Stevie Ray chciałby zmierzyć się z Diego Sanchezem na gali UFC w Londynie

thesun.co.uk
thesun.co.uk

Po wielkim zwycięstwie nad Rossem Pearsonem, Stevie Ray ma nadzieję dostać kolejnego zwycięzcę „TUF-a” z którym chciałby zawalczyć w Londynie.

Stevie Ray (20-6) w swojej ostatniej walce okazał się lepszy od Rossa Pearsona (19-13) przez niejednogłośną decyzję sędziów podczas niedawnej gali UFC, która odbyła się w Belfaście. Walka była bardzo wyrównana, natomiast wyniki sędziów były aż nadto skrajne. Dwóch sędziów zapisało na kartach punktację 30-27 dla Raya natomiast jeden również 30-27 ale dla Pearsona.

Wraz ze zwycięstwem nad najlepszym zawodnikiem Sezonu 9 programu TUF, Szkot powrócił na zwycięski tor po wrześniowej porażce z Alanem Patrickiem. Aktualnie Ray chciałby aby do rozpiski gali UFC w Londynie dodano jego walkę ze zwycięzcą Sezonu 1 program TUF, Diego Sanchezem.

UFC powraca do Londynu z galą UFC Fight Night 108, która odbędzie się w hali O2. Aktualnie nie ma jeszcze żadnych informacji odnośnie występujących zawodników, ale Ray nie miałby nic przeciwko krótkiej wycieczce ze Szkocji do Anglii.

Po walce z Alanem Patrickiem byłem bardzo przygnębiony, ale wróciłem do klubu i zacząłem trenować od nowa. Wiedziałem jak ważny jest powrót na zwycięską ścieżkę. Ross to zawodnik z wielkimi umiejętnościami oraz doświadczeniem, który w UFC jest już od paru ładnych lat dlatego mam do niego dużo szacunku. Wierzę, że decyzja była poprawna i wygrałem tą walkę.

Czułem, że kilka moich ciosów, które doszły celu była bardzo mocne. Ross jest weteranem, dlatego starałem się słuchać moich trenerów i nie frustrować się, ale to było czasami frustrujące. Lubię ekscytujące walki. Robię to dla fanów i będę walczył z każdym w UFC niezależnie kogo przydzielą mi matchmakerzy.

Diego Sanchez w swoich ostatnich dziewięciu walkach raz wygrywa raz przegrywa. W ostatniej walce pokonał byłego pretendenta do pasa organizacji Bellator, Marcina Helda. Powrócił tym samym na zwycięski tor po porażce na gali UFC 200 gdzie został znokautowany przez Joe Lauzona już po 86 sekundach pojedynku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *