Krajobraz po bitwie – UFC 205: Alvarez vs. McGregor

Jeff Bottari/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images
Jeff Bottari/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

Conor McGregor, bo nie można zacząć podsumowania gali inaczej niż od jego osoby, po raz kolejny przeszedł do historii MMA jako pierwszy zawodnik, który jednocześnie dzierży mistrzowskie pasy dwóch kategorii wagowych największej organizacji MMA na świecie. W sobotnią noc Irlandczyk bez problemów rozprawił się z Eddiem Alvarezem. Irlandczyk rozgrywał walkę spokojnie, kontrolował pojedynek od pierwszej sekundy trzymając rywala na dystans i punktując go mocnymi ciosami. Mistrzowski zakończył się w drugiej odsłonie po trzecim knockdownie i dobitce ciosami w parterze. Kto teraz najbardziej zasługuje na walkę z Conorem? Moim zdaniem Khabib Nurmagomedov mający za sobą passę 8 wygranych w UFC i nieskazitelny rekord 24-0.

Tyron Woodley i Stephen Thompson zafundowali publiczności niesamowite widowisko. Co-main event nowojorskiej gali rozpoczął się spokojnie, ale w późniejszych minutach walki nie brakowało fajerwerków. Obaj półśredni mieli swoje lepsze i gorsze epizody walki a ostatecznie o wyniku zdecydowali sędziowie punktowi – dwóch z nich wskazało na remis i pas pozostał u Wybrańca. Wiele mówi się (wspominał o tym sam Dana White) o możliwości zestawienia obu półśrednich do rewanżu – myślę, że to dobry pomysł, ale zapewne inaczej uważa Demian Maia, któremu już obiecano walkę o pas. Jeżeli zaś z Woodleyem zawalczy właśnie Maia to Thompsona można zestawić z Carlosem Conditem lub Lorenzem Larkinem.

Joanna Jędrzejczyk po raz czwarty obroniła mistrzowski pas tym razem odprawiając Karolinę Kowalkiewicz. JJ kontrolował pojedynek przez niemal całe 25 minut – poza częścią czwartej odsłony kiedy została naruszona przez rywalkę i otrzymała kilka mocnych uderzeń. Zawodniczka American Top Team przedłuża swoje panowanie a na horyzoncie – póki co – brak mocnych konkurentek, teraz Jędrzejczyk mogłaby zawalczyć z Jessicą Andrade.

Yoel Romero zanotował kolejne spektakularne zwycięstwo, Kubańczyk w sobotę efektownym, latającym kolanem znokautował Chrisa Weidmana. Po 10 minutach walki średnich na kartach sędziów był remis, ale Żołnierz Boga nie zostawił sędziom decyzji o tym, kto zwycięży. Na początku ostatnich pięciu minut Romero wyczuł intencje wchodzącego w nogi Chrisa, wystrzelił latającym kolanem a następnie dobił Amerykanina ciosami z góry. W kolejnym boju Yoel mógłby zawalczyć z Michaelem Bispingiem.

Raquel Pennington odniosła największe zwycięstwo w swojej karierze pokonując na punkty Mieshę Tate. Rocky dominowała nad doświadczoną rywalką w każdej płaszczyźnie walki i pewnie zwyciężyła na kartach sędziów. Po czterech wygranych z rzędu Pennington wyrasta na coraz mocniejszą kandydatkę do walki o wyższe cele w kategorii koguciej UFC. W kolejnej walce Raquel mogłaby zmierzyć się z Valentiną Shevchenko.

Frankie Edgar na UFC 205 dopisał do swojego rekordu 21 zwycięstwo. The Answer nie bał się wymieniać ciosów z ciężkorękim Stephensem a swoją przewagą zaznaczał obaleniami a także kontrolą pod siatką i w parterze. Kolejne zwycięstwo nad mocnym rywalem cementuje status Edgara jako czołowego piórkowego jednak sytuacja w dywizji -66kg sprawia, że Frankie nie może w najbliższej przyszłości liczyć na walkę o pas. W kolejnym boju Edgar mógłby zmierzyć się z Ricardo Lamasem.

Khabib Nurmagomedov nie pozostawił Michaelowi Johnsonowi żadnych złudzeń pokonując go przez poddanie w trzeciej rundzie. Rosjanin w pierwszej rundzie otrzymał kilka ciosów w stójce, ale gdy tylko sklinczował i obalił to pojedynek przerodził się w grę do jednej bramki. Orzeł na ziemi brutalnie pacyfikował zawodnika Blackzilians kontrolując pozycje i zaprzęgając do działania potężne g’n’p, w które często wplatał uderzenia łokciami. Podczas walki Nurmagomedov znalazł czas nawet na to by porozmawiać z Daną Whitem o swojej walce o pas, która niewątpliwie mu się należy. W kolejnej walce Khabib powinien podjąć mistrza wagi lekkiej, Conora McGregora.

Tim Boetsch to typ zawodnika, który się starzeje, ale zestarzeć nie może. W sobotę Barbarzyńca odniósł 20 w karierze zwycięstwo nokautując Rafaela Natala. Kiedy niecały rok temu 35-letni Boetsch notował trzecią z rzędu przegraną przed czasem wielu przewidywało bliski koniec kariery Amerykanina lub co najmniej opuszczenie przez niego szeregu zawodników UFC. Teraz, będąc po dwóch nokautach zafundowanych przyzwoitym zawodnikom w osobach Josha Sammana i Rafaela Natala Tim może być spokojny o swoją pozycję w największej organizacji MMA na świecie. W kolejnym boju Boetsch mógłby zawalczyć z Natem Marquardtem.

Vicente Luque potrzebował tylko 79 sekund na to by rozprawić się z twardym Belalem Muhammadem. Co więcej, zawodnik Blackzilians zrobił to w pięknym stylu nokautując rywala lewym sierpem po wcześniejszym zablokowaniu jego uderzenia swoją lewicą. Czwarta z rzędu wygrana przed czasem winduje notowania Vicente i sprawia, że jest on coraz mocniejszym graczem kategorii półśrednie. W kolejnej walce Luque mógłby zmierzyć się z Santiago Ponzinibbio.

Nie bez echa należy przepuścić także weekend w wykonaniu Jima Millera. Celowo napisałem weekend a nie walka, ponieważ Amerykanin zrobił coś na co chyba nie wszyscy by się zdecydowali, 33-latek wiedząc, że jego rywal waży ok. 163 funty a Komisja Sportowa nie dopuści do walki jeśli różnica w wadze wyniesie więcej niż 7 funtów zdecydował się nawodnić przed ważeniem w efekcie czego wniósł na wagę 157 funtów tym samym ratując walkę. W sobotni wieczór Miller pewnie pokonał Thiago Alvesa i zanotował siedemnastą wygraną w dywizji lekkiej UFC. W kolejnym boju Jim mógłby zawalczyć z Evanem Dunhamem.

Gala oznaczona numerem 205 była wielkim sukcesem największej organizacji MMA na świecie. UFC po raz pierwszy zorganizowała galę w Nowym Jorku co okazało się być sukcesem sportowym (ponieważ karta walk była niesamowita a pojedynki bardzo wysokiej klasy) i kasowym (rekord wpływów z bramki).

Sobotnią noc na pewno inaczej wyobrażał sobie Eddie Alvarez. Mistrz wagi lekkiej wyszedł do walki z Conorem McGregorem jakby przestraszony i kompletnie niezdolny do wyprowadzenia znaczącej ofensywy. Amerykanin ani przez moment nie zagroził spokojnemu Conorowi i ostatecznie padł w drugiej rundzie po kolejnym knockdownie i ciosach w parterze. W kolejnej walce Alvarez mógłby zmierzyć się z rywalem jeszcze z czasów walk w Bellatorze – Willem Brooksem.

Chris Weidman zaliczył drugą z rzędu przegraną przez nokaut padając po latającym kolanie Yoela Romero. Amerykanin wygrał pierwszą rundę, ale później pozwolił rywalowi przejąć inicjatywę a na początku trzeciej odsłony dał się zaskoczyć latającym kolanem, po którym padł na deski i został dobity uderzeniami. Weidman po przegranych w starciach z Lukem Rockholdem i Romero znacząco oddalił się od walki o najwyższe cele i teraz najprawdopodobniej dostanie nieco niżej notowanego rywala. Teraz Chris mógłby zawalczyć z wygranym pojedynku Gegard Mousasi vs. Uriah Hall.

Miesha Tate po bezbarwnym występie przegrała pojedynek z Raquel Pennington. Cupcake walczyła kompletnie bez pomysłu i ani przez chwilę poważnie nie zagrażała rywalce. Po ogłoszeniu decyzji Tate zapowiedziała zakończenie swojej zawodowej kariery czym sprawiła nie małą niespodziankę.

Michael Johnson zgodnie z przewidywaniami przegrał walkę z Khabibem Nurmagomedov. The Menace walkę z Rosjaninem rozpoczął dobrze – walcząc w kickbokserskim dystansie dosięgał szczęki Orła kolejnymi mocnymi ciosami jednak  gdy Khabib ruszył po sprowadzenie Amerykanin stał się niemal bezbronny. W parterze Johnson został brutalnie spacyfikowany i poddany kimurą w trzeciej rundzie. Dla Michaela to trzecia przegrana w czterech ostatnich walkach, ale nie musi on bać się o swoje miejsce w UFC. W kolejnej walce Menace mógłby zmierzyć się z Francisco Trinaldo lub Gilbertem Melendezem.

Thiago Alves zszedł do wagi lekkiej (tak w części, bo nie zszedł poniżej 162 funtów) zapewne w oczekiwaniu lepszych wyników, ale w pojedynku z Jimem Millerem nie miał wiele do powiedzenia. O ile jeszcze w stójce Brazylijczyk miał swoje momenty tak w zapasach i płaszczyźnie parterowej przewaga Amerykanina nie podlegała dyskusji.

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

5 thoughts on “Krajobraz po bitwie – UFC 205: Alvarez vs. McGregor

  1. uwaga oto zestaw komentarzy dla kris i mustela:

    UFC to juz nie sport
    UFC ustawia walki
    UFC oszukuje zawodnikow
    Conor to smiec
    Conor nie umie w zapasy
    Conor nie walczyl z nikim powaznym
    Nastepny gosc zmiecie ta ruda malpe
    Nie lubie tego rudego gnojka
    cyrk nie walki
    tylko sport sie liczy
    PO CO PUBLIKUJA RANKINGI

    Dziekuje

  2. @ihaa – stary, jak mi sie nie podoba czyjes zdanie, to probuje w merytoryczny sposob wyjasnic dlaczego tak jest.
    Ale z racji, ze sie rozpisales, a nie napisales tylko 'hahahahaha’ (jak 2x poprzednio) to odniose sie:

    UFC to juz nie sport – nikt tego nie napisal

    UFC ustawia walki – UFC ma wplyw na usyawianie widowiskowych walk i BYC MOZE sugeruje jak „uwidowiskowisc” konfrontacje (vide „Seth Petruzelli: Elite XC 'didn’t want me to take’ Kimbo Slice down)”

    UFC oszukuje zawodnikow – tak oszukuje, oszukany zostal min. Aldo, Khabib

    Conor to smiec – nikt tak nie pisal

    Conor nie umie w zapasy – tak, ma braki w zapsach dlatego nie beda mu nigdy lezec tacy goscie jak Khabib.

    Conor nie walczyl z nikim powaznym – walczy z tym z kim chce.

    Nastepny gosc zmiecie ta ruda malpe – nie wiem, ja narazie mialem nosa co do jego osoby. 1wsza walke z Diazem obsawialem, ze przegra, kolejna wierdzilem ze moze wygrac (bo pomimo przegranej wypadl lepiej wg mnie), z Alvarezem tez uwazalem, ze szanse ma spore.

    Nie lubie tego rudego gnojka – nie lubie Jone’a Jonesa, McConoR mnie szczyka, denerwuje mnie to, ze blokuje pasy i jest zawodnijiem specjalnej troski.

    cyrk nie walki – nikt tego nie pisal

    tylko sport sie liczy – tak, jako potencjalny klient i jako osoba, ktora nieraz kupowala PPV UFC liczy sie dla mnie aspekt sportowy

    PO CO PUBLIKUJA RANKINGI – tego nie czaje zbytnio, wiec sie nie odniose

    pozdrawiam

  3. @ihaa- Co najmniej połowy tego nie napisałem. Wpadłeś na forum, poczytałeś trochę a teraz wypisujesz jakieś pierdoły. Rudy nie jest złym zawodnikiem, ale jest jednowymiarowy. Jego największą bronią oprócz szybkości i timingu jest gra psychologiczna w stosunku do przeciwnika. Możecie pisać co chcecie, ale koncertowo wchodzi w głowę przeciwników. Zapasy no cóż…jest to typowy striker z wytrenowaną obroną sprowadzeń.
    Resztę napisał mustela 😉

  4. Panowie najprostsze rozwiązania sa najlepsze. Mc jest skuteczny. Zapasy to tylko dodatek. DC jakos Mustela zdaniem miał rzucać Jonsem a jak było kazdy widział. To samo bedzie z kebabem. Padnie od „lucky puncha”

  5. @Junior – a powiedz mi czy ktos wczesniej rzucal Jonem? Wyszlo po prostu, ze on ma swietne zapasy o czym wspominal kiedys sam twierdzac, ze wg jego trenerow jakby sie tym wczesniej zajal to bylby na takim albo i lepszym poziomie niz DC.
    Nie ma co porownywac tych dwoch gosci. McConoR jest podobny bardziej do Andersona Silby, ktory bez zapasow jakos przezyl wiekszosc kariery i nawet wygral walke z Sonnenem, w ktorej 95% czasu lezal na plecach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *