Paul Daley: „Nie jestem lizusem”

(foto: mmamania.com)

„Nie jestem lizusem i nie jestem typem gościa, który przedkłada dobro firmy nad swoje własne. Lubię robić wszystko po swojemu i kiedy mam na to ochotę. Niektórzy to lubią, a niektórzy nie. Kiedy mój menedżer mówi mi żebym coś zrobił, to i tak robię to na co mam ochotę. Nie jestem uparty i nie chodzi o to, że nie mam dyscypliny. Ja po prostu chce być sobą. Całe życie byłem tylko i wyłącznie sobą. Mówię jak jest, a potem stawiam czoło konsekwencjom.”

Kolejne mocne słowa wychodzące od Brytyjczyka, który kryje się pod pseudonimem Semtex. Może i Paul Daley ma rację, w życiu trzeba być sobą, ale taka buntownicza postawa na pewno nie ułatwi mu kariery w MMA, zwłaszcza teraz, gdy Zuffa kontroluje zarówno UFC jak i Strikeforce. Jak wiadomo, Paul jest oficjalnie wrogiem Zuffa i Dany White’a po tym, jak na gali UFC 113: Machida vs. Shogun 2 zaatakował po finalnym gongu Josha Koschecka. Niestety, po wygaśnięciu kontraktu Daleya ze Strikeforce, możemy nigdy więcej nie zobaczyć go walczącego dla Zuffa. Co oznaczałoby, że jego talent prawdopodobnie marnowałby się na pomniejszych lokalnych galach.

9 thoughts on “Paul Daley: „Nie jestem lizusem”

  1. W pewnym wieku trzeba dorosnąć. Jak gość woli zarabiać grosze i rozmieniać swój talent na drobne tylko dlatego, że nie panuje nad emocjami, to jego problem. Ale wojownik nie powinien dorabiać do swoich słabości ideologii, pt: „Jestem sobą” albo „robię to, na co mam ochotę”.

  2. @archon zgadzam się z tym twierdzeniem, ale nie w tym kontekście, tylko jeden typ w świecie MMA był zdolny do tego żeby po walce, podejść do przeciwnika i go uderzyć OD TYŁU… Takie zachowanie to obelga dla tego sportu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *