Krajobraz po bitwie – UFC 217: Bisping vs. St-Pierre

Josh Hedges/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

Georges St-Pierre powrócił do oktagonu UFC po czterech lat, co więcej, powrócił w fenomenalnym stylu. Kanadyjczyk podczas nowojorskiej gali UFC 217 mierzył się z mistrzem wagi średniej, Michaelem Bispingiem. Zdaniem wielu Hrabia był bardzo słabym mistrzem, czempionem jakoby z „przypadku” jednak nie da się pominąć choćby faktu, że od listopada 2013r. – kiedy to GSP postanowił zawiesić rękawice na kołku – 38-latek stoczył dziewięć walk! W sobotniej konfrontacji St-Pierre porozbijał rywala swoimi firmowymi prostymi, zdobywał sprowadzenia i skontrolował większego od siebie Michaela w parterze co ostatecznie zaprowadziło go do zwycięstwa przez poddanie w trzeciej odsłonie. Ameryka kocha takie powroty i już teraz z niecierpliwością oczekuje kolejnej walki Georgesa. W następnym pojedynku St-Pierre powinien zawalczyć z Robertem Whittakerem.

T.J. Dillashaw odzyskał stracony w styczniu 2016r. mistrzowski pas wagi koguciej. Dla podopiecznego Duane’a Ludwiga pojedynek z Codym Garbrandtem nie był spacerkiem, ale zakończył się na jego korzyść już w ósmej minucie. Po przegranej pierwszej odsłonie i zaliczeniu knockdownu Dillashaw w drugiej pokazał się ze znacznie lepszej strony ostatecznie nokautując, kiedyś klubowego kolegę a teraz wielkiego rywala, ciosami w parterze. Za sprawą częstych zmian mistrza sytuacja w dywizji -61kg jest bardzo ciekawa, w kolejnej walce Dillashaw mógłby dostać szansę stoczenia upragnionego boju z posiadaczem pasa wagi muszej, Demetriousem Johnsonem.

Rose Namajunas zszokował świat pokonując Joannę Jędrzejczyk. Dodatkowo, młoda zawodniczka zrobiła to szybko i w płaszczyźnie, w której nikt nie dawał jej większych szans w rywalizacji z Polką. Znana z nieprzeciętnych umiejętności parterowych Namajunas rozbiła w stójce mistrzynię a po drugim knockdownie dobiła ją uderzeniami w parterze. Do bardzo ubogiej dywizji słomkowej wleciało trochę nowego wiatru, teraz najprawdopodobniej Polka dostanie szansę natychmiastowego zrewanżowania się Rose.

Stephen Thompson udowodnił, że nadal jest bardzo liczącym się zawodnikiem w rywalizacji o mistrzostwo wagi półśredniej. W sobotę Wonderboy pewnie wypunktował groźnego Jorge Masvidala, Amerykanin po raz kolejny zaprezentował świetne wyczucie dystansu, kreatywne kopnięcie i ulepszony boks. Thompson nieustannie się rozwija i pewnym jest, że tylko 1-2 walki dzielą go od kolejnego boju o złoto, w kolejnym pojedynku Stephen mógłby zmierzyć się z Colbym Covingtonem.

Paulo Costa odniósł najważniejsze zwycięstwo w karierze pokonując Johny’ego Henricksa w walce otwierającej kartę główną sobotniej gali. Brazylijczyk bez większych problemów w stójce rozbił byłego mistrza wagi półśredniej, Hendricks był równorzędnych rywalem 26-latka tylko w pierwszej odsłonie. W drugiej rundzie Borrachinha przyspieszył i nawałnicą uderzeń zmusił sędziego do interwencji. W kolejnej walce Paulo mógłby zmierzyć się z wygranym pojedynku Elias Theodorou vs. Dan Kelly.

James Vick dopisał do swojego rekordu ósmą wygraną w UFC, podczas UFC 217 30-latek pokonał mocnego Josepha Duffy’ego. Początkowo to Irlandczyk nieznacznie lepiej prezentował się w oktagonie, ale w późniejszych minutach to Vick doszedł do głosu, na sekundy przed syreną kończącą drugą odsłonę Amerykanin trafił potężnym podbródkowym i rzucił się z dobitką a sędzia – na sekundę przed przerwą – zakończył pojedynek. W kolejnej walce James mógłby rywalizować z Jaredem Gordonem.

Ovince Saint Preux przegrywał na kartach sędziów walkę z Coreyem Andersonem, ale pokazał to, za co wielu kocha MMA – w sekundę jedną akcją odwrócił losy walki. Beastin 25/8 otrzymał pierwsze ostrzeżenie pod koniec rundy, wtedy „tylko” wypadł mu ochraniacz szczęki. W ostatniej odsłonie OSP trafił czysto na szczękę i jego rywal wylądował nieprzytomny na macie klatki. W kolejnym pojedynku Saint Preux mógłby zawalczyć z Ilirem Latifim.

Curtisa Blaydesa również można śmiało zaliczyć do zwycięzców gali lub przynajmniej zwycięzców nowych zasad w stanie Nowy Jork. Dzięki dostępnym dla sędziów powtórkom Amerykanin zwyciężył Oleksiya Oliynyka, który symulował nielegalne kopnięcie na głowę w parterze.

Michael Bisping zakończył swoje panowanie na tronie wagi średniej. Anglik nie sprostał wracającemu po czterech latach przerwy byłemu mistrzowi wagi półśredniej. Hrabia został rozbity w stójce a w trzeciej odsłonie dodatkowo skontrolowany w parterze i ostatecznie uduszony do nieprzytomności przez Georgesa St-Pierre’a. W kolejnej walce Bisping mógłby zmierzyć się z Yoelem Romero.

Cody Garbrandt poczuł się niezwykle pewnie po tym jak w pierwszej rundzie doprowadził do knockdownu T.J. Dillashawa. To niestety później zemściło się na reprezentancie Team Alpha Male, ponieważ w drugiej odsłonie to No Love znalazł się na deskach a z powodu mnogości uderzeń rywala sędzia przerwał pojedynek. Przed 26-latkiem teraz mnóstwo pracy jeśli myśli on o powrocie na tron wagi koguciej. W kolejnym pojedynku Garbrandt mógłby zawalczyć z wygranym konfrontacji John Dodson vs. Marlon Moraes.

Joanna Jędrzejczyk zaliczyła pierwszą w karierze porażkę a co więcej – przegrała już w I odsłonie z zawodniczką, która zdaniem wielu nie miała wiele do zaoferowania w płaszczyźnie kickbokserskiej. Polka przed występem na UFC 217 była jeszcze bardziej pewna siebie niż zwykle, do takiego stopnia, że w swoich wypowiedziach posunęła się nieco za daleko. Mistrzyni, która już myślała o zwojowaniu innych dywizji została brutalnie ściągnięta na ziemię i teraz musi walczyć o powrót na szczyt. W kolejnej walce Jędrzejczyk mogłaby zmierzyć się z wygraną pojedynku Tecia Torres vs. Michelle Waterson.

Johny Hendricks zaliczył piątą przegraną w sześciu ostatnich występach co zdaje się definitywnie kończyć jego marzenia o zajmowaniu jakiejkolwiek znaczącej pozycji w szeregu zawodników największej organizacji MMA na świecie. Amerykanin nie miał wiele do zaoferowania w konfrontacji z Paulo Costą i padł pod naporem ciosów rywala już w drugiej minucie drugiej rundy.

Corey Anderson dobrze taktycznie rozgrywał pojedynek z Ovincem Saint Preuxem przyciskając go do siatki i tam punktując. Taktyka przynosiła efekty, ponieważ Beastin 25/8 prowadził na kartach sędziów punktowych, ale w ostatniej rundzie kompletnie dał się zaskoczyć wysokim kopnięciem i zakończył walkę leżąc nieprzytomny na deskach. Dla Coreya to trzecia porażka w czterech ostatnich występach.

Nie wiemy co Oleksiy Oliynyk myślał udając bardzo poszkodowanego przez „nielegalne kopnięcie” w wykonaniu Curtisa Blaydesa w II rundzie. Ostatecznie sędziowie skorzystali z technicznych możliwości i w rekordzie Rosjanina widnieje porażka przez zatrzymanie walki przez lekarza. W kolejnym pojedynku 40-latek mógłby zawalczyć z Stefanem Struve.

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *