Ciryl Gane skomentował zachowanie Francisa Ngannou, który spławił go i jego drużynę za kulisami UFC 268: „To nie było konieczne”

Ciryl Gane Twitter

Atmosfera była tak gęsta, że można było ją ciąć nożem, gdy Francis Ngannou i Ciryl Gane oraz trener Fernand Lopez minęli się za kulisami UFC 268. Gane skomentował zachowanie Ngannou, który udał, że ich nie widzi.

Byli koledzy z drużyny zmierzą się w walce o unifikację tytułu wagi ciężkiej 22 stycznia w głównym pojedynku gali UFC 270 i chociaż nie są do końca wrogami, to zdecydowanie nie pałają do siebie przyjaźnią.

To dlatego, że Ngannou, mistrz wagi ciężkiej UFC, miał problemy z głównym trenerem Gane’a, Fernandem Lopezem, co skłoniło go do przejścia na stałe do Xtreme Couture w Las Vegas. Gane nie chce się angażować w żadne konflikty, ale był zaskoczony, gdy Ngannou po zwycięstwie Nassourdine’a Imavova nad Edmenem Shahbazyanem w ostatni weekend w Madison Square Garden, przeszedł obok niego i innych członków klubu MMA Factory, jakby byli niewidzialni.

Jest jednak szczególny powód, dla którego tymczasowy mistrz wagi ciężkiej Gane (10-0 MMA, 7-0 UFC) był rozczarowany tym, że Ngannou (16-3 MMA, 11-2 UFC) zignorował jego drużynę.

„Dlaczego, po prostu dlaczego? To nie było konieczne” – powiedział Gane we wtorek w rozmowie z MMA Junkie. „Ale tak to już jest. Niektórzy ludzie myślą inaczej niż ja. Niektórzy ludzie są inni. Więc dla mnie to nie było konieczne. Ale on to zrobił. To jest jego historia, więc to tyle…

Jestem zaskoczony, bo może ma coś przeciwko mnie, może ma coś przeciwko swojemu byłemu trenerowi, Fernandowi Lopezowi, ale co ma do Nassourdine’a Imavova? Nassourdine Imavov właśnie skończył przed czasem swoją walkę i wygrał, a w MMA Factory, Nassourdine Imavov był być może najczęstszym sparingpartnerem Francisa. Więc Fernand, OK. Ja, ja jestem przyszłym przeciwnikiem, OK. Ale Nassourdine Imavov, to trochę szkoda.”

W związku z tą historią rozgrywającą się przed UFC 270, Gane i Ngannou są postrzegani jako byli klubowi koledzy, którzy zamienili się we wrogów, ale Gane nie chce być częścią takiej narracji. Rozumie, że jego nazwisko jest synonimem Ngannou od pierwszego dnia, ale skupia się wyłącznie na swojej drodze ku temu, aby zostać niekwestionowanym mistrzem wagi ciężkiej.

„Na początku czułem się z tym trochę nieswojo, ponieważ zbyt wielu ludzi próbuje umieścić mnie w nagłówkach: „Facet, który chce dokonać zemsty”, ale to nie jest moja historia” – powiedział Gane. „Pozwólcie mi robić swoje, a teraz czuję się z tym komfortowo. Kiedy zaczynałem karierę w UFC, może po moich pierwszych trzech walkach, po każdej z nich, dziennikarze mówili o tym: „Francis i Francis”. Ej, skupcie się na mnie proszę. Dopiero co tutaj przybyłem, będę robił swoje. Francis był już w pierwszej piątce, więc to jest tego typu uczucie.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *