Nate Diaz oczekuje na godne wyzwanie i rozsądną wypłatę zanim zdecyduje się na pojedynek: „Grzecznie poproście, sku***ny”

mikeswick.com

Sprawa Nate’a Diaza i jego ewentualnego powrotu do Oktagonu nie jest prosta i będzie chyba wymagała dobrego negocjatora, ponieważ zawodnik ze Stockton stawia twarde warunki.

Ostatnią walkę jaką stoczył Diaz był pojedynek rewanżowy z Conorem McGregorem w sierpniu ubiegłego roku i jak łatwo zauważyć Nate’owi nie spieszy się do powrotu do rywalizacji. Nawet walki z takimi zawodnikami jak tymczasowy mistrz wagi lekkiej Tonym Fergusonem ani mistrzem wagi półśredniej Tyronem Woodley’em od których Diaz dostał oferty walk nie są w stanie skłonić go do wejścia do klatki. Diaz od czasu walk z McGregorem znalazł się w pozycji, w której może po części dyktować warunki i wybierać sobie przeciwników.

Będąc gościem w podkaście Outside The Box, Diaz zasugerował, że jego potencjalni rywale po prostu wykonują kaprysy UFC, zamiast walczyć dla samych siebie.

„Nie walczę, ponieważ jestem fighterem. Ty walczysz, bo ktoś ci mówi, żebyś walczył. Będę walczył za każdym razem, gdy będę ku**a chciał walczyć. To dlatego, że jestem G (gangsterem, jadę na ostro), n**ga, sam jestem fighterem. Nie próbuję robić tego, co ktoś mówi, zrobię to, co ja powiem i będę walczył, gdy będą podchodzić do mnie z szacunkiem.

Nie muszę z nikim walczyć. Będę walczył z każdym, ale nie muszę z nikim walczyć. Inni zawodnicy komentują to tak: „On nie jest zawodnikiem”, na co ja odpowiadam, że to wygląda jakbyś był zmanipulowany starając się zmanipulować mnie abym podjął walkę. Zgadnij co? To ty pracujesz dla kogoś, ja pracuję dla siebie. Kto jest teraz fighterem, skur***nu?”

Wyżej wspomniane walki z Fergusonem i Woodley’em nie były wystarczająco dobre, by nakłonić Diaza do powrotu do rywalizacji i czeka on na wyzwanie pełne szacunku i uzgodnienie rozsądnej wypłaty, zanim podejmie jakiekolwiek działania w 2018 roku.

„Grzecznie poproście, sku***ny. Grzecznie poproście. Mówię o organizacji i zawodnikach. Chcę żeby to było coś wielkiego, ponieważ nie próbuję podpisywać kontraktu tylko dlatego, że jest to dobre dla was.”

Co do trylogii z Conorem McGregorem o której również dużo się mówi, Diaz nie powiedział w zasadzie nic nowego poza tym, że ten pojedynek jest brany pod uwagę, ale on nie zamierza nikogo o nic prosić.

„Czas pokaże. Teraz nic nie wiem. Są prowadzone rozmowy. Oni (UFC) dzwonią do mnie, rozmawiamy o pewnych rzeczach, ale myślę, że to, co się dzieje, to to, że oni chcą, żebym prosił ich i  żebrał o walkę, ale ja nie potrzebuję niczego od nikogo. Nie potrzebuję niczyjej łaski.”

5 thoughts on “Nate Diaz oczekuje na godne wyzwanie i rozsądną wypłatę zanim zdecyduje się na pojedynek: „Grzecznie poproście, sku***ny”

  1. Po takich słowach będąc pracodawcą odstawiłbym go na boczny tor. Po czasie albo poprosi o walkę albo o zwolnienie.
    Diaz myśli, że jest gwiazdą i tu jest w błędzie bo to MG wykręcił wynik PPV. Diaz nie dość, że przez przypadek wystąpił na tej gali to jeszcze dostał sporo kasy no i jak widać to mu zaszkodziło. Do tego miał szczęście że był rewanż. Jego rekord też ukazuje, że raczej bliżej mu do przeciętności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *