Bellator się wzmacnia

(fot. mamma-online.com)

Cole Konrad (1-0) podpisał kontrakt z Bellatorem. 120-kilogramowy zapaśnik zasłynął głównie owocnymi występami na NCAA oraz tym, że jest sparingpartnerem Brocka Lesnara, o czym zresztą już jakiś czas temu pisaliśmy, przytaczając krótkie video z zawodowego debiutu Amerykanina na scenie MMA. Do jego największych sukcesów należy także zwycięstwo nad Cainem Velasquezem (MMA 8-0) w półfinale NCAA w 2006 roku, co w pewnym stopniu przyczyniło się do nadania temu fajterowi etykiety ogromnego talentu.

Wyjaśniła się tym samym przyszłość 26-latka, który swoją młodą karierę kontynuował będzie w równie nowej organizacji. My z kolei będziemy mieli okazję lepiej przyjrzeć się jego klatkowym poczynaniom i stwierdzić, czy na tle walk ze zdecydowanie mocniejszymi rywalami słowa ekspertów o czekającej go świetlanej przyszłości faktycznie są słuszne.

Po Benie Aksrenie (MMA 3-0) to drugi na przestrzeni kilku miesięcy tak dobry zapaśnik zatrudniony przez Bellatora.

Dla przypomnienia w środku debiut Cole’a w zawodowym MMA – jego walka z Gary’m Hamenem na Max Fights 8.

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=lJR3DJqL1SE]

9 thoughts on “Bellator się wzmacnia

  1. W bBellatorze mają bardzo dobry system pozyskiwania zawodników o dużym potencjale dzięki podpisywaniu umów długoterminowych z klauzulą wyłączności na występy w Stanach + bardzo dobre pieniążki, a nie jak UFC I SF – bazując na freakach, gwiazdkach wypromowanych przez reality show i podkupowaniu zawodników od mniejszych organizacji i konkurentów.
    Obecnie głównym problemem mma jest brak systemu szkolenia i selekcji przez co – w przeciwieństwie do bosku – nie ma stabilnego przypływu zawodników, a jedynie eksploatowanie na maximum tych co są i zapychanie eventów pojedynków z zawodnikami wątpliwej sportowej klasy.

    Co by nie pisać o Bellatorze, to jednak idą inną drogą niż Zuffa i SF – zamiast szybkich zysków i grubej dywidendy wola pracę u podstaw i tworzenie zaplecza.
    Tyko Japończycy z FEG mają podobnie komfortową sytuację (ale z niej nie korzystają i wolą freakshow) przez ścisłe związki z Shooto i Deep.

  2. outcast: i ty się podpisałeś pod słowami gościa który walki w UFC porównuje do freaków? Miałem cie za najbardziej ogarniętego redaktora na tym portalu ale widać po raz kolejny się zawiodłem.

  3. Podpisalem sie pod slowami o systemie szkolenia :<. Poza tym to co pisze Tuk to prawda, w UFC woli sie teraz stawiac na zawodnikow ze znanym nazwiskiem albo swietnym rekordem, o mlodziezy zapomina sie kompletnie. Dana tlumaczy sie TUFem, z ktorego tak naprawde niewielu godnych czolowki zawodnikow wychodzi.

  4. znalazła się wyrocznia
    Czym się rożni Kimbo od Walkera? Równie dobrze Zuffa mogłaby u siebie zrobić rewanz Amberlampsa z Epic Beard Manem.

    A goście pokroju Alvareza (Top 5 LW) nie walczą w UFC, bo są za ciency, a BJ i Kenny tak mocni, że szkoda kasy na takich jak on (tak to jest zamierzony sarkazm).
    Sytuacja w Stanach wygląda tak, że młodzi utalentowani zawodnicy chcąc trenować i rozwijać się z znośnych warunkach i za porządna kasę wo.ą podpisywać długoterminowy kontrakt z Bellatorem i tym samym mieć pewność opłaconych rachunków oraz prawo występów w Japonii niż zaciągać kredyty, by opłacić trening, suplementację, sparing partnerów w zamian za błąkanie się po undercadach i dobry humor Dany i Joe Silvy.
    Nie Mamed zresztą też coś o tym kiedyś napomknął, gdy na hasło UFC wyrzucił, że do póki Zuffa nie będzie jego (top 10 MW) traktować poważnie to umowy nie będzie.

    Obecnie największe młode talenty (choćby Mousasi) orbitują po za UFC i SF, bo te liczą na kupno gotowego produktu od mniejszej konkurencji, ale ani Dana ani Scott jakoś nie radzą sobie z płynnej wymiany pokoleń i poławiania młodych potencjalnych mistrzów z uczelni (po za kilkoma z akademickich zapasów) czy nawet szkól średnich, bo to wymaga wyłożenia kasy na stworzenie jakiegoś systemu, a panowie wolą szybki zysk szybko zmaterializować i włożyć na prywatne konta bankowe, bo łatwiej.
    FEG i WVR prowadzi bliską współpracę z SHOOTO i DEEP i efekty są – młodzi mistrzowie z mniejszych organizacji dostają pomoc większego brata w zamian za długoterminowy kontrakt, więc znika ryzyko ucieczki do konkurencji. Na DREAM.13 były mistrz MW DEEP dostaje walkę i możliwość promocji. GDYby nie zamiłowanie Tanigawy i TBS do freak show to sytuacja wyglądałaby jeszcze lepiej.

  5. Tak tak, w Caina Valesquaeza, Carwina i reszty nic nie zainwestowali tylko sprowadzili ich do UFC po wypromowaniu się w innych organizacjach. Ogarnij trochę więcej tego tematu a nie rzucasz takimi pierdołami.
    Kimbo możnaby było nazwać freaka, no ale podaj mi drugiego? Bo skoro walki freaków to musi być ich więcej.
    A co do Bellatora to się zgadzam że inwestuje w talenty, co nie wiadomo czy im się opłaci, bo o ile się nie myle to narazie przynoszą same straty ich gale. A w mma nie jest jak w piłce i Bellator nie dostanie żadnej kasy jak np Alvares, Conrad czy jakiś inny zawodnik pójdzie do SF czy UFC

  6. Są stratni, a ile czasu UFC było?
    W chwili obecnej UFC po za wyjątkami z TUF (Evans, zmiażdżony przez Silvów Griffin i Bisping) i Valesquaezem, Maią czy Marquardtem az tak wiele nie ma do zaoferowania. Carwin w przeciwieństwie do Caina jest mocno hype’owanym przeze organizację zawodnikiem. Nawet Brocka zatrudnili w takim samym charakterze jak Kimbo, inna kwestia w tym jak potem facetowi poszło, ale Dana podpisał z nim kontrakt go to podciągało PPV.

    O SF z wiadomych powodów się nie wypowiem.

    Natomiast Bellator dopiero zaczyna, ale z planem. To nie jest kupienie kilku ważnych nazwisk i parowanie ich w każdej możliwej konfiguracji. To jest mniej dynamiczna, ale za to efektywna metoda budowania podstaw sportowych i promocyjnych (ani UFC, ani tym bardziej SF nie wykorzystują porządnie możliwości internetu – patrz youtube, fora internetowe) – dostali umowę z FSN i okienko w NBC. Obecnie wśród amerykańskich fanów mma Bellator jawi się jako organizacja dająca hardcorowe walki z niesamowitymi kończeniami.
    Tak to nie piłka – tutaj kontrakty są robione tak, by jak najbardziej utrudnić konkurencji życie. Alvarez nawet jakby chciał to w USA po za Bellatoem przez najbliższe lata nie zawalczy, bo nawet jeśli zerwie kontrakt to komisje sportowe mogą Eddiego zawiesić, w przeciwieństwie do Europy i Azji – tutaj takie sprawy nie rozchodzą sie po kościach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *