Michael Chiesa chce stoczyć w kwietniu walkę z Eddie Alvarezem

Mike Roach/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images

Ostatni raz zawodnik wagi lekkiej Michael Chiesa walczył w kwietniu zeszłego roku, a przerwa była spowodowana urazem pleców. Chiesa liczy teraz na szybki powrót.

Michael Chiesa (14-2) doznał w czerwcu urazu kręgu L3, który na długo uniemożliwił mu występy w Oktagonie, ale ten czas bezczynności wkrótce dobiegnie końca o czym Michael mówił w spotkaniu z mediami przed galą UFC Fight Night 105.

— Z tego, co mi powiedziano, w ciągu trzech tygodni powinienem wrócić do akcji. Nie było żadnych uszkodzeń w kręgosłupie, a jedynie jakieś zapalenie, więc oczekuję powrotu do Oktagonu w kwietniu.

W ciągu kilku ostatnich tygodni Chiesa dużo mówił o walce z byłym mistrzem wagi lekkiej Eddie Alvarezem.

— Eddie stracił tytuł w walce z Conorem, ale uważam, że ta walka ma sens. Eddie jest twardym gościem i byłym mistrzem w innych organizacjach, ale on już miał swój czas, a teraz nadeszła kolej na mnie.

— On powiedział, że chce trochę poczekać i zobaczyć co się wydarzy 4 marca (UFC 209), ale dlaczego nie chcesz zawalczyć z kimś? Nie siedź bezczynnie czekając na coś tylko weź się za to. Jeśli jest facetem czekającym na wyzwania, to jest taki brodaty gość z północnego zachodu, który chce stoczyć 15 minutową walkę z wymianą ciosów, więc zobaczymy, czy on połknie przynętę.

Zwycięzca TUF 15 został też zapytany o to jak opisałby walkę z aktualnym pretendentem do tymczasowego tytułu wagi lekkiej Tonym Fergusonem. Obaj mieli zmierzyć się na gali UFC Fight Night 91 w lipcu zeszłego roku, ale ze względu na kontuzję Chiesy do tej walki nie doszło.

— Powiem wam dokładnie jak wyglądałaby ta walka. Zarówno ja jak i Tony zadawalibyśmy sobie ciosy trafiając bardzo mocno podobnie jak z kopnięciami. Byłoby kilka obaleń i trochę przepychanek w parterze, ale kiedy postanowiłby zrobić te swoje popisowe przetoczenia, to popełniłby wielki błąd. Nie możesz oddawać mi swoich pleców, ponieważ przyczepiłbym się do nich jak plecak i dorwał twoją szyję.

— On jest twardym gościem, zasługuje na miejsce w którym jest. Zastanawiam się tylko jak wiele by ryzykował. Ja nie jestem rywalem w walce z którym robi się takie rzeczy — twoim przeznaczeniem byłaby po prostu porażka. Myślę, że walka potrwałaby prawdopodobnie kilka rund i obaj próbowalibyśmy się wzajemnie punktować, ale ja dorwałbym jego szyję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *