Henry’emu Cejudo nie podoba się, że UFC płaci solidne gaże Jorge Masvidalowi, który ma 17 porażek, a jemu nie chce dać dobrego kontraktu

Sarah Stier/Getty Images

Henry Cejudo zapowiada, że nie wróci do UFC, jeśli nie otrzyma znaczącej podwyżki wynagrodzenia.

Cejudo (16-2 MMA, 10-2 UFC), były podwójny mistrz UFC, przeszedł na emeryturę po obronie tytułu w wadze koguciej przeciwko Dominickowi Cruzowi w maju 2020 roku. Od tego czasu złoty medalista olimpijski w zapasach zapowiadał potencjalny powrót, ale odmawia ponownego wejścia do puli testów Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), chyba że będzie lepiej wynagradzany przez UFC.

Aby wyrazić swoje zdanie, Cejudo odniósł się do mistrza wagi średniej UFC Israela Adesanyi i Jorge Masvidala, którzy niedawno podpisali nowe, lukratywne kontrakty.

„Niech przemówią pieniądze, w przeciwnym razie nie wracam” – powiedział Cejudo w wywiadzie dla The Underground. „Nie podpiszę umowy z USADA, dopóki nie dostanę tego, na co zasługuję. Oni dali kasę Israelowi Adesanyi, który nie umie zrobić cholernego moonwalku, nie potrafi zdobyć drugiego pasa, nie potrafi obronić obalenia, żeby ocalić swoje życie. Albo Jorge Masvidalowi, któremu dali pieniądze. On ma 17 porażek w karierze, a nie mogą dać trochę tej kasy dla Triple C?”

Cejudo uderzył w Masvidala, który ma 16 porażek w karierze (35-16 MMA, 12-9 UFC), zaledwie kilka dni po tym, jak zaoferował mu pomoc w treningach po tym, jak Masvidal przegrał przez jednogłośną decyzję z Colbym Covingtonem na UFC 272.

„Triple C” jest przekonany, że UFC wybiera sobie fighterów, którym chce płacić. Chociaż nie wspomniał, o jaką dokładnie kwotę prosi, Cejudo powiedział, że jest gotów odłożyć na bok karierę trenerską i inne obowiązki, byleby tylko znów móc rywalizować.

„Pieniądze nie są warte spuścizny, ale moja spuścizna jest nieskalana. Tak, Khabib właśnie został przyjęty do Galerii Sław, ale nawet jego zasługi nie dorównują moim. Ja mam jeszcze jeden pas, a do tego złoty medal olimpijski. Wolę to niż 29-0, ale i tak uwielbiam Khabiba.

Powodem, dla którego tak mówię, jest to, że jest inaczej, wiesz o co mi chodzi? Chyba nie jestem tym gościem z towarzystwa. Jestem tą cholerną czarną owcą, która po prostu chce zarobić pieniądze. Nie mówię, żeby zakładać tu związek zawodowy. Mówię tylko, żeby mi płacić. Chcę mieć zielone, zasługuję na te cholerne zielone. Każdy sobie rzepkę skrobie i ja tak to widzę”.

Pogoń za trzecim pasem UFC była dla Cejudo jedną z największych zachęt do powrotu. Wielokrotnie wzywał do walki mistrza wagi piórkowej Alexandra Volkanovskiego, ale jeśli nie Volkanovski, to Cejudo jest zainteresowany jeszcze jednym nazwiskiem.

„Dwie walki, które naprawdę przychodzą mi na myśl, jeśli wrócę, to Max Holloway. Jeśli nie dadzą mi Alexandra „Przeciętnego” w walce o pas, niech dadzą mi Hollowaya. Jeśli chcą, żebym walczył z kimś, żeby dostać się do walki o tytuł, to dajcie mi Hollowaya. Dajcie mi Hollowaya. Wiem, że mogę go pokonać i wtedy dostanę Alexandra „Przeciętnego”. Ale chcę za to dostać sowitą wypłatę”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *