Adesanyą po zwycięstwie nad Marvinem Vettorim

Robert Whittaker ma nadzieję, że dzięki zwycięstwu nad Marvinem Vettorim na gali UFC Paris uda mu się wrócić na drogę prowadzącą do walki o tytuł.

Whittaker (23-6 MMA, 14-4 UFC) będzie starał się odbić po porażce z mistrzem wagi średniej Israelem Adesanyą na UFC 271 w lutym. 3 września na UFC Fight Night w Paryżu spotka się z Vettorim (18-5-1 MMA, 8-3-1 UFC).

Whittaker dwukrotnie przegrał z Adesanyą, przez co jego szanse na trzecią walkę z „The Last Stylebenderem” są niewielkie. Jednak po tym, jak Max Holloway przegrał 0-2 z Alexandrem Volkanovskim i doczekał się trylogii na UFC 276, Whittaker wierzy, że podobny scenariusz może się rozegrać dla niego samego.

„Zdecydowanie uważam, że trylogia jest możliwa przede wszystkim ze względu na zbliżającą się trylogię Holloway-Volkanovski” – powiedział Whittaker w rozmowie z Fox Sports Australia. „Szczególnie biorąc pod uwagę, jak wyrównana była moja walka z Izzym ostatnim razem, zdecydowanie uważam, że jest to bardzo realna możliwość”.

Whittaker włożył znacznie więcej wysiłku w rewanż z Adesanyą (22-1 MMA, 11-1 UFC), walkę w której uważał, że zrobił wystarczająco dużo, aby wygrać. Były mistrz wagi średniej UFC przyznaje, że Vettori jest wytrzymały, ale spodziewa się, że go zdominuje i pokona.

„Myślę, że będę dla niego zbyt trudnym rywalem” – powiedział Whittaker. „Czuję się o wiele lepszy od niego pod każdym względem. To prawda, że jest bardzo twardy, ale ja już walczyłem z twardymi ludźmi i ich rozwalałem.

Najlepszy Rob Whittaker pokonuje każdego. Zamierzam go po prostu mocno uderzyć i zrobić mu krzywdę. (…) Nie będzie w stanie utrzymać tempa. Nie będzie w stanie sobie z tym poradzić”.

Whittaker chciałby, aby doszło do pojedynku o pas, ale obaj panowie musieliby wygrać swoje następne walki. Whittaker zmierzy się z Vettorim, a Adesanya będzie bronił po raz piąty swój tytuł, kiedy zmierzy się z Jaredem Cannonierem w głównym wydarzeniu gali UFC 276, która odbędzie się 2 lipca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *