Joanna Jędrzejczyk dla Fight24 – cz. 1: „Sporty walki NIE są tylko dla mężczyzn”

Zapraszamy do zapoznania się z pierwszą częścią wywiadu przeprowadzonego z czołową zawodniczką światowego Muay Thai – Joanną Jędrzejczyk.

Fight24: Na początek powiedz nam jak to wszystko się zaczęło, co skłoniło Cię do rozpoczęcia treningów sportów walki? Od razu było to Muay Thai?

Joanna Jędrzejczyk: Moja przygoda z MT zaczęła się 6 lat temu. Na pierwszy trening poszłam z myślą poruszania się dla samej siebie. Pomyślałam, że może to być doskonała forma rekreacji. Miałam wtedy 16 lat.
Od dziecka byłam bardzo aktywna i zawsze grałam w jakieś sporty drużynowe, czy to na podwórku, czy w reprezentacji szkół, do których uczęszczałam. Najbardziej lubię koszykówkę i piłkę ręczną. Nie trenowałam żadnych sportów walk poza MT.

Fight24: Jak wspominasz swoje początki w boksie tajskim ? Pamiętasz swój pierwszy trening ?

JJ: Początki treningów były przyjemne, ponieważ było to coś nowego w moim życiu. Ciekawa forma ruchu i poznawanie czegoś nowego. Treningi były wyczerpujące, dużo ciężkiej pracy i siniaków od kopnięć. Zwłaszcza na udach, jednak po pewnym czasie ciało się do tego przyzwyczaja i jest ich coraz mniej. Wink
Muay thai od pierwszych treningów wzbudzało we mnie chęć brnięcia w tą dyscyplinę i uczenia się jej, krok po kroku.

Fight24: Kiedy zdecydowałaś zacząć zajmować się tym zawodowo? Co wpłynęło na Twoją decyzję ?

JJ: Zaczynając treningi nie myślałam, że kiedyś zostanę powołana do kadry narodowej, czy że będę walczyła na zawodowych, światowych ringach. Dzięki trenowaniu sportów walk nie tylko jesteśmy w dobrej kondycji fizycznej, czy zdrowiu, ale i kondycji psychicznej.
Sporty walki uczą życia i nie mam tu na myśli wychodzenia na ulicę i pokazywania, kto jest mocniejszy. Uczą nas szacunku do innych, bycia bardziej otwartymi, odważniejszymi i pewnymi siebie.

Fight24: Od samego początku chciałaś zostać zawodniczką czy początkowo było to dla Ciebie tylko hobby ?

Początkowo było to tylko hobby. Z treningu na trening brnęłam w ten sport głębiej i głębiej. Trenowałam prawie codziennie. Po pół roku trenowania pojechałam na swoje pierwsze zawody. Później już walczyłam coraz częściej i częściej. Stało się to moim życiem codziennym.
Moim celem jest jeszcze cięższe trenowanie i walczenie z najlepszymi przeciwniczkami. Myślę, że odnalazłam swój taki życiowy cel, który powinien odnaleźć każdy z nas. Należy tylko próbować rożnych rzeczy, które nas w życiu interesują i nie bać się wspinać coraz wyżej, ku szczytom.

Fight24: Wiele osób sądzi, że sporty walki są tylko dla mężczyzn. Jakie masz zdanie na temat muay thait ? Z jakimi opiniami spotykasz się na swój temat mówiąc, że trenujesz sporty walki ?

Sporty walki NIE są tylko dla mężczyzn Smile. My kobiety radzimy sobie bardzo dobrze w sportach walk.
Myślę, że idziemy bardziej w zaparte niż mężczyźni i nie odpuszczamy tak łatwo w treningach, sparingach, walkach czy w zajęciach z życia codziennego.
Często można się spotkać ze zła opinią ludzi o walczących kobietach w tak kontaktowych sportach jak np. Muay Thai, MMA czy Boksie.
Spotkać się można z określeniem tych sportów jako mordobicie, a gdzie kobiety do bijatyk?!
Owszem sport jak każdy inny, lecz dla ludzi z charakterem. A my jesteśmy charakterne Smile.
W Holandii ludzie szanują i uwielbiają trenujące i walczące kobiety, przede wszystkim można spotkać wielkie zamiłowanie u płci przeciwnej.

Fight24: W ostatnim czasie stoczyłaś dwie walki. Pierwsza zwycięska przeciwko Mariah Verheijen oraz kolejna, tylko sześć dni później lecz niestety przegrana z Bayergi Gözde. Co sądzisz o tych dwóch walkach? Co przeważyło na przegraną z turecką zawodniczką ?

JJ: Moje dwie ostatnie walki odbyły się w krótkich odstępach między sobą. Pierwsza walka odbyła się w Holenderskim mieście Maastricht, rodzinnym mieście mojej przeciwniczki Mariji Verhejen.
Ten pojedynek był dla mnie dużym wyzwaniem, ponieważ była to moja pierwsza walka stoczona w zawodowej A-klasie i w przeciwnym narożniku stała znakomita, doświadczona wojowniczka, która przegrała w swojej karierze tylko trzy pojedynki z dwudziestu dziewięciu.
Bardzo ciężko się przygotowywałam do tego pojedynku i efekty treningów było już widać po pierwszym gongu.
To ja dyktowałam tempo i zasady walki i nie dawałam mojej przeciwniczce szans na do rozwinięcia swoich możliwości.
Mój ostatni pojedynek odbył się 5 czerwca w Istambule, a przeciwniczką była już znana mi z zeszłorocznego Pucharu Europy z Niemiec, Bayergi Gozde. Walka w Turcji odbyła się tylko sześć dni po wymagającym pojedynku przeciwko Mariji. Czułam się dobrze przed walką fizycznie jak i psychicznie, jednak moje ciało nie zdążyło do końca się zregenerować po wcześniejszym pojedynku. Bayergi przez trzy rundy uciekała po ringu i wyczekiwała tylko na kontrę. Starałam się dochodzić do niej akcjami bokserskimi kończąc je niskimi kopnięciami na udo.
Przeciwniczka zadała mi może trzy frontalne kopnięcia, dwa low kick i kilka kolan podczas klinczowania. Zadałam dużo więcej silniejszych i celniejszych kombinacji. Sędziowie uznali, że to ich rodaczce należy się wynik, co wywołało we mnie wielki żal i smutek.
Po głowie chodziło mi jedno nurtujące pytanie.
„Czy naprawdę przegrałam tą walkę?
Czy ona naprawdę była lepsza?
Przecież dałam z siebie wszystko co mogłam.”
Moi trenerzy, Ernesto Horst, Orlando Gemerts oraz obecny na tej Gali zaprzyjaźniony z naszym Teamem doskonały zawodnik Tyrole Spong zaczęli mi tłumaczyć, że nie powinnam pogrążać się w tych nurtujących mnie pytaniach, ponieważ to ja powinnam wygrać ten pojedynek.
Powtarzali, że nie przyniosłam wstydu sobie i że zawalczyłam naprawdę dobrze.
Po analizie nagrania video z walki, stałam się spokojniejsza, ponieważ zauważyłam, że to była dobra walka z mojej strony. Czasami po prostu nie wszystko idzie po naszej myśli i nie dyskutuje się z werdyktem sędziów. Ta „porażka” motywuje mnie jeszcze bardziej do cięższych treningów i twardszych walk. Czuje w głębi smutek i żal, jednak motywacja rośnie z każdym dniem.

Uważam że walka z Holenderką odbyła się na wyższym poziomie niż ta z Turczynką. Jestem szczęśliwa, że mam na swoim koncie walkę z kolejną doskonałą zawodniczką i pierwszą wygraną w A-klasie, co jest dla mnie wielkim sukcesem.

Fight24: Co wpływa na tak wysoki poziom Twojej formy ? Większość zawodników stosuje dietę, suplementację oraz trening na siłowni. Jak to wygląda w żeńskim gronie ? Jaką rolę w Twoim treningu odgrywają te czynniki ?

JJ: Trening, ciężka praca i chęć bycia lepszą wpływa na poziom mojej formy. Uważam, że cokolwiek robimy w swoim życiu, to powinniśmy dawać z siebie jak najwięcej i podchodzić do tego „poważnie”.
Moja forma rośnie dzięki moim wspaniałym trenerom, Ernesto Horst oraz trener od boksu Orlando Gemerts. Nie stosuje dużo suplementacji.
Zażywam witaminy, coś ochronnego na stawy, racjonalnie i zdrowo się odżywiam i jak na razie nie czuje potrzeby do stosowania czegoś więcej.
Treningi na siłowni są ukierunkowane na podnoszenie siły i dynamiki, a nie na zwiększanie masy mięśniowej.

4 thoughts on “Joanna Jędrzejczyk dla Fight24 – cz. 1: „Sporty walki NIE są tylko dla mężczyzn”

  1. Panie Karolu, autorem odpowiedzi na pytania nie jest dziennikarz lecz osoba, z którą przeprowadzany był wywiad więc Joanna Jędrzejczyk. Błędu po prostu nie zauważyłem zapewne tak samo jak i Asia. Nie jest to od razu powód aby sądzić, że osoba ta to tępak 🙂

    Pzdr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *