Krajobraz po bitwie – UFC Fight Night 102: Lewis vs. Abdurakhimov & UFC 208: Holloway vs. Pettis

Jeff Bottari/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

UFC Fight Night 102

Derrick Lewis odnosząc kolejne zwycięstwo w dalszym ciągu buduje, dość ugruntowaną już, pozycję w dywizji ciężkiej UFC. Podczas piątkowej gali Amerykanin miał spore z szukającym klinczu i kontroli w parterze Shamilem Abdurakhimovem. Po niezbyt ciekawych trzech rundach walki Lewis wziął sprawy w swoje ręce, z klinczu obalił Rosjanina a następnie ciosami z góry w parterze – ze względu na słabą obronę Shamila – zmusił sędziego do przerwania walki. Dla Derricka to piąta wygrana z rzędu i ogólnie ósma wygrana w UFC. W kolejnej walce Amerykanin mógłby zmierzyć się z Markiem Huntem lub…

Francisem Ngannou, który podczas gali UFC Fight Night 102 również odniósł znaczące zwycięstwo. Francuz w piątek rywalizował z Anthonym Hamiltonem nie dając mu żadnych szans. Ngannou poddał go kimurą w drugiej minucie walki po raz kolejny demonstrując w oktagonie ogromną siłę fizyczną. Po czterech z rzędu wygranych Francis mógłby teraz zawalczyć z Derrickiem Lewisem lub Alexandrem Volkovem.

Corey Anderson swoimi zapasami i kontrolą z góry kompletnie zdominował Seana O’Connella. Amerykanin nie chciał walczyć w stójce i szybko sprowadzał walkę do parteru gdzie w II rundzie zakończył walkę ciosami z góry. Dla Coreya to szósta wygrana w największej organizacji MMA na świecie i udany powrót po niezbyt dobrej walce przeciwko Mauricio Shogunowi. W kolejnej walce Anderson mógłby zmierzyć się z Mishą Cirkunovem.

Gian Villante udanie odbił się po przegranej z rąk Ilira Latifiego. Podczas piątkowej gali kolega Chrisa Weidmana znokautował Saparbeka Safarova. Walka miała dosyć jednostronny przebieg, od początku dominował doświadczony Amerykanin, który niemiłosiernie obijał kontuzjowanego debiutanta. Walka zakończyła się w drugiej walce po serii uderzeń, na które Rosjanin w ogóle nie odpowiadał. W kolejnym boju Villante mógłby zmierzyć się z Gadzhimuradem Antigulovem.

Randy Brown dopisał do swojego rekordu dziewiąte zwycięstwo pokonując Briana Camozziego. 26-latek w I rundzie musiał bronić się przed próbami balachy ze strony rywala jednak później wziął sprawy w swoje ręce i zwyciężył poprzez ciosy w parterze w drugiej rundzie. W kolejnej walce Brown mógłby zmierzyć się z Emilem Meekem.

Gerald Meerschaert i Shane Burgos podczas UFC Fight Night 102 zaliczyli udane debiuty w największej organizacji MMA na świecie. GM3 potrzebował niecałą rundę by rozprawić się z Joem Gigliottim, którego udusił efektowną anakondą. Z kolei Burgos po przegraniu pierwszej rundy, w drugiej i w trzeciej zaprezentował się o wiele lepiej od Tiago Tratora częstując go ogromną ilością celnych uderzeń i nawet doprowadzając do spotkania Brazylijczyka z deskami oktagonu.

Marc Diakiese nadal legitymuje się rekordem bez porażki. Brytyjczyk w starciu z Frankie Perezem miał spore problemy w drugiej rundzie, gdy Amerykanin ulokował na jego głowie kilka mocnych łokci. W pierwszej i trzeciej zapaśnicza dominacja Marca nie podlegała dyskusji i jedenasta wygrana w karierze stała się faktem.

Shamil Abdurakhimov był przygotowany na starcie z Derrickiem Lewisem. Do walki z potężnym Amerykaninem przystąpił z planem i do pewnego czasu dobrze go egzekwował. Na nieszczęście Rosjanina w IV rundzie został on obalony i spacyfikowany przez będącego z góry Lewisa. Po przegranej Shamil zapewne wypadnie z TOP15 wagi ciężkiej UFC, ale nadal pozostaje liczącym się zawodnikiem. W kolejnym boju mógłby zawalczyć z Danielem Omielańczukiem.

Anthony Hamilton kontynuuje przeplata wygranych z porażkami a jego rekord w UFC obecnie wynosi 3-4. Amerykanin ma swoje lepsze i gorsze występy, ale póki co – po części z powodu słabości dywizji – nie grozi mu zwolnienie z organizacji. W kolejnej walce mógłby zmierzyć się z Waltem Harrisem lub Timem Johnsonem.

Po piątkowej gali Sean O’Connell znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji, Amerykanin przegrał trzy walki z rzędu przy okazji absorbując mnóstwo uderzeń silnych półciężkich. Nie wiadomo jak wpłynie to na kolejne występy The Real OC, ale prawdopodobnie jego kolejna walka odbędzie się już poza oktagonem UFC.

Saparbek Safarov trafiał do UFC jako niepokonany zawodnik, który wszystkie swoje dotychczasowe walki zakończył przed czasem. Debiutując w klatce największej organizacji MMA na świecie nie pokazał niczego szczególnego wartego uwagi, może poza nieustępliwością i chęciami do walki.

Brian Camozzi w swoim debiucie mógł poddać Randy’ego Browna, ale nie zdołał wykończyć poddania a następnie w drugiej rundzie padł pod naporem uderzeń rywala. Zapewne jeszcze dostanie szansę walki w UFC, ale wydaje się być zawodnikiem, który przez długi czas utrzyma się wśród szeregu zawodników największej organizacji MMA na świecie.

————————————————————————————————————————————————–

UFC 206: Holloway vs. Pettis

Max Holloway dopiął swego. Ma na koncie dziesięć z rzędu wygranych, jest tymczasowym mistrzem kategorii piórkowej i ma zapewnione starcie z mistrzem, Jose Aldo. Co więcej, Anthony Pettis toczył wyrównany bój z Błogosławionym tylko w pierwszej odsłonie, później był to już teatr jednego aktora, w którym karty rozdawał zdecydowanie lepiej dysponowany Hawajczyk. Holloway zakończył walkę z reprezentantem Roufusport w ostatniej minucie trzeciej rundy po serii uderzeń pod siatką. Otwartym pozostaje tylko kwestia kiedy Max stanie naprzeciwko Aldo, wątpię by Brazylijczyk szybko podjął wyzwanie i zawalczył z Hawajczykiem już na UFC 208.

Donald Cerrone nie przestaje zaskakiwać, na UFC 206 Kowboj toczył wyrównany bój z Mattem Brownem. Nieśmiertelny bez problemów znosił kolejne uderzenia Donalda, ale po wysokim kopnięciu, które trafiło go w szczękę, wyprowadzonym w jedenastej minucie walki padł na deski bez chęci i możliwości dalszego kontynuowania walki. Dla Kowboja to czwarta z rzędu wygrana w kategorii półśredniej i ogólnie dziewiętnaste zwycięstwo w UFC (!). Po wygranym pojedynku Donald wyraził chęć walki z Demianem Maią, ale zważywszy na to, że Brazylijczyk „ma obiecanego” titleshota spodziewałbym się zestawienia Cerrone z Robbiem Lawlerem lub Lorenzem Larkinem (jeśli UFC zechce podpisać z nim kontrakt).

Cub Swanson i Doo Ho Choi stoczyli niesamowity bój. Piórkowi przez 15 minut wymieniali swoje najcięższe uderzenia, chwiali się na nogach, wracali i zadawali kolejne ciosy. A wszystko to przy głośnych okrzykach rozradowanej publiczności. Walka ta jest mocnym kandydatem do walki roku, pojedynek ten nieco wyhamował hype train Koreańczyka zaś w przypadku Swansona mamy pewność, że Cub jeszcze liczy się w walce o wysokie cele w kategorii -66kg. W kolejnej walce Swanson mógłby zmierzyć się z wygranym walki Dennis Bermudez vs. Chan Sung Jung zaś Choia można by zestawić z Yairem Rodriguezem (jeśli 15 stycznia pokona on BJ Penna) lub Jeremym Stephensem.

Kelvin Gastelum stoczył świetną walkę w kategorii średniej. Po dźwiganiu Tima Kennedy’ego w pierwszej rundzie 25-latek w drugiej i trzeciej odsłonie uderzeniami sterroryzował starszego rywala fundując mu drugą z rzędu przegraną przez nokaut. Gastelum w wyższej kategorii zaprezentował się bardzo dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Kennedy to wysoko sklasyfikowany zawodnik. Kelvin znowu przebąkuje coś o zejściu do wagi półśredniej, ale czy naprawdę powinien to robić? Może lepiej zestawić go z Derekiem Brunsonem lub Gegardem Mousasim?

Emil Weber Meek zadebiutował w UFC podejmując doświadczonego, ale wracającego po niemal 2-letniej przerwie Jordana Meina. Po przegranej pierwszej rundzie Norweg w drugiej i trzeciej odsłonie obaleniami i kontrolą z góry odrobił straty a następnie przekonał do siebie sędziów punktowych. Był to dobry debiut jednak nie sposób pominąć faktu, że Mein nie wykazywał jakichś nadmiernie dużych chęci do wygrania tej walki zwłaszcza w późniejszych minutach.

Misha Cirkunov buduje swoją pozycję w dywizji półciężkiej UFC wygrywając przed czasem czwartą walkę z rzędu. Łotysz w ostatniej walce karty wstępnej UFC 206 nie pozwolił Nikicie Krylovowi na wiele dusząc go gilotyną w ostatnie minucie pierwszej rundy. W kolejnej walce Cirkunov mógłby zmierzyć się z Coreyem Andersonem.

Lando Vannata zapowiedział, że na UFC 206 da mocny występ argumentując to faktem, że będzie to pierwsza walka od ponad dwóch lat, przed którą zrobił prawdziwy obóz przygotowawczy. 24-latek słowa dotrzymał nokautując Johna Makdessiego efektowną obrotówką.

Rustam Khabilov bez większych problemów wygrał czwartą z rzędu walkę i myślę, że Rosjanin powinien wrócić do walki o TOP15 zamiast walczyć ze średniakami lub przeciętniakami wagi lekkiej do jakich zaliczali się ostatni rywale Tygrysa.

Anthony Pettis poniósł czwartą porażkę w pięciu ostatnich walkach dodatkowo nie mieszcząc się w wadze przez pojedynkiem z Maxem Hollowayem. To nie koniec złych informacji, w walce z Hawajczykiem Showtime doznał złamania ręki i zaliczył pierwszą w karierze przegraną przez nokaut. W kolejnej walce Anthony zmierzy się z niżej notowanym rywalem (najpewniej z kimś z końca TOP15) i jeśli przegra to będzie musiał się solidnie zastanowić nad swoją karierą.

Matt Brown po raz pierwszy przegrał walkę przez KO, jego oprawcą został Donald Cerrone. Nieśmiertelny początkowo sprawiał problemy popularnemu Kowbojowi, ale kopnięcie wyprowadzone przez niego na początku trzeciej rundy zakończyło walkę. Dla Browna to piąta przegrana w sześciu ostatnich walkach, ale mało prawdopodobne by był on zmuszony pożegnać się z UFC, amerykański promotor uwielbia zawodników dających efektowne walki a takimi niewątpliwie są pojedynki Matta. W kolejnej walce Brown mógłby zmierzyć się z Albertem Tumenovem.

Tim Kennedy na pewno nie zaliczy swojej sobotniej walki do udanych. Po pewnych sukcesach w pierwszej rundzie Amerykanin w drugiej i trzeciej odsłonie nie mógł sobie poradzić ze stójkowymi umiejętnościami Kelvina Gasteluma. W kolejnym boju Kennedy mógłby zawalczyć z Uriahem Hallem.

Jordan Mein po prawie 2-letniej przerwie wrócił do klatki UFC, ale nie zaprezentował się szczególnie dobrze. Amerykanin dobrze rozpoczął pojedynek, ale w drugiej i trzeciej rundzie pozwolił się całkowicie zdominować przez co przegrał na kartach sędziów.

Valerie Letourneau jeszcze nie tak dawno walczyła o mistrzostwo kategorii słomkowej dając dobrą walkę z Joanną Jędrzejczyk. Później Amerykanka przegrała z mocną Joanne Calderwood a teraz musiała uznać wyższość także debiutantki, Viviane Pereiry. Zwolnienie Letourneau nie będzie zaskoczeniem.

Nieciekawie wygląda także sytuacja Johna Makdessiego. Kanadyjczyk w czterech ostatnich walkach odniósł tylko jedno zwycięstwo – i to niejednogłośną decyzją sędziów w starciu z Mehdim Baghdadem. W zeszłym roku, po porażce w starciu z Donaldem Cerrone John przebąkiwał o emeryturze, ciekawe o czym myśli teraz.

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *