Gilbert Burns nie ustaje w działaniach mających skłonić Colby’ego Covingtona do podjęcia z nim walki

Michael Reaves/Getty Images

Gilbert Burns, pretendent do tytułu wagi półśredniej UFC, po przegranej z mistrzem Kamaru Usmanem na gali UFC 258, nie przestaje pracować nad skłonieniem Colby’ego Covingtona do podjęcia z nim walki.

Burns został pokonany przez TKO w trzeciej rundzie przez Kamaru Usmana w głównym pojedynku wieczoru gali UFC 258. Była to trudna do zniesienia porażka dla Burnsa, zwłaszcza, że Usman został przez niego powalony po ciosie w pierwszych 30 sekundach walki, po czym mistrz zaczął zyskiwać przewagę. Ostatecznie Usman po raz kolejny udowodnił, jakim jest znakomitym zawodnikiem mieszanych sztuk walki, natomiast dla Burnsa jest to nauczka na przyszłość. Pomimo porażki, Burns powiedział, że jest przekonany, że może jeszcze powalczyć o tytuł mistrzowski w wadze półśredniej UFC. Wszystko zacznie się od kolejnego dużego zwycięstwa w jego CV i ma nadzieję, że będzie to wygrana w starciu z Colbym Covingtonem.

Odkąd Covington odrzucił walkę w short notice z Leonem Edwardsem, stał się celem dla Burnsa, który widzi tutaj swoją szansę. W związku z tym, że Usman prawdopodobnie czeka na rewanż z Jorge Masvidalem, zarówno Burns, jak i Covington muszą stoczyć kolejną walkę. Dlatego właśnie Burns chce walki z Covingtonem. W jego mniemaniu walka pomiędzy numerem 1 i numerem 2 w rankingu wagi półśredniej ma sens, a „Durinho” nie przestaje rzucać wyzwań i prowokować Covingtona. Zrobił to ponownie w sobotnią noc, tweetując do niego.

Podobnie jak Burns, Covington ma również nadzieję na rewanż z Usmanem, człowiekiem, który również pokonał go na UFC 245 w jego własnej nieudanej próbie zdobycia tytułu UFC w wadze półśredniej. „Chaos” w swojej ostatniej walce wygrał przez TKO z Tyronem Woodleyem i ma nadzieję, że to wystarczy, aby otrzymać szansę na walkę o tytuł. Ale skoro rozważa się pojedynek Usman vs. Masvidal 2, a Covington odrzucił już walkę z Edwardsem, Burns jest kolejnym kandydatem z którym mógłby się zmierzyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *