Ciryl Gane jest gotowy walczyć z każdym, ale nie zamierza rzucać wyzwań komukolwiek

Jeff Bottari/Zuffa LLC

Ciryl Gane nie jest typem zawodnika, który robi szum wokół swojej osoby. W rzeczywistości, nawet po pokonaniu przed czasem byłego mistrza wagi ciężkiej Juniora dos Santosa na gali UFC 256, potężny Francuz stoi mocno na ziemi.

Niepokonany ciężkiej, Ciryl Gane (7-0 MMA, 4-0- UFC) odniósł zwycięstwo przez TKO w drugiej rundzie i mimo, ze pojawiły się kontrowersje dotycząc zadanego przez niego ciosu łokciem w tył głowy dos Santosa, nie ma w tym winy Francuza. W momencie, gdy Gane wyprowadził cios łokciem, Brazylijczyk odwrócił się tyłem do niego i nie było szansy na uniknięcie uderzenia.

Junior dos Santos (21-9 MMA, 15-8 UFC) zaprotestował przeciwko temu uderzeniu do sędziego Jerina Valela zaraz po zakończeniu walki, a po obejrzeniu powtórek, Gane przyznał podczas konferencji prasowej, że sam nie był w stu procentach pewien tego uderzenia i chciał potwierdzenia od urzędnika, że nie ma problemów z ostatnią sekwencją pojedynku.

„Naprawdę nie rozumiałem co się stało, ale wtedy sędzia przyszedł do mnie i powiedział: „To było legalne, to było legalne”. Więc tak, to było legalne.”

Zdobycie zwycięstwa przed czasem nad byłym mistrzem, takim jak dos Santos sprawi, że popularność Gane w dywizji ciężkiej UFC wzrośnie, ale elokwentny Paryżanin nie zamierza rzucać wyzwania któremukolwiek z czołowych zawodników w dywizji na swoją kolejną walkę. Jak wyjaśnił, to po prostu nie jest w jego stylu.

„Nikomu nie rzucam wyzwania. Rozumiesz, kim jestem. Ktokolwiek, gdziekolwiek. Chcę tylko wykonywać swoją pracę. To tyle.”

Jedną z potencjalnych walk zasugerowanych Gane był pojedynek z Francisem Ngannou. Jednak ze względu, że obydwaj zawodnicy trenowali w paryskim klubie MMA Factory pod okiem trenera Fernanda Lopeza, Gane powiedział, że stoczyłby ten pojedynek tylko wtedy, gdy jego stawką będzie tytuł.

„Myślę, że jeśli UFC to zrobi, proszę aby było to o pas. Tyle. To dlatego, że jesteśmy z tego samego klubu, od tego samego trenera.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *