Marek Zbróg: nie ma planów minimum, cel to numer 1 – wywiad przed ME No Gi w Rzymie.

Zawodnik łódzkiej Copacabany, Marek Zbróg to utytułowany zawodnik na polskiej scenie BJJ. Podopieczny Piotra Kaprala po raz kolejny będzie próbował ugrać coś poza granicami naszego kraju. Na Mistrzostwach Europy No Gi w Rzymie Marek powalczy w dywizji brązowych pasów i jak sam mówi, interesuje go tylko złoto. O swojej miłości do BJJ i nastawieniu na zwycięstwa opowie wam w poniższym wywiadzie.

Fight24.pl: Witaj Marku! Startujesz niebawem na ME No Gi w Rzymie. Gdzie się przygotowywałeś do tych zawodów?

Marek Zbróg: Witam! Na wstępie chciałem podziękować za zainteresowanie moją osobą i pozdrowić czytelników! W ten weekend odbędą się Mistrzostwa Europy No Gi w Rzymie. Decyzja o starcie na nich zapadła jakieś 2 miesiące temu. Przygotowywałem się u siebie w Copacabanie Łódź, oczywiście pod okiem trenera Piotra Kaprala. Z racji tego, że decyzja o starcie na Mistrzostwach Europy zapadła stosunkowo niedawno, to zdecydowanie więcej, praktycznie 90 procent mojego treningu, to trening w Gi do zawodów, które odbędą się dzień przed Mistrzostwami Europy czyli zawody Rome Open. Tydzień temu miałem okazję być w Copacabanie Warszawa, gdzie odbyłem naprawdę parę mocnych treningów. Myślę że zaprocentują podczas zawodów.

F24: Startujesz również w kimonach, powiedz, czy czujesz jakiś dyskomfort, gdy musisz się przestawiać po zawodach w kimonach na no gi?

MZ: Zdecydowana większość moich treningów to treningi w gi. Nigdy jakoś nie czułem wielkiej różnicy, gdy jechałem na zawody No Gi, czy to Mistrzostwa Polski czy Puchar Polski. Praktycznie startowałem bez żadnych przygotowań w formule No Gi i zawsze udawało się zdobywać medale. W 2011 i 2012 roku wygrałem Mistrzostwo Polski. W tym roku zdobyłem trzecie miejsce na Mistrzostwach Polski i też uważam to za bardzo dobry wynik, ponieważ kategoria była bardzo mocna i już nie ma na tym poziomie łatwych walk. Jednak wracając do pytania. Zdecydowanie preferuję Gi i skupiam się cały czas na kimonach, ale na pewno będę rozszerzał swoją grę i będę startował bez kimon. Zależy mi na dobrych wynikach w obu tych sportach.

F24: Piotr Wojtkowski czy Jakub Sawicki ostatnio zostali promowani na czarne pasy. Jak myślisz, kiedy będzie Twoja kolej?

MZ: Bardzo się cieszę że zawodnicy z Copacabany zostali nominowani na czarne pasy. Na pewno zasługiwali to potwierdzając słuszność decyzji Braulio wynikami na zawodach. Kiedy czas na mnie?? Oj nie wiem. Szczerze mówiąc nawet o tym nie myślę. Jeśli Piotr Kapral i Braulio uznają, że już czas to wtedy dostanę. Nie czuję się na dzień dzisiejszy jeszcze czarnym pasem. Jest mnóstwo rzeczy, które muszę poprawić. Na szczęście mam możliwość trenować pod okiem Piotra Kaprala, który umie zmotywować każdego zawodnika: szanuje to co zdobyłeś, jest z Ciebie dumny, ale potrafi też udowodnić ile pracy czeka jeszcze przed Tobą. Czarny pas byłby dla mnie wyzwaniem pod innym kątem. Nie czekam na niego jako na pas, tylko możliwość startu na zawodach w kategorii w czarnych pasach. Wiem że każdy ma inne cele, każdy trenuje z innego powodu. Jedni, bo podoba im się Jiu Jitsu, drudzy bo chcą miło spędzić czas rywalizując z innymi u siebie w klubie. Trzeba uszanować wszystkich ćwiczących. Dla mnie jednak Jiu Jitsu to zawody. Adrenalina, stres przed zawodami, walki, klimat na zawodach. Trenuję żeby startować. Prawdopodobnie z dniem, którym przestanę jeździć na zawody to całkiem możliwe, że definitywnie rozstanę się z Jiu Jitsu. Nie umiem żyć bez zawodów, ale podkreślam to wyłącznie moje nastawienie.

F24: Kogo uważasz za najgroźniejszego rywala podczas ME No Gi?

MZ: Większość moich rywali to Skandynawowie. Są bardzo silni fizycznie, dużo trenują bez Gi. Założę się że 3 razy więcej niż ja, alemi to nie przeszkadza. Kojarzę zawodnika Tero Pyylampi, bardzo dobry zawodnik z Finlandii. Widziałem jego walkę z Finfou gdzie wynik był tylko 5 do 2, więc muszę być naprawdę dobrze skoncentrowanym. Znam też zawodnika GF TEAM, Vikinga Wonga, który jest aktualnym medalistą Mistrzostw Europy. Raz już walczyliśmy ze sobą podczas Trialsów w Birmingham 2 lata temu. Wygrałem 2 do 0, ale pamiętam że walka była bardzo trudna. Jest też w kategorii Philip Andersson, Szwedzi określają go jako naturalny Fenomen Jiu Jitsu. Jednak to ja jadę tam wygrać i uczynię wszystko, by zostać numerem 1. Nie mam planów minimum!!!!

F24: Myślałeś kiedyś o karierze w MMA? Jest szansa, że zobaczymy Ciebie w klatce, czy to amatorsko, czy zawodowo?

MZ: Nigdy nie myślałem o MMA. yłem w życiu na paru treningach, ale szybko przekonałem się, że to nie dla mnie. Kocham Jiu Jitsu i chcę przy tym zostać. Wiem, że wielu moich kolegów, którzy odnosili duże sukcesy w Jiu Jitsu zdecydowali się przejść do MMA. Bardzo ich podziwiam, bo to ciężki sport i naprawdę trzeba włożyć w niego wiele sił i energii.

Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować firmie NoProblem. Za to że dba o mnie jako zawodnika i że produkty ich marki zawsze stoją na wysokim poziomie. Podziękowania również dla firmy Manto i dla właściciela Copacabany. Dla trenera personalnego, z którym od niedawna zacząłem współpracować i jestem bardzo zadowolony z naszych treningów, chodzi o Dominika Fortunę. Dla rodziny, a przede wszystkim dla mojej narzeczonej Kasi, za to że znosi moje treningi, wyjazdy i wszystko co związane z Jiu Jitsu, bo wiem że to łatwe nie jest. Dziękuję również Piotrowi Kapralowi i wszystkim zawodnikom z Copacabany, którzy regularnie uczestniczą w zajęciach i dzięki nim mogę podnosić swój poziom. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *