Luke Rockhold twierdzi, że Israela Adesanyę można pokonać na wiele sposobów, a osobiście zrobiłby to lepiej niż Jan Błachowicz

Don Wright

Luke Rockhold jest przekonany, że jego styl walki pozwoliłby mu zdetronizować mistrza wagi średniej UFC Israela Adesanyę i zrobiłby to lepiej niż pierwszy pogromca Nigeryjczyka, Jan Błachowicz.

Luke Rockhold (16-5 MMA, 6-4 UFC), który nie rywalizował od czasu przegranej przez nokaut z obecnym mistrzem wagi półciężkiej Janem Błachowiczem w lipcu 2019 roku, ma nadzieję na powrót do Oktagonu w 2021 roku.

Były mistrz wagi średniej jest w pełni zdrowy i mówi, że ma problem ze zdobyciem rankingowego przeciwnika do walki. Z celem, którym jest ponowne zostanie mistrzem, Rockholdowi podoba się to, jak jego zdaniem pasuje mu zestawienie z Israelem Adesanyą (20-1 MMA, 9-1 UFC), który ma za sobą swoją pierwszą w karierze porażką z Janem Błachowiczem, w walce w której był wielokrotnie obalany.

„Wiem do czego Israel jest zdolny. Studiuję Israela od dłuższego czasu” – powiedział Rockhold w rozmowie z ESPN. „Doceniam jego styl, ale myślę, że jest do pokonania na wiele sposobów. Nie sądzę, żeby wielu facetów potrafiło walczyć z nim w dystansie tak jak ja. Jeśli po prostu będę zrelaksowany i pozostanę poza zasięgiem, to jest to gra, w którą mogę grać, a potem, jeśli przejdziemy do sprowadzeń, zrobię to o wiele lepiej niż Jan. Tyle powiem.

Nie ma nikogo lepszego ode mnie w walce z górnej pozycji. Jeśli znajdę się na kimś, nie obchodzi mnie kto to będzie, to będzie to krótka noc dla każdego.”

Po przegraniu trzech z ostatnich czterech walk, Rockhold jest świadomy, że wielu ludzi już wyeliminowało go z rywalizacji o tytułu. Jednak po wzięciu trochę wolnego i wyleczeniu licznych kontuzji, zdaje się jakby w Rockhold zyskał nową młodość i jest gotowy udowodnić wszystkim, że się mylą.

„Zawsze miałem wątpliwości, zawsze miałem hejterów, ale ich jest coraz więcej. Sport stał się coraz bardziej popularny w ostatnich czasach i należy im się ich własna opinia, jak sądzę. Mają prawo do swojej opinii, ale moim zadaniem jest napisać ją na nowo i pokazać im, kim do cholery jestem, więc pracuję i wracam, bo wiem, do czego jestem zdolny. Po prostu muszę się skupić i być tym facetem, którym wiem, że jestem. Zrelaksować się i dać sobie spokój, a ludzie bardzo szybko ugryzą się w język.

Dywizja jest gotowa do przejęcia i Israel jest tym kto mnie teraz motywuje, a wszyscy inni są na tej drodze.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *