Georges St-Pierre o zakończeniu kariery, niedoszłej walce z Khabibem Nurmagomedovem i momentach w karierze z których jest najbardziej dumny

@Bosslogic

Georges St-Pierre zakończył swoją karierę ogłaszając przejście na sportową emeryturę na czwartkowej konferencji prasowej w Bell Center w Montrealu w Kanadzie.

Były mistrz wagi półśredniej i średniej UFC oraz legenda MMA zaskoczył tym wielu fanów, którzy liczyli na to, że stoczy jeszcze przynajmniej jedną walkę w Oktagonie. Tymczasem St-Pierre stwierdził, że nie żałuje tej decyzji a jest nawet zadowolony, że podjął ją w tym momencie.

„Nie ma łez. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę to zrobić. W sportach walki powinieneś przejść na emeryturę będąc na szczycie, to jest to, co zamierzam zrobić. Cieszę się, że mam tę dyscyplinę dzięki  której mogę to zrobić.”

Wraz z zakończeniem kariery, walka z niepokonanym mistrzem wagi lekkiej Khabibem Nurmagomedovem nie dojdzie do skutku, chociaż wielu fanów na nią liczyło, ale Georges St-Pierre nie zamknął całkowicie drzwi do zorganizowania tego pojedynku.

„Jeśli kiedykolwiek coś by się wydarzyło i Dana [White] zadzwonił do mnie z czymś ciekawym, zobaczymy. Jak w scenariuszu filmowym – och, on wraca! Ale zobaczymy. Teraz o tym nie myślę.”

Rozmawiając z dziennikarzami na konferencji prasowej, St-Pierre wyjaśnił, dlaczego do tej walki ostatecznie nie doszło, chociaż jak wiemy, Khabib Nurmagomedov był bardzo zainteresowany zestawieniem tej walki, a nawet nakłaniał Kanadyjczyka do opóźnienia przejścia na emeryturę proponując mu tę walkę w listopadzie.

Georges St-Pierre powiedział, że również chciał tej walki, ale według niego UFC „miała inne plany” zwłaszcza, że organizacja chciała, aby wrócił do rywalizacji na więcej niż jedną walkę, co, jak twierdzi, nie przemawia do niego w tej fazie jego kariery.

„Khabib chciał, ja chciałem, ale UFC miało inne plany.

Fizycznie jestem na szczycie swojej formy, ale głód walki nie jest taki sam. Życzę Khabibowi powodzenia. Myślę, że jest on teraz najlepszym zawodnikiem. Nie mogę się doczekać, aby obejrzeć jego następną walkę.”

Georges St-Pierre stoczył swoją ostatnią walkę w listopadzie 2017 roku w pojedynku wieczoru gali  UFC 217. GSP wrócił do Oktagonu po długiej nieobecności, pokonując ówczesnego mistrza wagi średniej Michaela Bispinga. St-Pierre wkrótce po walce zrzekł się tytuł na rzecz Roberta Whittakera ze względu na problemy zdrowotne.

W trakcie swojej kariery Georges St-Pierre pokonał takich zawodników jak Michael Bisping, Johny Hendricks, Nick Diaz, Carlos Condit, Jake Shields, Josh Koscheck (dwukrotnie), Dan Hardy, Thiago Alves, BJ Penn (dwukrotnie), Jon Fitch, Matt Serra, Matt Hughes (dwa razy), Sean Sherk, Frank Trigg, Jay Hieron i Karo Parisyan. Jest niezaprzeczalnie jednym z najlepszych zawodników MMA wszech czasów. Jego zawodowy rekord to 26-2.

Były mistrz opowiedział również o momentach w swojej karierze, które napawają go największą dumą.

Okazuje się, że jednym z takich momentów była akcja z połowy walki z Carlosem Conditem na UFC 154 w listopadzie 21012 roku. W połowie walki, GSP otrzymał kopnięcie na głowę, które mogło zakończyć pojedynek. GSP przetrwał to i ostatecznie pokonał Condita przez jednogłośną decyzję, ale przetrwanie tego kryzysu napawa go dumą, ponieważ pokazuje, że jest w stanie przetrwać wszelkie przeciwności.

„To pokazuje, że mam odwagę przetrwać trudności, pokonać je.”

St-Pierre dodał też, że jest również dumny ze sposobu, w jaki poradził sobie ze swoją najsłynniejszą porażką: szokującą, rozczarowującą porażką przez TKO  po ciosach w pierwszej rundzie w walce z Mattem Serra w kwietniu 2007 roku na gali UFC 69.

GSP powiedział, że ta porażka zrobiła dziurę w jego ego i że pogodzenie się z nią było trudniejsze niż powrót do zdrowia fizycznego. GSP uporał się z tym i w rewanżu na UFC 83 pokonał Serrę przez TKO w drugiej rundzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *