Plus Tygodnia: 14.04-21.04

Dla wszystkich, których z powodu świąt ominęły najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w MMA mamy podsumowanie ostatnich siedmiu dni w sportach walki. O tym, kto z kim i dlaczego dowiecie się w poniższym materiale, w którym oceniamy wszystko na plus i na minus.

Zaczynamy tradycyjnie od przyznawania plusów. W tym tygodniu sporo z pozytywnych wyróżnień wędruje do polskich organizatorów oraz zawodników, którzy przynieśli nam chlubę na arenie międzynarodowej. Zaczynamy wyróżnienia.

Na początek oczywiście musimy zacząć od naszego podwórka. Mam mieszane uczucia co do gali Night of Champions, organizowanej przez Pana Grzegorza Samolewskiego. Pan Samolewski organizował świetne gale i postanowił na sobotnim evencie zorganizować freak fight w iście japońskim stylu. No może nie do końca w japońskim, ale nazwał walkę Piotra Witczaka z Andrzejem Michalczykiem frak fightem. Lżejszy o 40 kg reprezentant Samolewski Team pokonał w walce wieczoru internetowego celebrytę przez poddanie 'fightera’. Mam nadzieję, że Pan Grzegorz jest zadowolony ze swojej gali i będzie częściej organizował kolejne eventy w mieście, w którym ich brakuje, w oparciu o sukces tej gali. Niepochlebnie się wypowiedziałem o zakontraktowaniu walki Witczaka, o czym przeczytacie tutaj. Muszę jednak pogratulować Panu Samolewskiemu tego, że umiejętnie dobrał rywala dla 'Bonusa’ i pokazał, że wytrenowany zawodnik może bez większych problemów pokonać o wiele cięższego 'osiłka’, o ile mogę nazwać tak Pana Witczaka. Cieszę się, że w walce wieczoru triumfował sport i dlatego największy plus w tym tygodniu wędruje do organizatora poznańskiej gali.


fot. Łukasz Kupiński/PLMMA

Nie sposób nie docenić też zawodników, którzy wygrywali swoje pojedynku w poznańskiej Arenie. Mocni zawodnicy z Ankos Zapasy: Michał Pietrzak i Daniel Skibiński wygrali swoje walki, ale na plus zasłużył najbardziej Łukasz Rajewski. Najstarszy z braci Rajewskich zaprezentował się najlepiej z nich wszystkich i dopisał drugie imponujące zwycięstwo w swojej karierze. Brakuje w polskim MMA mocnych uderzaczy i swoje nadzieje pokładam właśnie w braciach Rajewskich, że będą w stanie namieszać w polskim MMA, co nie udało się Piotrowi Woźnickiemu.

Niewielu zapewne z czytelników wie, że egzotyczne Viet Vo Dao jest sportem, w którym odnosimy sukcesy, może mniejsze niż w BJJ, ale zdecydowanie większe niż w piłce nożnej, czy siatkówce. Reprezentacja Polski w tej sztuce walki zdobyła na wielkanocnych Mistrzostwach Europy w tej dyscyplinie złoty medal, a Adam Jankowski, zawodnik MMA trenujący w S4 Fight&Cross, zdobył złoto indywidualnie. To kolejny wielki sukces sportów uderzanych, po zdobyciu medali na Mistrzostwach Świata WMF w Bangkoku przez Wojciecha Kossowskiego i Panie z Gladiatora Siedlce. Gratulujemy i mamy nadzieję, że sukcesy będą trwać.

Bukmacherzy nie dawali wielkich szans Fabricio Werdumowi w walce z Travisem Browne. Ja niesiony sentymentem do sztuki walki, która jest moim fundamentem, wbrew kursom postawiłem na Brazylijczyka i się nie zawiodłem. Nie zamierzam jednak namawiać do hazardu, a zwrócić uwagę na Werduma, który utarł nosa wielu zakładowiczom i po raz kolejny udowodnił, że z rasowego grapplera stał się pełnowartościowym zawodnikiem MMA. Podobne wyróżnienie może powędrować do Yoela Romero Palacio, który również udowadnia, że coraz pewniej czuje się w stójce uderzanej.

Ogromny plus za piękny powrót dla Thiago Alvesa. Zawodnik American Top Team zmagał się z kontuzjami, które wymagały operacji. Problemy z mózgiem przeciągały się w czasie i jeden z najlepiej kopiących low kick zawodników UFC dwa lata nie walczył. Bałem się, że odbije się to na jego formie jak na Thiago Silvie, który zaprezentował się słabo w walce z Gustafssonem, jednak na szczęście moje obawy były bezpodstawne i jeden z moich ulubionych zawodników MMA zwycięsko powrócił do rywalizacji w coraz ciekawszej dywizji półśredniej UFC.

Zwycięstwo polskiego zawodnika za granicą cieszy, nie inaczej jest z każdym kolejnym zwycięstwem Marcina Helda. Zawodnik z Tych poddał duszeniem trójkątnym Dereka Andersona i awansował do finału turnieju wagi lekkiej Bellatora. Miejmy nadzieję, że tym razem finał okaże się zwycięski dla Marcina i stanie do walki o pas ze zwycięzcą pojedynku Alvarez vs Chandler.

To by było na tyle, jeśli chodzi o pozytywne wyróżnienia zawodników, którzy zasłużyli w minionym tygodniu na plusy. Nadszedł czas, by wskazać tych, którzy są antybohaterami minionego tygodnia.

Rick Hawn wciąż nie spełnia pokładanych w nim nadzieji. Kolejny judoka okazuje się być jedynie dobrym zawodnikiem MMA, ale nie mogącym zdobyć więcej w walkach z mocnymi zawodnikami. Podobnie jak Yoshihiro Akiyama i Satoshii Ishi jest solidnym fighterem, ale nie mogącym wnieść Judo na wyżyny. Jedynie Ronda Rousey promuje judo w MMA. Oczywiście MMA to nie tylko Judo, ale reprezentantów tej dyscypliny w tym sporcie, jak na lekarstwo, zwłaszcza wśród topowych fighterów. Porażka z Douglasem Limą miejmy nadzieję, że przyniesie wiekowemu już zawodnikowi Tristar, kolejny zastrzyk motywacji do ciężkiej pracy.

Edson Barboza i Travis Browne przystępowali do swoich walk jako faworyci. O ile zawodnik z Brazylii przegrał w parterze, o tyle porażka Amerykanina dziwi. Można usprawiedliwiać Browne na milion sposobów, ale walkę przegrał, co pokazało, że zwycięstwo nad Overeemem i Barnettem nie umiejscawia go w czubie dywizji ciężkiej UFC.

W tym tygodniu dajemy również wyróżnienia specjalne. Pierwsze nieco spóźnione, ale w pełni zasłużone dla organizacji PROMMAC, która przełamuje mój sceptycyzm do tej organizacji, ogłaszając dwie gale i podpisanie kontraktu na wyłączność z Albertem Odzimkowskim. Tym samym daje jasno do zrozumienia, że nie jest to sezonowa organizacja i zamierza poważnie zagrać na polskim rynku. Drugie pozytywne wyróżnienie kierujemy do Bernarda Hopkinsa, najstarszego mistrza świata w boksie w historii, walczącej legendy. Negatywne wyróżnienie specjalne dla UFC, za zwolnienie Jacka Shieldsa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *