Kevin Lee: Barboza był wtedy największym wyzwaniem

Brandon Magnus/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images

The Motown Phenom o kryteriach wyboru przeciwnika do kolejnej walki.

Po przegranej na UFC 216 walce z Tonym Fergusonem (23-3, 13-1 w UFC, #1 w rankingu UFC) o tymczasowy pas wagi lekkiej Kevin Lee (16-3, 9-3 w UFC, #7 w rankingu UFC) miał w kolejnym pojedynku zmierzyć się z Natem Diazem (19-11, 14-9 w UFC, #8 w rankingu UFC) jednak walki tej nie zestawiono. Jak mówi sam zainteresowany, Nate nie chciał z nim walczyć.

Była propozycja walki z Natem Diazem. Myślałem, że to będzie dobra walka, bardzo chciałbym tej walki. Nate jest twardym zawodnikiem i wiele osób uważa go za czołówkę, ale on nie chciał walczyć.

Nie jestem awanturnikiem, jeśli ktoś nie chce walczyć to nie mam zamiaru mu przeszkadzać. Nie mam zamiaru zbyt dużo gadać o ludziach, którzy nie dadzą mi tego, dokąd zmierzam.

Później Lee dostał propozycje walki z Eddiem Alvarezem (29-5 1 NC, 4-2 1 NC w UFC, #3 w rankingu UFC) i Edsonem Barbozą (19-5, 13-5 w UFC, #4 w rankingu UFC), wybrał Brazylijczyka, ponieważ uważa go za większe wyzwanie.

Ja lubię wyzwania i Barboza był wtedy największym wyzwaniem. To był Barboza lub Alvarez. Eddie to łatwa kasa, ja lubię wyzwania.

Chciałem największego wyzwania a Barboza jest najlepszym uderzaczem wagi lekkiej w historii. Tak, więc gdy wyjdę i go pokonam to wygram też tytuł.

One thought on “Kevin Lee: Barboza był wtedy największym wyzwaniem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *