Relacja z Gali MMA Challengers 5

Z nami kolejna już gala MMA Challengers, po raz pierwszy w oktagonalnej klatce, po raz pierwszy wzbogacona walkami w formule K-1, po raz kolejny odbywająca się w klimatycznej zabytkowej Hali Elektrociepłowni Bytom-Szombierki i jak zawsze będąca świetnym widowiskiem dla kibiców oraz fanów MMA.

Jak już kiedyś, przy okazji relacji z MMA Challengers 4 wspomniałem, że budynek w którym mieści się zabytkowa hala elektrociepłowni jest jakby żywcem wyjęty z Gotham City, wchodząc czy wychodząc zawsze spoglądam w górę i obiegam wzrokiem fasadę budynku. Pod tym kątem równie ciekawie wygląda wnętrze hali, proste, surowe i archaiczne, ale mające niepowtarzalny klimat. A teraz do tego wszystkiego w centralnym punkcie hali umieśćcie sobie klatkę, i znów idąc za kinematograficznym skojarzeniem mamy tutaj atmosferę zbliżoną do „Podziemnego Kręgu”. Niektórym zapewne skojarzy się to z niedawnym KSW Fight Club, różnicą tutaj jednak będzie to że MMAC to widowisko otwarte dla prawdziwych kibiców MMA a nie dla „wybranych”, niekoniecznie w ogóle zainteresowanych tym sportem. Tak czy inaczej połączenie ww. miejsca, zabytkowej hali i oktagonalnej klatki w centralnym jej miejscu, dało naprawdę interesujący efekt.

Gala zaczęła się pokazową walką dwóch młodziutkich zawodników Mateusza Flasza i Nikolasa Białego walczących w kategorii do 40 kg. Po podaniu przez organizatora informacji, że taka walka się odbędzie, dało się słyszeć głosy sprzeciwu i dezaprobaty, zapewniam jednak, że nie był to zły pomysł. Chłopcy podeszli do tej walki, bardzo spokojnie i na luzie, traktując to trochę jak zabawę dali ciekawy pokaz swoich niemałych (jak na wiek) umiejętności. Walka toczona w niezłym tempie ale na spokojnie bez zbędnej agresji, ostatecznie została ogłoszona po dwóch rundach jako remis. A doświadczenie z występu na „dorosłej gali” może zaprocentować obu zawodnikom w ich dalszej przyszłości w formule MMA. Po walce pokazowej rozpoczęły się ćwierćfinały turnieju wagi piórkowej w pierwszej walce Marek Sikora (Lutadores Opole) pokonał Patryka Fojcika (Veganza Racibórz), dusząc go od tyłu już w pierwszej rundzie. Druga walka ćwierćfinałowa również przyniosła rozwiązanie w pierwszej odsłonie, w której Michał Szydłowski z AKS Chorzów poddał duszeniem trójkątnym nogami zawodnika Gerke MMA Grudziądz, Jakuba Słupskiego. Dwie następne walki zakończyły się już decyzją sędziów i tak, zawodnik słowacki Michal Malata (Minotaurus Gym) po zakończeniu regulaminowego czasu dwóch rund wygrał jednogłośnie z Robertem Marciniakiem z Tiger Team Kwidzyn a Mariusz Pioskowik z SCC również jednogłośnie pokonał Wojciech Wilka z klubu Killer Factory.

Po walkach ćwierćfinałowych nadszedł czas na pierwszy extra fight w formule K-1, w którym zmierzyli się Sebastian Bąba i Jakub Sadowski. Podczas gdy poprzednie walki toczyły się głównie w parterze, K-1 było miłą pobudzającą odmianą dla miłośników „stójki”. Starcie toczone w bardzo szybkim tempie do samego końca, podobało się publiczności i świetnie podgrzało emocje. Ostatecznie po upływie 3 rund, Sebastina Bąba musiał uznać wyższość Jakuba Sadowskiego, którego to sędziowie jednogłośnie uznali za lepszego. Zanim nastąpiły półfinały turnieju mieliśmy okazję podziwiać jeszcze jeden extra fight tym razem już w formule MMA w którym Bytomianin Dawid Ludwin już w pierwszej rundzie pokonał reprezentanta AKS Chorzów zakładając mu dźwignie prostą na łokieć czyli popularną „balachę”. Walki półfinałowe odbyły się pomiędzy Markiem Sikorą i Michałem Szydłowskim oraz Michalem Malatą i Mariuszem „Dyzio” Pioskowikiem. W pierwszym z półfinałów Michał Szydłowski zacięcie starał się przechylić szalę na swoją stronę jednak tutaj zaprocentowało większe doświadczenie Marka Sikory, który bezpiecznie po upływie regulaminowego czasu wygrał jednogłośną decyzją sędziów. Drugi półfinał to popis popularnego „Dyzia”, za którym stały atuty przewagi siły fizycznej oraz również większego doświadczenia. Słowak Michal Malata nie był w stanie w żaden sposób zagrozić Mariuszowi i był zmuszony odklepać poddanie już w pierwszej rundzie w sytuacji, w której „Dyzio” bombardował go ciosami w parterze. Przed nami był już tylko finał oraz obrona pasa MMA Challengers w kategorii 93 kg. ale zanim to nastąpiło mogliśmy być świadkami jeszcze jednego świetnego pojedynku w formule K-1. W pojedynku tym naprzeciw siebie stanęli Amadeusz Toboła oraz Damian Kachniarz, zawodnicy od samego początku dali sobie i kibicom do zrozumienia że żadnej taryfy ulgowej nie będzie, walka była szybka, dynamiczna i bardzo zacięta. W początkowej fazie przeważał Kachniarz jednak w dalszej części szala przechylała się jak by bardziej na stronę Toboły. W 3 rundzie Toboła był nawet bliski zakończenia walki przed czasem, jednak 2 poprzednie rundy toczone w zawrotnym tempie dały się we znaki i sił nie było już tak dużo. Po gongu kończącym 3 rundę sędziowie wydali niejednogłośny werdykt, w którym przewagą głosów na zwycięzcę wytypowali Damiana Kachniarza.

Nadszedł czas na Finał turnieju wagi piórkowej, w którym o prym zmierzyli się Marek Sikora i Mariusz Pioskowik. Zawodnik Lutadores Opole prowadzony przez Damiana Grabowskiego walczył dzielnie, ale nie mógł znaleźć odpowiedniej recepty na Mariusza Pioskowika, który zdecydowanie bardziej wolał toczyć walkę w parterze i przy każdej okazji wykonywał punktowane obalenie, po którym jednak żadnej konkretnej akcji nie wykonywał. Sikora wyraźnie lepiej czuł się w stójce jednak nie był w stanie skutecznie obronić tej płaszczyzny. W nieco dziwnych okolicznościach doszło do rundy 3 ogłoszonej jako dogrywka. Tutaj swoją szansę miał Sikora, wyraźnie bardziej zmęczony Pioskowik, otrzymał w stójce kilka mocnych ciosów, które ewidentnie zrobiły w jego głowie niemałe zamieszanie. Jednak przewaga fizyczna i podpowiedzi narożnika, w którym znajdowali się Tomasz Bronder i Artur Sowiński, pozwoliły mu przetrwać kryzys, wykonać potężne obalenie i „dowieźć” jednogłośne zwycięstwo do końca. Mariusz „Dyzio” Pioskowik został ostatecznym zwycięzcą 8-osobowego turnieju wagi piórkowej na gali MMA Challengers 5.

Pierwsza obrona pasa mistrzowskiego MMA Challengers w kategorii 93 kg. to szybki, efektowny popis Ireneusza Cholewy, który nie dał żadnych szans znacznie wyższemu, ale mniej doświadczonemu przeciwnikowi, po krótkiej wymianie w stójce Irek wykonał obalenie i założył Słowakowi dźwignię na nogę, coś co pierwotnie miało być balachą na kolano ostatecznie okazało się skrętówką na staw skokowy. Pierwsza udana obrona pasa MMA Challengers była jednocześnie dla Ireneusza Cholewy, 5 wygraną z rzędu.

Głównym sędzią gali tradycyjnie już był Krzysztof Kułak, który z gali na galę jako sędzia ringowy jest coraz lepszy, czasem miało się jednak wrażenie, że zbyt długo trzyma walkę w parterze, podczas gdy w tej płaszczyźnie aktualnie nie dzieje się zbyt dużo. Znaczna większość wszystkich walk MMA toczona była właśnie w parterze, przez co walki w formule K-1 były naprawdę udanym zróżnicowaniem i za to jak najbardziej plus dla organizatorów. Gala szła bardzo płynnie i sprawnie, dziwił jednak brak jakiejkolwiek przerwy a przydałaby się takowa, chociaż jedna. Wystarczyłoby te 10 minut przerwy przed finalną częścią gali, które tradycyjnie podgrzałoby atmosferę wśród kibiców a zawodnikom turniejowym pozwoliłoby na lekką regenerację przed ostatecznym pojedynkiem.

Po raz kolejny jestem pod wrażeniem kultury kibicowania osób przybyłych na galę, dało się zauważyć że nie było tam przypadkowych osób, które przyszły „dla draki” lecz sami prawdziwi koneserzy mieszanych sportów walki, brawo! Przykrą wiadomością jest jednak to, że prawdopodobnie po raz ostatni gala MMA Challengers odbyła się w zabytkowej hali Elektrociepłowni Bytom-Szombierki, z uwagi na duże zainteresowanie i fakt wyprzedania wszystkich biletów kilka dni przed terminem gali organizatorzy poinformowali nas, że będą szukali hali przygotowanej na przyjęcie większej ilości kibiców. Póki co wiadomo, że 6 edycja MMAC odbędzie się w lutym 2011 r. w Katowickim Spodku przy okazji kilkudniowej imprezy Testosteron – Męski Maraton. Gdzie odbędzie się siódma edycja jeszcze nie wiemy pozostaje nam tylko żałować że prawdopodobnie nie w hali w Szobmierkach i czekać na pierwsze informację oraz na kolejne świetne sportowe emocje sygnowane marką MMA Challengers.

Jędrzej Kowalik

www.fight24.pl

3 thoughts on “Relacja z Gali MMA Challengers 5

  1. Ta gala tez była dla wybranych. Czyli tych którzy zdarzyli kupić bilety…. Mozna było tam spotkać osoby które w ogolę nie były zainteresowane oglądaniem i znalazły się tam przypadkiem…. tak wiec zdanie „Niektórym zapewne skojarzy się to z niedawnym KSW Fight Club, różnicą tutaj jednak będzie to że MMAC to widowisko otwarte dla prawdziwych kibiców MMA a nie dla „wybranych”, niekoniecznie w ogóle zainteresowanych tym sportem.” jest kompletnie nie trafione….

  2. ZAWSZE jest ograniczenie wynikające z liczby miejsc a że popularność imprezy spowodowała to, że bilety tak szybko się wyprzedały to tylko dobrze świadczy, to raz. I zawsze trafiają się jacyś pojedynczy maruderzy to dwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *