Krajobraz po bitwie – UFC 183: Silva vs. Diaz #26

Kto tak naprawdę odniósł zwycięstwo a kto powinien wstydzić się swojego występu?

Po 13 miesiącach przerwy do oktagonu powrócił Anderson Silva. Kiedyś niekwestionowany mistrz wczoraj odniósł pierwsze zwycięstwo od października 2012r. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, ponieważ rywal był trudnym przeciwnikiem. Brazylijczykowi należy się szacunek za powrót po tak poważnej kontuzji jednak trzeba otwarcie przyznać, że lepiej będzie jeśli nie dojdzie do walk z obecną czołówką wagi średniej z Chrisem Weidmanem na czele.

Tyron Woodley nie bez problemów pokonał osłabionego Kelvina Gasteluma. Walka nie należała do najciekawszych ale Chosen One kilka razy naprawdę mocno trafił swojego rywala, który już więcej nie zawalczy w wadze półśredniej. Ta walka pokazała, że Woodley jest topowym zawodnikiem ale do ścisłej czołówki się nie przebije. Myślę, że to dobra pora na rewanżowy pojedynek z Carlosem Conditem.

Al Iaquinta w dalszym ciągu buduje swoją markę, wczoraj odniósł szóste zwycięstwo w siedmiu ostatnich walkach, ma za sobą passę trzech zwycięstw przez nokauty. Tylko na początku walki Joe Lauzon był w stanie odpowiadać na uderzenia Iaquinty, później w oktagonie rządził już tylko Al wygrywając w II rundzie przez TKO. Najwyższa pora na zawodnika z top15 wagi lekkiej UFC. Właśnie zwolniło się miejsce w walce z Jorge Masvidalem na gali która odbędzie się 4 kwietnia – Iaquinta byłby dobrym przeciwnikiem dla Gamebreda.

Długą podróż odbył wczoraj Thales Leites. Początkowo walka z Timem Boetschem wyglądała jak bijatyka, bijatyka w której lepszy był Amerykanin. Leites jednak nie uderzał głową w ścianę, sprowadził Tima do parteru i tam rozstrzygnął walkę na swoją korzyść. To już czwarte z kolei zwycięstwo Thalesa w UFC, w następnej walce powinien zmierzyć się z kimś z top10, może z Timem Kennedym?

Równie trudną przeprawę miał wczoraj rodak Leitesa, Thiago Alves. Pitbull w pierwszej rundzie zebrał solidne lanie od młodego Jordana Meina. W II rundzie całkowicie odwrócił losy walki i wygrał przez TKO. Równie spektakularne zwycięstwo odniósł ostatnio Lorenz Larkin, teraz można by zestawić walkę Alves vs. Larkin.

Łatwo nie miał wczoraj także Miesha Tate. Po przegranym początku walki ruszyła do odrabiania strat i postawą w II oraz III rundzie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak, więc trzecia walka Tate z mistrzynią wagi koguciej zbliża się nieuchronnie chyba, że Miesha zawalczyłaby z jakąś wysoko notowaną zawodniczką. Może Alexis Davis?

Wczorajszego wieczoru najszybciej walkę na swoją korzyść rozstrzygnął Derek Brunson. Podopieczny Grega Jacksona w 36 sekund rozbił Eda Hermana nie pozwalając na zadanie choćby jednego celnego ciosu. Teraz pora zawalczyć o wejście do top15 dywizji.

W części przeznaczonej dla zwycięzców gali zostałby umieszczony także John Lineker, gdyby nie to, że Brazylijczyk przekroczył limit wagowy aż o 5 funtów. W takiej sytuacji pokonanie Iana McCalla nieco blednie. Gdyby John nie miał problemów z wagą teraz byłby bardzo bliski walki o pas a tak będzie musiał przenieść się do dywizji koguciej.

Po prawie dwóch latach przerwy do klatki UFC powrócił Nick Diaz. Zawodnik ze Stockton dzielnie stawiał czoło Andersonowi Silvie ale ostatecznie po przewalczeniu 25 minut musiał uznać jego wyższość. Co dalej ze swoją karierą zechce zrobić były mistrz Strikeforce? Tego nie wie nikt. Jeśli zdecyduje się walczyć warto byłoby zobaczyć go w konfrontacji z Mattem Brownem.

Wczoraj swój nieskazitelny rekord splamił Kelvin Gastelum. 23-latek po pobycie w szpitalu, przekroczeniu wagi o 4,5kg wyszedł do walki z Tyronem Woodleyem i nieznacznie ją przegrał. Przegrał głównie przez swoją dziurawą stójkową defensywę. Teraz czekają go przenosiny do wagi średniej, gdzie nie będzie miał łatwo.

Joe Lauzon nie zaprezentował zbyt wiele we wczorajszej potyczce z Alem Iaquintą. Łowca bonusów nie za bardzo wiedział jak odpowiadać na pięściarskie ataki kolegi mistrza wagi średniej i ostatecznie przegrał przez TKO w II rundzie.

Niewykorzystane okazje lubią się mścić, tak był wczoraj w przypadku Tima Boetscha. Barbarzyńca nie wykorzystał okazji do zakończenia pojedynku poprzez ciosy i niewiele później sam skończył nieprzytomny na deskach uduszony trójkątem rękami. Dla Tima jest to czwarta porażka w sześciu ostatnich walkach.

Uznawany za wielki talent Jordan Mein również zaprzepaścił wczoraj szansę na wygranie walki. 25-latek pewnie wygrywał wymiany stójkowe z Alvesem ale poczuł się zbyt pewnie i dał się zaskoczyć zawsze groźnemu Brazylijczykowi.

Również Sara McMann zaczęła dobrze swój pojedynek już na początku posyłając Mieshę Tate na deski. Cupcake przetrwała natarcie a następnie zdominowała Sarę w II i III odsłonie zapewniając sobie zwycięstwo na kartach sędziów.

Kandydatami do zwolnienia po tej gali są: Tom Watson, Richardson Moreira i Andy Enz. Niemal na pewno z kontraktem pożegna się Enz który przegrał w UFC po raz 3 z rzędu. Zaskoczeniem nie będzie także pozbycie się Richardsona Moreiry który przegrał 2 walki w UFC w obu prezentując się bardzo słabo. O swoją przyszłość może drżeć także Tom Watson. Anglik został kompletnie zdominowany przez Rafaela Natala i jest to 3 porażka w 4 ostatnich walkach.

A co Wam najbardziej zapadło w pamięć? Kto zasługuje na wyróżnienie?

4 thoughts on “Krajobraz po bitwie – UFC 183: Silva vs. Diaz #26

  1. Jeśli Diaz twierdzi, że wygrał wszystkie rundy to powinien się leczyć bo ma coś nie tak z głową. Może gdyby mniej pajacował, a więcej walczył, to zaznaczyłby większą przewagę i być może on byłby zwycięzcą. Jak dla mnie dobra decyzja wyrównanej walki.

    Woodley vs Gastelum, tej walki nawet nie chce mi się komentować bo była nudna jak flaki z olejem. Myślałem, że Woodley pokaże coś więcej.

    Nie spodziewałem się, że Iaquinta tak zaskoczy Lauzona. Dobre wymiany bokserskie.

    Jordan Mein dobrze zaprezentował się Thiago i miał go już na widelcu w pierwszej rundzie. Thiago zaliczył dobry powrót do UFC.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *