Gegard Mousasi o tym, czy uważa się za najlepszego średniego i o tym, co motywuje go do rywalizacji

Gegard Mousasi Twitter

Były zawodnik UFC, a obecnie mistrz wagi średniej Bellatora Gegard Mousasi, zaliczył swój drugi występ w organizacji Bellator i szybko zdobył tytuł w pojedynku z dotychczasowym mistrzem Rafaelem Carvalho.

Po zwycięskim pojedynku na gali Bellator 200, Gegard Mousasi został zaproszony do programu The MMA Hour w którym został zapytany o to, czy uważa samego siebie z najlepszego zawodnika wagi średniej na świecie. „The Dreamcatcher” odpowiedział, że nie czuje, że jest najlepszym zawodnikiem  kategorii średniej w tym sporcie.

„Najlepszy zawodnik wagi średniej? Nie, nie wiem, nie sądzę. Ale to nie jest mój cel, aby być najlepszym średnim.

Myślę, że mógłbym walczyć z Robertem Whittakerem, Yoelem Romero lub Luke Rockholdem. Czy mógłbym walczyć z Michaelem Bispingiem, gdy był mistrzem? Tak, myślę, że byłbym w stanie wygrać.

Po prostu chodzi o wygrywanie walk i zarabianie pieniędzy. Posłuchaj, wszyscy walczą o pieniądze. Nie wiem, dlaczego ludzie przychodzą do tego programu i mówią, że walczą o honor lub swój kraj i wszystkie te bzdury. Jeśli nie zapłacisz żadnemu z tych zawodników, nie będą walczyć. Wszyscy walczą o wypłatę. To właśnie robię, zarabiam na walkach, nie ma w tym nic wyjątkowego.”

2 thoughts on “Gegard Mousasi o tym, czy uważa się za najlepszego średniego i o tym, co motywuje go do rywalizacji

  1. A kto nie potrzebuje pieniędzy? Generalnie każdy. Nawet ksiądz zbiera pieniądze. Tylko jako wysportowany młody facet mógłby zarabiać na inne sposoby, czemu akurat to? Przecież na początku kariery MMA nie zarabia się za dużo, już prędzej w boksie. A i jeszcze można oberwać… Przykładowo sędziowie MMA też nie zarabiają za wiele, nawet mając dość wyrobione nazwisko. Ogólnie sporty walki i pieniądze to nie idą za bardzo w parze, może tylko jak chodzi o wielkie postacie. Jakby miało chodzić o pieniądze, to lepszym kierunkiem byłaby piłka nożna. Ilość wysiłku i wyrzeczeń w przygotowanie do występu, ryzyko obrażeń i pieniędzy jakie się za to bierze jest nieporównywalna. Relatywnie długi kontrakt i odpowiedzialność rozkładająca się na wszystkich zawodników. I nikt cię nie będzie nawet winił, że źle piłkę pokierowałeś, jeżeli jej sobie nawet nie wywalczysz. A w wypadku przegranej przeważnie najbardziej wini się nie piłkarzy, tylko trenera… Co, widzieliście jakiegoś piłkarza, który cierpiałby na starość na Parkinsona z powodu grania w piłkę? W sportach walki zawodnicy często walczą wręcz do utraty przytomności, do krańcowej wytrzymałości organizmu, a piłkarze sami upadają i udają, że im się coś stało…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *