Curtis Blaydes nie uważa tego za sprawiedliwe, ale jego zdaniem to Jon Jones będzie kolejnym pretendentem do pasa wagi ciężkiej

Jeff Bottari/Zuffa LLC/Getty Images

Amerykanin pogodzony z sytuacją w dywizji.

Jeśli Curtis Blaydes (14-2 1 NC, 9-2 1 NC w UFC, #2 w rankingu UFC) w sobotę pokona Derricka Lewisa (24-7 1 NC, 15-5 1 NC w UFC, #4 w rankingu UFC) w walce wieczoru UFC Fight Night 185 to zanotuje piątą z rzędu wygraną i będzie na mocnej pozycji w rywalizacji o titleshota.

29-latek uważa jednak, że to Jon Jones (26-1 1 NC, 20-1 1 NC w UFC) przed nim dostanie szansę walki o pas z wygranym rewanżowego starcia Stipe Miocicia (20-3, 14-3 w UFC) z Francisem Ngannou (15-3, 10-2 w UFC, #1 w rankingu UFC).

Spodziewam się tego, to kasowa walka. Jeśli on chce walczyć o pas to tak, dostanie walkę o pas. Nie jestem tym zszokowany. Czy uważam to za najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie? Nie, ale nie o to chodzi w biznesie. Tu nie chodzi o sprawiedliwość i o to, kto na co zasłużył.

Jones w zeszłym roku zwakował pas dywizji półciężkiej i ogłosił zamiary przejścia do ciężkiej. Dla Blaydesa nie jest zaskoczeniem sytuacja, że mistrz zmieniając dywizję od razu dostaje walkę o tytuł. Tak samo wygląda sytuacja w limicie 205 funtów gdzie Israel Adesanya (20-0, 9-0 w UFC) zmierzy się z Janem Błachowiczem (27-8, 10-5 w UFC).

Myślę, że w wadze półciężkiej to Glover Teixeira powinien być następny. Ale tak, Izzy chce przeskoczyć wyżej to mu na to pozwólmy. To tak działa we wszystkich dywizjach, ja nie jestem zszokowany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *