Mark Coleman się nie męczy – on tylko udaje

“Wielu we mnie wątpi. Nie mogę znieść nazywania mnie starym człowiekiem… Muszę zamknąć paru ludziom usta. Są powody, dlaczego się męczyłem –  dekoncentracja – nie trenowałem wystarczająco dużo. Ale jeśli poświęcę odpowiednio dużo czasu – mogę rywalizować z każdym. Dałem z siebie na UFC 100 jakieś 70%…  Mogę być o wiele lepszy i szybszy… Kiedy o tym myślę, jestem świeży, jestem szybki, uderzam mocno… Jestem dobry…  Wszyscy inni niech lepiej uważają, bo „The Hammer” powróćił… Zawsze wyglądam na zmęczonego – ale ja tylko udaję… I w walce zamieniam się w kogoś innego. Jestem światowej klasy zapaśnikiem. A Stephan Bonnar opróżnił swój bak energii w pierwszej rundzie i właśnie dlatego byłem w stanie wrócić i wygrać tą walkę. Byłem świeży. Byłem coraz lepszy w miarę upływu czasu.”

Pierwszy mistrz UFC wagi ciężkiej, Mark Coleman, mówi o tym, jak się czuł odnosząc w Octagonie pierwsze zwycięstwo od ponad 12 lat. “The Hammer” przetrwał pierwszy szturm Stephana Bonnara na UFC 100 i w końcu wygrał jednogłośną decyzją. “The Godfather of Ground and Pound” poprzez swoją technikę zapaśniczą sprowadził do parteru “American Psycho” i trzymał go tam, bijąc mocne ciosy. 44-letni członek Holu Sław – którzy przyrzeka być coraz lepszym – zawzięcie zaprzecza, że był zmęczony, mówiąc, że to była tylko metoda oszukania przeciwnika… a wszyscy inni patrzyli. Was też zwiódł?

3 thoughts on “Mark Coleman się nie męczy – on tylko udaje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *