Grappler Fight Night – historyczna gala w Mińsku Mazowieckim za nami


A takie widoki można było podziwiać na gali 🙂

W sobotę 18-ego października w podwarszawskim Mińsku Mazowieckim odbyła się pierwsza, historyczna gala mieszanych sztuk walki. Zorganizowało ją małżeństwo, które prowadzi również Klub Grappleer w tym mieście, czyli Marcin Frankiewicz, z którym ostatnio nagrywaliśmy wywiad i jego żona Ewelina. Imprezę Grappler Fight Night można uznać za udaną, nie zabrakło emocjonujących walk i uznanych gości honorowych.

Zacznijmy jednak od samego początku, czyli od przedstawienia wszystkich. Jako goście honorowi na gali wystąpili: jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia w polskim MMA, dwukrotny zwycięzca amatorskiego turnieju KSW i niepokonany zawodnik organizacji FEN i upadającej, jeśli już nie upadłej, ProMMAC, Emil Różewski. Drugim gościem był najwybitniejszy Polak startujący na zasadach ADCC, świetny trener, Radosław Turek z Alliance Warszawa, oraz promotor i trener boksu, Andrzej Gmitruk. Ostatnim i chyba najbardziej zasługującym na miano gościa honorowego zaproszonym był legendarny Kickboxer i pięściarz, Marek Piotrowski. Na początku gali otrzymał on wyróżnienie honorowe za całokształt swojej pracy sportowej, również z racji tego, że pochodzi z Mińska Mazowieckiego. Po odśpiewaniu Panu Markowi sto lat statuetką Grapplera odznaczono również Marcina Gałązkę, najbardziej doświadczonego zawodnika Klubu Grappler, który trenuje od samego początku do dziś.

Następnie dowiedzieliśmy się, że na gali nie wystąpi dwóch czołowych przedstawicieli miejscowego klubu: trener, zawodnik i organizator gali, Marcin Frankiewicz uszkodził więzadło w kolanie i na trzy dni przed galą musiał wycofać się z zaplanowanego pojedynku z Bogusławem Gałeckim. Z powodu kontuzji łokcia nie wystąpił również Marcin Gałązka, który miał zaplanowany pojedynek z Danielem Chrzanowskim.

Przejdźmy już do samych pojedynków. Pierwszą walkę stoczył wspomniany wcześniej Daniel Chrzanowski (1-0) nie bez problemów pokonał Mateusza Zahorskiego (0-1). Utalentowany karateka znalazł się na ziemi po kopnięciu na głowę, które udało się przechwycić Zahorskiemu. Krótka walka na dźwignie na stopy, po której Chrzanowski znalazł się w pozycji dominującej i próbował dźwigni, co spowodowało kontuzję Zahorskiego. Tym samym Chrzanowski zapisał pierwsze zwycięstwo na swoim koncie w MMA.

W drugiej walce znany mecenas sportów walki w końcu postanowił spróbować swoich sił w MMA. Jakub Lejwoda (1-0) poddał duszeniem gilotynowym w drugiej rundzie reprezentujący otwocką akademię dalekowschodnich sztuk i sportów walki, Patryka Konstantyna (0-1). Pojedynek był toczony pod dyktando starszego zawodnika z Warszawy, który kontrolował przebieg walki głównie w parterze, próbując niemal na wszelkie sposoby poddać rywala. Udało się w drugiej rundzie duszeniem gilotynowym i tym samym Lejwoda otworzył rekord w MMA, miejmy nadzieję, że jeszcze kilka razy pojawi się na galach w Polsce.

Ostatnio coraz popularniejsze robi się mieszanie walk MMA z walkami w formule K-1, o czym świadczy chociażby karta walk drugiej co do wielkości organizacji MMA w Polsce, Fight Exclusive Night czy karta wschodzącej i mającej przed sobą świetlaną przyszłość organizacji East Side Fight. W jedynej walce K-1 sobotniego wieczora zobaczyliśmy pojedynek pomiędzy miejscowym zawodnikiem, Jakubem Kopcińskim z Klubu Walki Grappler i Jakubem Węckiem z Arrachionu MMA Mrągowo. Pojedynek w K-1 był toczony w dynamicznym tempie i zdecydowanie był bardziej czytelny dla laików MMA, jeśli tacy w ogóle pojawili się na mińskiej gali. Po trzech rundach zasłużenie zwycięzcą został ogłoszony Kopciński.

Nie zabrakło również walki kobiet podczas gali organizowanej przez państwa Frankiewiczów. Klaudia Key Ćwiek (1-0) z ADSW Jissenkan Otwock nie dała większych szans o wiele drobniejszej Wioli Szewczyk (0-1) z FSK Shootokan. Pojedynek bez większej historii, wygrała zawodniczka o znacznej przewadze fizycznej, która duszeniem gilotynowym udusiła już w pierwszej rundzie rywalkę.

W piątej walce gali zmierzyli się, znany mi z pojedynku na odbywającej się rok wcześniej I Charytatywnej Gali Sportów Walki w Mińsku Mazowieckim, Kuba Kuć (0-1) ze Zbyszkiem Należytym (1-0). Należyty konsekwentnie pracował nad przeciwnikiem obalając i obijając z góry miejscowego zawodnika. Koniec nastąpił w drugiej rundzie, kiedy sędzia postanowił interweniować i przerwać pojedynek po uderzeniach w parterze, jakimi Należyty zasypał swojego rywala.

Do dwóch zwycięstw z rzędu przedłużył passę Grzegorz Białas (3-5) z Archanioła Warszawa. Wywodzący się z zapasów zawodnik nie miał większych problemów z pokonaniem Dariusza Bielińskiego (0-1) z SSSW Adara. Białas na początku walki przewrócił rywala, zdobył dosiad i bombardował przeciwnika, który walczył o zrzucenie rywala. Warszawiak był bliski skończenia rywala przed czasem wcześniej, jednak debiutujący w MMA Bieliński uciekł z duszenia zza pleców. Nie udało mu się jednak zrzucić rywala z siebie i sędzia widząc mocno krwawiącą twarz Bielińśkiego postanowił przerwać pojedynek.

Osobiście czekałem najbardziej na walkę wieczoru, w której zmierzyli się dobrze znani mi zawodnicy. Rafał Sępkowski (0-1) z S4 Fight & Cross musiał uznać wyższość reprezentującego olsztyński Arrachion, Mateusza Żukowskiego (1-0). Żukowski zmusił sędziego do przerwania walki już w pierwszej rundzie po serii ciosów w parterze, które spadły na głowę świetnego uderzacza z Warszawy. Żukowski, którego sportem bazowym jest Sportowe Jiu Jitsu, pokonał pod koniec września w walce na zasadach Kickboxingu Full Contact legendę tej dyscypliny w Polsce, Mariusza Niziołka. Właśnie to zwycięstwo sprawiło, że ostrzyłem sobie zęby na poważną awanturę w klatce przez długie trzy rundy. Na szczęście dla zdrowia zawodników obyło się bez tego, a sama walka zdecydowanie spełniła oczekiwania co do walk wieczoru.

Na koniec chciałbym podsumować samą organizację wydarzenia. Wszystkie walki odbywały się sprawnie bez większych przerw, niemal jak w zegarku, co na pewno cieszy, że nie było narzekających zawodników na to, że ich walki toczą się za szybko, choć niektórzy mniej uważnie słuchający na odprawie mieli jakieś zastrzeżenia. Oprócz licznych i zasługujących na miano gości honorowych sportowców sportów walki pojawili się również zawodnicy uprawiający mniej brutalne dyscypliny sportu. Cało wydarzenie uświetnił swoją obecnością Burmistrz Mińska Mazowieckiego, który od lat wspiera jedną z największych dum miasta, czyli Klub Walki Grappler.

Sama realizacja gali mi osobiście przypadła do gustu, jednak największe wrażenie zrobiła na mojej znajomej, niekoniecznie związanej ze środowiskiem, ale potrafiącej ocenić poziom organizacyjny wydarzenia. Miejmy nadzieję, że szybko dostaniemy zapis video całej gali i sami będziecie mogli się przekonać na własne oczy, czy warto było przyjść na galę, czy nie. Co do zawodników walczących na gali sprawdziła się stara jak świat zasada: tam gdzie walczą debiutanci jest wiele emocji i walki są niesamowicie widowiskowe. Umiejętności i taktyka często schodziły na dalszy plan zastępowane przez wolę zwycięstwa i agresję. Widzowie nie mogli narzekać. Poniżej oficjalne wyniki gali.

Walka wieczoru:
80 kg: Mateusz Żukowski pokonał Rafała Sępkowskiego przez TKO (uderzenia w parterze) w drugiej rundzie

Pozostałe walki:
77 kg: Grzegorz Białas pokonał Dariusza Bielińskiego przez TKO (uderzenia w parterze) w pierwszej rundzie
90 kg: Zbigniew Należyty pokonał Kubę Kucia przez TKO (uderzenia w parterze) w drugiej rundzie
61 kg: Klaudia Key Ćwiek pokonała Wiolę Szewczyk przez poddanie (duszenie gilotynowe) w pierwszej rundzie
82 kg: Jakub Kopciński pokonał Jakuba Węcka przez decyzję (walka K-1)
70 kg: Jakub Lejwoda pokonał Patryka Konstantyna przez poddanie (duszenie gilotynowe) w drugiej rundzie
70 kg: Daniel Chrzanowski pokonał Mateusza Zahorskiego przez TKO (kontuzja rywala) w pierwszej rundzie

Informacja organizatora

5 thoughts on “Grappler Fight Night – historyczna gala w Mińsku Mazowieckim za nami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *