Wywiad z Wojtkiem Antczakiem – zawodnikiem Fight Cup : The Battle of Warsaw

Specjalnie dla fanów organizacji Fight Cup na kilka pytań odpowiedział Wojciech Antczak, który wystąpi na gali Fight Cup: The Battle of Warsaw 18 listopada. Wojtek Antczak zmierzy się z Wojtkiem Orłowskim w Ekstra Walce w kategorii wagowej 93kg.


Wojtek Antczak : Witam.

Na Fight Cup : The Battle Of Warsaw zawalczysz ze znanym z ringów KSW Wojtkiem Orłowskim. Co powiesz o swoim przeciwniku?

WA : Po pierwsze cieszę się bardzo, że przyjdzie mi zawalczyć na Fight Cup, byłem mile zaskoczony tym, że organizatorzy o mnie pomyśleli. Co do Wojtka nie powiem wiele, ponieważ go nie znam, ale życzę mu powodzenia i mam nadzieję, że stoczymy dobrą walkę i, że wygra lepszy. A to, że walczył dla federacji KSW to tylko mogę się cieszyć, że będę się bił z zawodnikiem, który miał już przyjemność walczyć dla KSW .

No właśnie. Jesteś jedynym zawodnikiem spoza Warszawy. Czemu akurat Ty?

WA : Czemu akurat ja, dobre pytanie (śmiech), myślę, że takiego typu pytania powinny być kierowane do organizatorów, bo to oni szukają zawodników. Może stało się tak dlatego, że wiedzą, że lubię walczyć i, że dla mnie kolejna walka to nowe doświadczenie w życie i spełnianie swojej pasji .

To będzie Twoja pierwsza walka w stolicy? Czujesz lekką tremę z tego powodu?

WA : Tak to będzie moja pierwsza walka w stolicy i mam nadzieję, że nie ostatnia. Co do tremy to ona zawsze jest i to nie ma znaczenia czy walczę w Warszawie czy gdzieś indziej, najważniejsze jest to aby się dobrze przygotować i zawalczyć. Bo jak ja to sobie tłumaczę : „Przegraj , wygraj, ale hańby nie przynieś”, a wbrew pozorom choć jestem z drugiego końca Polski mam trochę znajomych w Warszawie i mam nadzieję, że jak będą mogli to przyjdą i będą mnie dopingować.

Jak idą przygotowania do walki? Z kim i gdzie trenujesz?

WA : Przygotowania idą dobrze, w sumie przez ostatni miesiąc przygotowywałem się do walki z Francuzem w Irlandii, gdzie musiałem zbić 7 kg, teraz tylko utrzymać formę i jazda (śmiech). Do treningu wróciłem po trzydniowej przerwie, ponieważ musiałem się troszkę podleczyć po ostatniej walce. Dziś drugi dzień biegałem i mam zamiar jak na razie do końca tygodnia to kontynuować a następnie dorzucić treningi już na macie. Trenuję na własnym podwórku, czyli w Pyrzycach w „Spartakusie Pyrzyce” i filii LGT Pyrzyce, robię zapasy ,parter, stójkę , pomagają mi mój brat Andrzej, Marek Cichowicz, Bartek Makaś i wielu innych chłopaków z Pyrzyc, jak i okolic za co dziękuję, nie chcę wymieniać wszystkich bo mogę kogoś pominąć.

Ostatnie swoje walki toczyłeś w Irlandii. Czym różnią się gale na wyspach od rodzimych?

WA : Co do gal organizowanych w Polsce to dużo nie mogę powiedzieć, gdyż poza galą którą organizowałem u siebie i widząc wszystko od środka, nie miałem okazji walczyć gdzie indziej. Co gal w Irlandii, to fakt większość moich walk walczyłem tam, ponieważ mam tam trenera Mariusza Domasata, który praktycznie mnie w kręcił w MMA i załatwił pierwszą walkę. Ogólnie to też zależy na jakiej gali się walczy i kto te gale organizuje, bo są gale gdzie dużo jest niedociągnięć i wszystko wychodzi na ostatni gwizdek, a są gale jak Celtic Gladiator gdzie zanim się poleci jest już wszystko dograne ze strony organizacyjnej.  Co do publiki to tak jak wszędzie są tam ludzie, kibice, którzy też się zajmują MMA i żyją tym sportem, przychodzą i dopingują.

A w jaki sposób MMA pojawiło się w Twoim życiu? Czemu akurat ten sport?

WA : Kiedyś byłem spokojnym chłopakiem marzącym o karierze piłkarskiej, trenującym jednocześnie zapasy. Kiedy człowiek dorasta sam jeszcze nie wie czego chce od życia, przyszedł czas w moim życiu kiedy to trzeba było użyć trochę siły, głównie na ulicy, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, a teraz już wiem, że wolę robić to na ringu, klatce niż na ulicach. Czemu ten sport? Odpowiedź jest prosta, kocham adrenalinę i lubię się bić (śmiech).

Czym się zajmujesz na co dzień? Bo wiemy, że niestety z MMA wyżyć się nie da…

WA : No co do utrzymania się to chyba z kilka osób w Polsce może się utrzymać z MMA. Ja na co dzień pracuję w zespole szkół w Kozielicach, jako nauczyciel w-fu. Było to również moje marzenie od najmłodszych lat, po prostu wiem że jestem do tego stworzony (śmiech).

Jakie masz inne pasje, nie tylko oprócz MMA ale sportu w ogóle?

WA : Ogólną pasją jest sport, nie ma znaczenia jaki w każdy lubię grać i się uczyć (śmiech).

Samochody, kobiety, hazard – nic z tych rzeczy? Tylko sport?

WA : (śmiech). Nie należę do ludzi, którzy rajcują się takimi rzeczami. Samochód mam jeden i mi wystarcza , kobieta jedna i nie potrzebuję więcej, hazard nie wchodzi w rachubę, parę lat temu grałem trochę u bukmacherów, na szczęście posiadam silną wolę i jak mówię koniec z czymś to koniec .

Jakie masz sportowe plany na przyszłość?

WA : Zawalczyć jak najwięcej walk, o ile zdrowie pozwoli. No i wychować kilku zawodników z mojego klubu.

Może powiesz parę zdań na temat Husaria Fight Team Pyrzyce?

WA : Husaria Fight Team Pyrzyce jest filią klubu z Irlandii, gdzie się wychowałem i zdobywałem doświadczenie, a także uprawnienia instruktorskie oraz pomagałem przy założeniu tego klubu. Co do samego klubu Husaria Fight Team Pyrzyce to mam nadzieję że na dniach już ruszę pełną parą, na razie chcę zacząć od dzieci trenując z nimi zapasy a co będzie to czas pokaże, bo choć klub oficjalnie na papierku istnieje już ponad rok to w praktyce niestety napotyka różne przeszkody.

Dziękujemy za wywiad Wojtek i życzymy powodzenia 18 listopada w Warszawie!

WA : Również dziękuję za wywiad i nie dziękuję za powodzenie co do walki (śmiech). Pozdrawiam wszystkich znajomych rodzinę jak i fanów MMA i serdecznie zapraszam na Fight Cup! Chciałbym także podziękować firmie Maddog za wsparcie. Z serdecznymi pozdrowieniami Wojciech”Andzia” Antczak.

Rozmawiał Jarosław Świątek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *