Krajobraz po bitwie – UFC Fight Night 76: Holohan vs Smolka #54

ufc.com
ufc.com

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu? Czy tragiczna na papierze karta walka mogł pozostawić dobre wrażenie?

Louis Smolka swoim wczorajszym występem zasłużył na pogalowy bonus za najlepszy występ wieczoru. Po dość wyrównanej I rundzie Hawajczyk przejął kontrolę nad tym co działo się w klatce. Smolka w drodze po zwycięstwo pokazał, że groźny jest zarówno w stójce i w parterze, do tego jest zawodnikiem młodym ciągle notującym spory progres co dobrze wróży jego karierze w słabo obsadzonej kategorii muszej. Po pokonaniu Neila Seery’ego i Patricka Holohana pora na rywala z nieco wyższej półki, może nim być np. Dustin Ortiz lub Ray Borg.

Najlepszą walką wieczoru uznano starcie Nicolasa Dalby’ego z Darrenem Tillem, w I i II odsłonie nieznacznie przeważał Anglik, który świetnie czuł dystans i kuł rywala celnymi ciosami i kopnięciami. W ostatnich pięciu minutach obraz walki diametralnie się zmienił, do ataku ruszył Duńczyk, który kilkanaście razy mocno trafił młodszego rywala ale Till zdołał dotrwać do końcowej syreny.

Neil Seery powrócił na ścieżkę zwycięstw w świetnym stylu pokonując Jona Delos Reyesa. Dzięki swoim umiejętnościom bokserskim 36-latek z każdą minutą powiększał swoją przewagę w walce na nogach a pojedynek zakończył gilotyną wyłapaną przy próbie obalenia w wykonaniu Guamczyka. W kolejnej walce Irlandczyk mógłby zmierzyć się z Chico Camusem lub Wilsonem Reisem.

Tom Breese wyszedł do klatki z dobrym planem na walkę, chciał walczyć w dystansie i unikać zwarcia. Swój plan egzekwował skutecznie z każdą minutą rozbijając Pendreda nie znajdującego żadnej odpowiedzi na celne uderzenia Anglika, walka zakończyła się w piątej minucie po kilku celnych uderzeniach Breese’a, za wygraną Tom otrzymał 50 000 dolarów bonusu. W kolejnym starciu mógłby zawalczyć z wygranym walki: John Howard vs. Tim Means lub: Ryan LaFlare vs. Mike Pierce.

Walkę na irlandzkiej gali miło będzie wspominał także Krzysztof Jotko. Polak walką ze Scottem Askhamem nie porwał tłumów ale dzięki dominacji w pierwszej i trzeciej rundzie zdobył przychylność dwóch sędziów.

W podsumowaniu gali nie można zapomnieć o niesamowitej irlandzkiej publiczności, która żywiołowo reagowała na to co dzieje się w klatce a emocje sięgały zenitu gdy walczył irlandzki zawodnik. Taka publika na pewno wywarła dobre wrażenie na władzach UFC.

Zapewne inaczej wyobrażał sobie zakończenie wieczoru Patrick Holohan. Irlandczyk początkowo toczył bardzo wyrównany bój z Louisem Smolką, ale nie wytrzymał tempa i presji Hawajczyka. Dla obu zawodników była to ogromna szansa na odniesienie największego zwycięstwa w karierze, 24-latek był tego wieczoru lepszy i zasłużenie wygrał.

Cathal Pendred nie miał absolutnie nic do powiedzenia w starciu z Tomem Breesem. Irlandczyk od początku walki blokował twarzą i korpusem wszystkie uderzenia Anglika, nie potrafił w swoim stylu wymęczyć zwycięstwa w klinczu i padł jeszcze przed syreną kończącą pierwsze 5 minut. Dla Pendreda to druga przegrana z rzędu a przy bardzo nudnym stylu walki może to oznaczać zwolnienie z organizacji.

Bardzo słabo zaprezentowały się Aisling Daly i Ericka Almeida, Panie stoczył chaotyczny bój z mnóstwem niecelnych uderzeń i nieprzemyślanych akcji. Pojedynkiem tym udowodniły, że w najbliższym czasie nie zbliżą się nawet do top10 słabo obsadzonej kategorii słomkowej.

Po gali w Dublinie w kiepskiej sytuacji znajduje się Jon Delos Reyes, Guamczyk zaliczył trzecią przegraną (każdą przed czasem) w czterech ostatnich walkach ale efektowny styl walki i rywalizacja w niezbyt mocno obsadzonej dywizji zapewne sprawi, że UFC go jeszcze nie zwolni.

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *