Pat Barry przed walką z Cro Copem na UFC 115

(mmamania.com)
„Od razu odpowiedziałem 'Jasne, zrobię to’. A jak tylko odłożyłem słuchawkę, pomyślałem 'Co ja zrobiłem?’ Jak dorastałem, miałem plakat Cro Copa na ścianie. Był moim ulubionym zawodnikiem MMA. To dzięki niemu ten sport tak się ukształtował, przede wszystkim stójka w MMA. Jest wielki. Jest żyjącą legendą. I mówiąc o MMA, zawsze jego nazwisko będzie wspominane, tak samo jak wspomina się Muhammada Ali. Myślę, że to ten sam Cro Cop, którym zawsze był. Zawsze tak samo niebezpieczny. Jedyne co się zmieniło, to że inni są coraz lepsi. Każdy, kto śmie w to wątpić, może zając moje miejsce 12 czerwca. Powiem wam, co zamierzam. Zamierzam stać na palcach i próbować zaburzyć jego rytm. Bo on pracuje na nogach w tym samym tempie, dopóki ktoś mu go nie zaburzy. Więc będę psuł ten schemat. To mój plan gry. A jeśli kopnie mnie w twarz, poproszę o autograf na oku.”

Pat otwarcie przyznaje, że Cro Cop było jego idolem za lat młodzieńczych i wygląda na to, że uważa, że Mirko nic się nie zmienił… Walka przeciwko komuś, kogo podziwiało się całe życie, to ciężkie wyzwanie (patrz: GSP na UFC 50). Czy „Hype od Die” spali się psychicznie przed walką, czy pokona idola swojej młodości?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *