Gdzie jest Mirko?

Mirko „Cro Cop” Filipovic to wielka postać K-1 oraz MMA i myślę, że nikt tutaj nie zaprzeczy. Zawodnik swego czasu okrzyknięty „Niekoronowanym Królem Pride”, ulubieniec japońskiej publiczności i nie tylko. Znany z nokautowania przeciwników kopnięciem na głowę z lewej nogi, wielu o tym wiedziało i…wielu się na to nacięło. Jego spokój, opanowanie oraz optymizm mogą być świetnym przykładem dla młodych adeptów sportów walki. Jego kariera jeszcze nie dobiegła końca, ale już dzisiaj możemy nazywać go legendą.

DROGA WOJOWNIKA

To co zawsze fascynowało w Filipovicu, to właśnie jego spokój i ten lekko cyniczny uśmieszek, towarzyszący mu niemal przy każdej walce, który dawał wyraz jego opanowania.Jednocześnie Mirko „Cro Cop” Filipovic to prawdziwy wojownik, nie tylko w aspekcie samej walki ale również honoru. Czego przykładem może być wywiad telewizyjny w którym Mirko, udziela ostrej reprymendy chorwackiemu dziennikarzowi, który źle wyrażał się o „Minotauro” Nogueira. Cro Cop mówi o Minotauro jako o wielkim sportowcu i wielkim człowieku wyraża się o nim z wielkim szacunkiem. Wspomina jednocześnie o tym że nie szanowanie jego przeciwnika oznacza brak szacunku dla niego samego i obrażanie Minotauro również uważa za osobistą obrazę.

BAŁKAŃSKI WESOŁEK

Mirko posiada również świetne poczucie humoru, dowcipy na treningach oraz różnego rodzaju pokazach i seminariach z jego udziałem to już norma. Jednak żarty mają miejsce nie tylko na treningu, wszelkiego rodzaju wywiady to przecież też świetna okoliczność na zrobienie kawału. Najbardziej znanym jest ten w którym początkujący dziennikarz Mauro Ranallo usiłuje zrobić wywiad z Cro Copem a Mirko z poważną miną stwierdza że ów dziennikarz komentował jego ostatnią walkę i krytykował go a on tego bardzo nie lubi. Żurnalista zaczyna przepraszać Mirko za to co zrobił (chociaż tak naprawdę wcale tej walki nie komentował), napięta sytuacja trwa chwilę po czym Mirko podchodzi do Mauro i ze śmiechem zbija z nim piątkę. Żart się udał, chociaż tym razem prowodyrem był Bas Rutten i to on wpadł na pomysł tego niebanalnego „chrztu” dla młodego dziennikarza. Mauro zapytany czy się przestraszył odpowiedział „Stary przecież to Mirko Cro Cop!” Co ciekawe niektóre elementy tego nagrania krążą po Internecie wycięte z kontekstu i są przedstawiane jako faktyczna sytuacja, nie wierzcie w to. To był żart. Przed swoją ostatnią walką w K-1, przeciwko Bob Sapp’owi, zapytany co sądzi i co może powiedzieć o swoim przeciwniku, Mirko z uśmiechem odpowiedział „On jest zabawny”.

CHORWACKI GLINA Z KRATKAMI

Spadek formy u Mirko rozpoczął się już w 2007 roku, wtedy kiedy skończył mu się kontrakt z Pride i ruszył do UFC. Podpisał kontrakt na 6 walk, pierwszą z Eddie Sancheze’em wygrał dwie następne z Gabrielem Gonzag’ą i Cheick Kongo zakończył porażką, trzech kolejnych zapisanych w kontrakcie już nie stoczył. Wyjechał z USA, zapowiadając że jeszcze powróci musi tylko zmienić coś w swoim treningu i wrócić do dawnej formy. Co takiego spowodowało taki obrót spraw? Mirko, od lat walczącemu w ringach trudno było przestawić się na walkę w klatce, czuł się w niej nie komfortowo, może męczyło go to psychicznie i nie czuł się pewnie. Po wszystkim wstawił nawet klatkę do swojego klubu w Chorwacji – stwierdzając , że oswajanie się z walką w takich warunkach wyklucza półśrodki.

OAKERINASAI – (z jap.) „Jestem w domu”.

Mirko wrócił do Japonii i stoczył dwie walki w nowopowstałej federacji Dream, w pierwszej walce na Dream 1 w marcu 2008 roku, pokonał Tatsuyo Mizuno przez techniczny nokaut. Druga walka, w której naprzeciwko Cro Copa stanął Alistair Overeem została uznana za „No Contest” z powodu niezdolności Cro Copa do kontynuowania walki co było następstwem uderzeń kolanami w krocze przez Alistair’a. To, co jednak rzucało się w oczy przy obu tych walkach, to tak naprawdę nie one same. Tym co rzucało się w oczy najbardziej był sam Mirko „Cro Cop” Filipovic. Po pierwsze waga, niby ta sama, co zawsze, ale mięśnie jakoś mało wypukłe, mało sprężyste, płaskie. Twarz zmęczona, bardzo zmęczona i wreszcie oczy, oczy w których nie był widać żadnego ognia…żadnej chęci do walki, nic. Kolejną a zarazem ostatnią walką na dzień dzisiejszy był występ na tradycyjnej już sylwestrowej gali Dynamite, na której odbywają się walki zarówno w formule MMA jak i K-1. Gala odbyła się 31 grudnia 2008 w Saitama Super Arena. Przeciwnikiem Mirko był Hong Man Choi, według wielu ekspertów walka ta nie wnosiła nic do kariery Filipovica, niektórzy nazywali ją nawet „cofnięciem w rozwoju”. Mirko wygrał te walkę przez techniczny nokaut w 6 minucie 32 sekundzie 1 rundy.

GDZIE JEST MIRKO?

Na początku roku Mirko odniósł kontuzje prawego kolana, operacja się udała a rehabilitacja idzie zgodnie z planem. Pojawiły się plotki o powrocie Cro Copa do UFC i „wyrównaniu rachunków” oraz o ewentualnym występie na gali Affliction. Ostatecznie jednak Cro Cop wybrał Japonie i federację Dream podpisał kontrakt na 3 walki i do ringu wróci prawdopodobnie w czerwcu. W opublikowanym niedawno w Internecie oświadczeniu, Mirko napisał, że przerwa spowodowana kontuzją bardzo mu pomogła, odpoczął psychicznie, nabrał świeżego spojrzenia na siebie i swoją karierę, odkrył w sobie nowe pokłady energii i motywacji. Przypomniał sobie, że przecież walka to jego życie. I mimo 34 lat (we wrześniu skończy 35), podejmie próbę powrotu na szczyt.

„Chcę nowych wyzwań, chcę być najlepszy i wiem, że nadal to potrafię, udowodnię tym, którzy odstawili już Cro Copa na bok, że bardzo się pomylili”.

EPILOG

Czy Mirko spełni swoje zapewnienia i wieku 34 lat jeszcze raz wzniesie się na szczyt? Miejmy nadzieję że tak, ja przynajmniej życzę mu tego z całego serca. Pewne jest jedno, niezależnie od obrotu spraw, Mirko „Cro Cop” Filipovic zapisał się w historii sportów walki złotymi literami i nic, absolutnie nic już tego nie zmieni.

 

Jędrzej Kowalik [www.fight24.pl]

11 thoughts on “Gdzie jest Mirko?

  1. Niestety wydaje mi sie, z cala sympatia dla Mikro, ze jednak Cro Cop sie juz wypalil. Mam nadzieje, ze nie skonczy jak Ken Shamrock odstawiajacy cyrki w wrestlingu 😉

    Podczas walki Shamrock – Diaz komentator swietnie to ujal mowiac, ze pewnego dnia fighter budzi sie i… po prostu juz tego nie ma.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *