Treningi Sambo w Kaliningradzie okiem Jakuba „Pit Bulla” Ignaczaka

                Dzisiejszy Kaliningrad (Królewiec, Köningsberg) położony jest na terenie dawnej ojczyzny pogańskiego plemienia Sambów.  Niestety, Sambowie zostali całkowicie wytępieni przez Zakon Krzyżacki, który przejął we władanie ich ziemię. Po zsekularyzowaniu Zakonu na terenach dzisiejszego Obwodu Kaliningradzkiego utworzono lenno polskie Prusy Książęce.  Po II Wojnie Światowej zostały one odebrane Niemcom i  włączone w skład Związku Radzieckiego.

Katedra protestancka

                Dzisiaj Kaliningrad to także znakomite miejsce na urlop dla osób lubiących trenować  parterowe sztuki walki. Działa tu aż jedenaście klubów MMA. Mają one różne specjalności. Jednak we wszystkich trenuje się techniki przydatne w MMA. Wszystkie te kluby zrzeszone są w Związku Mieszanych Sztuk Walki Obwodu Kaliningradzkiego, na czele którego stoi charyzmatyczny Jurij Szylenkow. Posiada on czarny pas i tytuł Mistrza Sportu w judo. Oprócz tego ma stopień Kandydata na Mistrza Sportu w sambo. W 2010 roku wywalczył srebrny medal na Mistrzostwach Świata w sambo.

Autor w czarnym kimonie i trener Jurij Szylenkow

                Widziałem, że Jurij poświęca wiele czasu i energii na prowadzenie treningów dla dzieci. Jest bardzo ostry i wymagający dla swoich podopiecznych. Często krzyczy na dzieci.  Na treningach panuje dyscyplina. Zajęcia tego typu są w Rosji finansowane z państwowych funduszy sportowych.

                Miałem też przyjemność obserwować Amatorskie Mistrzostwa MMA Obwodu Kaliningradzkiego.

                Do Kaliningradu przyjechałem już po raz drugi. Tak samo jak za pierwszym razem trenowałem w klubie Sambo Mix prowadzonym przez Jurija. Klub ten specjalizował się w judo i sambo. 

                Judo to sport walki oparty na rzutach, chwytach i duszeniach. Sport ten stworzył w 2 poł. XIXw. Japończyk Jigoro Kano na bazie prastarej samurajskiej sztuki samoobrony o nazwie jiu-jitsu. Poza Japonią judo jest bardzo popularne także w Rosji. Jest to sport olimpijski, w którym Rosjanie często osiągają sukcesy. Dlatego w Rosji przykłada się wiele wagi do treningów tej dyscypliny. Zajęcia judo dla dzieci i młodzików są finansowane przez państwo.

                Drugim sportem, który trenowałem w klubie Jurija było sambo. Jest ono sztuką walki stworzoną przez samych Rosjan. Twórcami sambo byli dwaj sowieccy oficerowie Władimir Spiridonow i Wasilij Oszczepkow. Spiridonow trenował zapasy i jiu-jitsu. Natomiast Oszczepkow uczył się judo w Japonii u  wspomnianego mistrza Jigoro Kano. Początkowo sambo było trzymanym w tajemnicy stylem walki nauczanym jedynie w jednostkach specjalnych Armii Czerwonej. Później stworzono jego sportową wersję, która szybko stała się w Rosji sportem masowym. Obecnie sambo na całym świecie jest sportem jednoznacznie kojarzonym z Rosją. Na poziomie międzynarodowym zawodnicy z republik postsowieckich nie mają praktycznie żadnej konkurencji. Nic więc dziwnego, że państwo rosyjskie chętnie finansuje i propaguje treningi również tego sportu. Mój trener Jurij twierdzi nawet, że obecnie sambo jest tak samo rozpoznawalnym symbolem Rosji jak tradycyjna matrioszka.

                Podczas drugiej wizyty w Sambo Mix przyjemnie było spotkać starych znajomych, takich jak Oleg i Sasza. Zaprzyjaźniłem się właśnie z Saszą, który jest najlepszym zawodnikiem wytrenowanym przez Jurija. Sasza pracuje w miejscowym klubie piłkarskim Bałtika, gdzie odpowiada za sprawy kibiców.

                Treningi w Sambo Mix odbywały się trzy razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki. Każdy taki trening rozpoczynał się rozgrzewką. Robiliśmy biegi, skippingi, skoki i przeplatanki  dookoła sali. Później były pompki, przysiady, brzuszki i przewroty w miejscu. Następnie były ćwiczenia rozciągające.

                Często graliśmy też w rugby-basketballa. Celem tej gry jest wrzucenie piłki do kosza. Zawodnik biegnie trzymając piłkę w ręku. Dozwolone jest atakowanie i obalanie trzymającego piłkę zawodnika.W drugiej części treningu  zakładaliśmy kimona i ćwiczyliśmy rzuty oraz obalenia. Każdy trening kończył się sparingami.

                Na ostatnim już treningu podczas ćwiczenia rzutów doznałem kontuzji złamania żebra. Początkowo myślałem, że nic mi nie jest. O tym, że żebro jest złamane dowiedziałem się już w Polsce, gdy poszedłem do lekarza.

                Kiedy mój partner treningowy mnie rzucił, zrobiłem prawidłowy pad. Partner poślizgnął się i spadł na mnie. Zapytał czy nic mi nie jest. Szybko wstałem i powiedziałem, że wszystko w porządku. Dopiero po powrocie do domu za radą rodziny udałem się do lekarza. Okazało się, że żebro jest złamane. Prosto z urlopu trafiłem na dwumiesięczne zwolnienie.       

                Jednak wiadomo, że w każdym sporcie tego typu kontuzje się zdarzają i każdy musi być na to przygotowany. To nie musiało nawet zdarzyć się na treningu. Złamać żebro można także idąc ulicą. Uprawiam sporty walki od wielu lat i nigdy wcześniej nic mi się na treningu nie stało.

                Pomimo doznanej kontuzji swój pobyt w Kaliningradzie oceniam zdecydowanie pozytywnie. Dzięki mojemu drugiemu pobytowi w klubie Sambo Mix Kaliningrad nauczyłem się wielu przydatnych w walce technik. Odwiedziłem też swoich rosyjskich znajomych. Tego typu sportowe przyjaźnie trwają całe życie. Podobną wyprawę do Kaliningradu polecam wszystkim tym, którzy interesują się parterowymi sztukami walki.

Autor nad morzem w Swietłogorsku (dawny kurort Rauschen)

                Na zakończenie bardzo chciałbym pozdrowić koleżanki i kolegów z mojego macierzystego klubu Grappling Kraków.

Jakub „Pit Bull” Ignaczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *