K-1 World GP 2009 FINAL – rewanże i rekordy

K-1 World GP 2009 FINAL

Historyczny, 17 już finał turniejów K-1 World Grand Prix za nami. Dlaczego historyczny? Jest kilka powodów, przede wszystkim wspomnieć trzeba, że już w trakcie trwania przez komentatorów uznany został najbrutalniejszym Grand Prix w historii K-1. Tylko trzy walki odbyły się na pełnym dystansie czasowym, dwie z nich były jednak walkami dodatkowymi. Po raz pierwszy w dziejach finałów K-1 nie wystartował Pater Aerts, który na gali co prawda wystąpił ale jego walka była walką pozaturniejową. Kolejnymi argumentami są rekordy, zwycięzca Semmy Schilt wyrównał rekord Ernesto Hoosta i po raz czwarty sięgnął po zwycięstwo w finale. O ile rekord Hoosta został wyrównany o tyle rekord – najszybszego sięgnięcia po tytuł w trzech walkach turniejowych należący do tej pory do Petera Aertsa został przez Schilta całkowicie „zmiażdżony”. Zsumowany czas trzech walk Schilta dał wynik 5 minut 53 sekund, co bije poprzedni rekord Aertsa aż o 50 sekund! Jeżeli do tego jeszcze dodamy najlepszego na Świecie ring-anonsera to mamy świetne widowisko.

Tak zwany „Main Card” Gali otworzyła walka dodatkowa – Peter Aerts vs Gokhan Saki. Aerts zwyciężył na pełnym dystansie 3 rund przez jednogłośną decyzję sędziów. Saki zaskoczył co prawda szybkością, jednak po raz kolejny okazało się że jest chyba za niski na kategorię Open w K-1.

W pierwszej walce turniejowej naprzeciw siebie stanęli Badr Hari i Ruslan Karaev. Hari wygrał ten pojedynek w 38 sekund, uprzednio aż dwa razy posyłając Karaeva na deski. Stało się jasne, że „Golden Boy” jest świetnie przygotowany i potężnie zdeterminowany do walki. Po tej walce jeden z komentatorów stwierdził „Hari idzie na finał”.

Drugą walką ćwierćfinałową była walka – Alistair Overeem vs. Ewerton Teixeira. Brazylijczyk zaczął dobrze, widać było, że ma jakąś taktykę opracowaną na potężnego Holendra. Jednak jak mawiał Mike Tyson „Każdy ma jakiś plan dopóki nie zostanie trafiony”, „Ubereem” ściągnął głowę Teixeiry w tajskim klinczu, wymierzył dwa potężne kolana i posłał Brazylijczyka na deski w ciągu 1 minuty i 6 sekund pierwszej rundy.

Trzecie ćwierćfinałowe starcie odbyło się pomiędzy Semmym Schiltem i Jerome Le Bannerem. Le Banner, który już wcześniej zapowiadał koniec kariery, wyszedł do tej walki jak by bez większych chęci. Potężny Holender rozprawił się z nim w ciągu 1 minuty 27 sekund pierwszej rundy, zaliczając uprzednio na Francuzie dwa knockdowny po silnych, precyzyjnie wymierzonych kopnięciach na wątrobę.

Ostatnia walka ćwierćfinałowa była jedyną walką turnieju stoczoną na pełnym dystansie trzech, 3-minutowych rund. Przeciwnikami byli Errol Zimmerman i Remy Bonjasky. „Latający Holender” przez cały czas kontrolował walkę. Jego świetna, opracowana do perfekcji obrona nie pozwoliła przedrzeć się atakom Zimmermana. Errol nie był po prostu w stanie zrobić poważnej krzywdy Bonjaskiemu. Większość ciężkich uderzeń i kopnięć trafiała na gardę i różnego rodzaju bloki. Zimmerman atakował, więc zajadle niskimi kopnięciami licząc zapewne na „złamanie” obrony Holendra. Remy natomiast odkuwał się celnymi atakami we wszystkich płaszczyznach. W pierwszej rundzie zaliczając nawet knockdown na Zimmermanie. Tym samym po 3 rundach zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów.


Przed półfinałami odbyła się druga walka dodatkowa, w której utalentowany rumuński zawodnik Daniel Ghita sukcesywnie „niszczył” niskimi kopnięciami rosyjskiego zawodnika MMA Sergeia Kharitonova, skutecznie odbierając mu wszelkie chęci do walki. Kharitonov jednak zaskoczył wszystkich wytrzymałością, mimo ogromnego bólu i wielkiego krwiaka na udzie dalej stał na nogach, chociaż wiadomo było, że walka jest przegrana.


Pierwszą walką półfinałową była walka dwóch „niezbyt” dążących się sympatią zawodników – Badr Hari vs Alistair Overeem. Hari na konferencji prasowej obiecywał, że pokona Overeema już w pierwszej rundzie. Słowa dotrzymał rozprawiając się z nim w czasie 2 minut i 14 sekund. Tym samym rewanżując się za miażdżącą porażkę z Nowo Rocznej gali Dynamite!! 2008. Starcie od początku było na wyniszczenie, zawodnicy weszli twardo w wymianę i najzwyczajniej ktoś musiał „odpaść”. Niektórzy obserwatorzy twierdzili, że walka została przerwana za wcześnie, Overeem leżał jednak na deskach a przed drugim typowym knockdownem uchronił go narożnik, w którym oparł się po kopnięciu Badra, ewidentnie widać było, że jest zamroczony i sędzia przerwał walkę. Badr „The Golden Boy” Hari po raz drugi w swojej karierze trafił do Finału.

Drugi półfinał to walka, w której przeciwko sobie po raz trzeci już stanęli Semmy Schilt i Remy Bonjasky. Z dwóch poprzednich starć tych dwóch fighterów zwycięsko wychodził Semmy Schilt, Bonjasky stał więc przed szansą rewanżu. Remy posłał Schilta na deski już w 5 sekund po rozpoczęciu pojedynku, wydawało się, że rewanż stanie się faktem. Tak się jednak nie stało, chcąc jak najszybciej zakończyć walkę, atakował bardzo zawzięcie, Schilt przetrwał gwałtowne ataki a Bonjasky zwyczajnie „wystrzelał się”. Ćwierćfinałowa pełnodystansowa walka, w której przyjął zbyt dużo lowkicków, także przełożyła się na walkę półfinałową. Schilt zwyciężył przez KO na 20 sekund przed końcem pierwszej rundy.


Wszyscy czekali już na finał, ale zanim on nastąpił odbyła się trzecia walka dodatkowa, w której wystąpili Tyrone Spong i jedyny japończyk walczący na Głównej Karcie Gali Keijiro „Kyotaro Maeda. Walka była bardzo widowiskowa i jeszcze bardziej podgrzała atmosferę przed Wielkim Finałem. Spong, w którego narożniku zobaczyć mogliśmy Ernesto Hoosta zwyciężył przez jednogłośną decyzję sędziów.


Finał! Zanim zawodnicy wyszli do ringu, Michael Buffer zaanonsował walkę i uraczył wszystkich swoim legendarnym okrzykiem „Let’s Get Ready To Rumble!” Można było zaczynać! Semmy Schilt vs Badr Hari!

Od pierwszego gongu Badr rzucił się do ataku, atakował gwałtownie, Schilt w nawale ciosów Marokańczyka opuszczał ręce, Hari trafił kilka razy, ale większej krzywdy Holendrowi nie zrobił. Podobnie jak w półfinałowej walce z Bonjaskym, Schilt przetrwał energiczne ataki. Pierwszy raz posłał Hariego na deski serwując mu lewy prosty, potem położył go wysokim kopnięciem a trzeci knockdown, który jednocześnie zakończył walkę był wynikiem kopnięcia okrężnego na wątrobę, firmowego „zagrania” Schilta. Wygrywając w finale, Semmy zrewanżował się tym samym Hariemu za druzgocącą 45-sekundową porażkę z majowej Gali It’s Showtime w Amsterdamie.


Hari po zakończeniu walki powiedział: „Robiłem wszystko najlepiej jak umiałem, ale to nie wystarczyło”.

Zwycięzca turnieju Semmy Schilt stwierdził: „Może następnym razem zrobimy 16 osobowy finał, stoczyłem trzy pojedynki i nie doznałem żadnych obrażeń, może jak stoczę cztery to coś odczuje”.


Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl

12 thoughts on “K-1 World GP 2009 FINAL – rewanże i rekordy

  1. po pierwsze primo ten mutant Schilt powinien się bić w finale z yeti albo hulkiem a nie normalnym człowiekiem, po drugie primo Hari pięknie się odegrał na tym sterydzie Overeemie, który przez swoje pospinanie od siłowni porusza się trochę jak Keith Jardine w albo Tim Sylvia a po trzecie primo brakuje trochę świeżej krwi w tym K1

  2. nie wiem o co ci kaman, gala była zaje… jedyna w swoim rodzaju, tyle knock downow naraz nigdy nie widziałem, na żadnej innej tego typu imprezie, coś pięknego, forma hariego – mistrzostwo świata.

    ps. daruj se to ,,primo,, to tak jak bys mowil po pierwsze, pierwsze – po drugie pierwsze – po trzecie pierwsze….

    ciao 😉

  3. Wedlug mnie gala byla w porzadku 🙂 i nie przewidywalna jak sie okazalo 🙂 Ja osobiscie lubie Alistara i podoba mi sie jego typ sylwetki jako zawodnika. Wedlug mnie Hari byl znakomicie przygotowany i 1 miejsce bylo w jego zasiegu, ale stalo sie inaczej. A ze Schilt to wielki chlop mimo iz jest wolny mial dobra taktyke i zaprocentowalo 🙂 wygral i byl w tym dniu najlepszy.

  4. „Może następnym razem zrobimy 16 osobowy finał, stoczyłem trzy pojedynki i nie doznałem żadnych obrażeń, może jak stoczę cztery to coś odczuje”.
    I za tą pychę nie lubię tego buraka. Jak ostatnim razem Hari go posłał na deski to już zapomniał, gbur i nic więcej. Oby znów zaliczył KO to może nabierze pokory. Jak wygrywa np: Fedor to nie jedzie po swoich rywalach i nie mówi że jest nie do pokonania. POZDRO

  5. Nie powiedziałbym, że Schilt jest pyszny i gburowaty. To co przed chwilą zacytowałeś jest po prostu dowodem na jego słabe poczucie humoru…
    Gala była megamega, żałuję, że nie widziałem ćwierćfinałów :/
    K1 wysunęło się w moim guście zdecydowanie przed mma… Nie dość, że bardziej stylowe i kulturalne, to w ringu a nie w paskudnym – moim zdaniem – oktagonie.

  6. Przestancie juz plakac z tymi sterydami. Hari tez duzo lepiej wygladal niz w pierwszej walce z Overeemem. Genetyka + pewnie zamilowanie do ciezarow + dobra dieta i duze odtluszczenie + SAA = Overeem. Reszta tez bierze tylko po nich juz tak nie widac.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *