Krajobraz po bitwie – UFC Fight Night 74: Holloway vs. Oliveira #50

Jeff Botari/Getty/UFC
Jeff Botari/Getty/UFC

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

Biorący walkę z kilkunastodniowym wyprzedzeniem, 22 dni po swoim ostatnim boju Neil Magny powrócił do zwycięstw pokonując faworyzowanego Ericka Silvę. Brazylijczyk w swoim stylu rozpoczął mocno i w początkowych minutach przeważał ale z czasem do głosu zaczął dochodzić Neil, Amerykanin mocno zagroził rywalowi już w drugiej połowie pierwszej odsłony a później niemal cały czas skutecznie punktował Silvę. W kolejnej walce mógłby zmierzyć się z Gunnarem Nelsonem, Rickiem Storym lub również zwycięskim na tej gali…

Patrickiem Cote, który po ciekawej walce pokonał Josha Burkmana. Pojedynek półśrednich podobał się publiczności, zawodnicy często wchodzili w mocne wymiany ciosów a ogólnie bój prowadzony był w przyzwoitym tempie. Na początku ostatniej odsłony Kanadyjczyk trafił mocnym prawym, cios ten posłał Amerykanina na deski a następnie Cote dokończył dzieło ciosami w parterze. W kolejnej walce Patrick mógł zawalczyć z Neilem Magnym lub też Hectorem Lombardem (jeśli Kanadyjczyk zechce czekać z kolejną walką do nowego roku, ponieważ 3 stycznia Kubańczykowi kończy się okres zawieszenia).

Niespodziewanie kolejną wygraną do swojego rekordu dopisał Francisco Trinaldo, Brazylijczyk w I rundzie znokautował dobrze rokującego (przed wczorajszą walką) zwycięzcę TUF-a Nations, Chada Laprise’a. Dla 37-letniego Massaranduby jest to już czwarta wygrana z rzędu i z racji zaawansowanego wieku należy mu się konkretny rywal w kolejnym boju: może Jim Miller lub z wygranym walki Paul Felder vs. Ross Pearson.

Dobry występ zaliczyła wczoraj także Valerie Letourneau, Kanadyjka bez problemów na przestrzeni 15 minut wypunktowała krzykliwą Marynę Moroz. Ani w płaszczyźnie kickbokserskiej ani w parterze Ukrainka nie była w stanie jakkolwiek zagrozić rywalce. Trouble przez 15 minut obijał młodszą rywalkę pokazując, że Iron Lady szybko o pas mistrzowski nie zawalczy. Obecnie Valerie w UFC legitymuje się rekordem 3-0, teraz powinna znaleźć się w rankingu wagi słomkowej a w kolejnej walce mogłaby zmierzyć się z Tecią Torres lub Randą Markos.

Zadowolonym ze swojego występu jest także Frankie Perez, Amerykanin już w pierwszej minucie walki znokautował Sama Stouta. W powalkowym wywiadzie zaskoczył chyba wszystkich oznajmiając, że kończy zawodową karierę. Za swój występ otrzymał 50 000 dolarów bonusu, całość zepsuł tylko komentarz Michaela Bispinga o braku odwagi.

W kategorii koguciej udanie zadebiutował Felipe Arantes, Sertanejo początkowo nie mógł poradzić sobie z zapaśniczą ofensywą Yvesa Jabouina i dużo czasu spędził na plecach jednak wykorzystał błąd rywala i poddał go balachą. W kolejnym boju mógłby zmierzyć się z Ranim Yahyą lub Pedro Munhozem.

Kiedyś typowany na zawodnika, który szybko opuści UFC a teraz ma na koncie trzy wygrane z rzędu, mowa oczywiście o Nikicie Krylovie, który wczoraj poddał Marcosa Rogerio de Limę. Ukrainiec już od pierwszych minut pojedynku szukał obalenia a po ucieczce z próby gilotyny skorzystał z prezentu jaki dał mu Brazylijczyk, Marcos oddał plecy a Krylov szybko się wpiął i duszeniem zmusił rywala do klepania. Po trzech kolejnych wygranych należy mu się lepszy rywal, może pora na walkę z Rafael Cavalcante lub Tomem Lawlorem?

Czy Maxa Hollowaya można uznać za wygranego gali? Nie wiem, dlatego też umieszczę go pomiędzy wygranymi a przegranymi. Hawajczyk dobrze rozpoczął walkę ale kontuzja Charlesa Oliveiry spowodowała szybkie zakończenie rozkręcającego się pojedynku. Dla Maxa to siódma wygrana z rzędu a dodatkowo – mając 23 lata – jest najmłodszym zawodnikiem z dziesięcioma wygranymi w UFC. W kolejnej walce może zawalczyć z Frankiem Edgarem.

Erick Silva był mocnym faworytem przed walką z Neilem Magny ale po raz kolejny okazało się, że Brazylijczyk jest niezwykle niestabilnym fighterem. Silva nie potrafił sforsować zasieków w postaci znacznego zasięgu ramion Amerykanina a uwagi można mieć też do jego kondycji. W kolejnej walce zapewne zmierzy się z kimś z bardzo niskiej półki i szybko go odprawi.

Pierwszą porażkę w karierze zaliczył wczoraj Chad Laprise, Kanadyjczyk nie dał rady najstarszemu zawodnikowi walczącemu na tej gali, Francisco Trinaldo. Brazylijczyk „ustawił” pojedynek mocnym lewym, który doprowadził do knockdownu Chada a następnie w parterze zasypał Kanadyjczyka ciosami będąc wpięty za jego plecami. W kolejnej walce mógłby zawalczyć z Jonem Tuckiem lub Mitchem Clarkem.

Marzenia Maryny Moroz o walce mistrzowskiej sporo odsunęły się w czasie po wczorajszej przegranej z Valerie Letourneau. Ukrainka wyraźnie przegrywała walkę w stójce a w parterze nie była w stanie zagrozić Kanadyjce, ostatecznie przegrała walkę na kartach każdego z sędziów. W kolejnej walce mogłaby zmierzyć się np. z Bec Rawlings.

Wczorajszej gali miło nie wspomina Sam Stout, Kanadyjczyk zaliczył trzecią z rzędu przegraną przez nokaut. Tym samym jego angaż w największej organizacji MMA na świecie stoi pod sporym znakiem zapytania a Sam powinien głęboko się zastanowić nad tym czy powinien jeszcze walczyć. W kiepskiej sytuacji znajduje się też Yves Jabouin, po dobrym początku Kanadyjczyk został poddany przez Felipe Arantesa. To jego trzecia porażka w czterech ostatnich walkach, UFC pewnie da mu jeszcze jedną szansę ale czy warto z niej korzystać?

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *