Israel Adesanya twierdzi, że nokaut w wykonaniu Yaira Rodrigueza nie był przypadkowy

AFP

Israel Adesanya nie przyjmuje argumentów ludzi, którzy twierdzą, że zwycięstwo Yair Rodrigueza w walce z Chan Sung Jungiem na gali UFC w Denver było kwestią szczęścia lub przypadku.

Na minionej gali UFC Fight Night 139, Yair Rodriguez popisał się kapitalnym nokautem na sekundę przed końcem piątej rundy trafiając Koreańczyka łokciem i posyłając go na deski. Zwycięstwo to jest o tyle cenne dla Rodrigueza, że gdyby pojedynek zakończył się po pełnym dystansie pięciu rund, przegrałby przez jednogłośną decyzję.

Oglądając powtórki z tego nokautu można odnieść wrażenie, w tej akcji było bardzo dużo szczęścia i Rodriguez wyprowadził ten cios w odpowiednim czasie, kiedy Jung akurat poszedł do przodu z ofensywą. Tymczasem Israel Adesanya twierdzi, że w tej akcji nie ma mowy i szczęściu.

„The Last Stylebender” wie co nieco o walce w stójce. Niepokonany w MMA zawodnik wagi średniej stoczył 81 walk w kickboxingu wygrywając 75 i swoje umiejętności przenosi do rywalizacji w mieszanych sztukach walki. W rozmowie z Fightful, Adesanya powiedział że zwycięstwo Rodrigueza nie miało nic wspólnego ze szczęściem lub przypadkiem.

„To było szalone. Widzę jak wiele osób mówi, że to był fart, że to było szczęśliwy nokaut… jakby byli naprawdę mądrymi ludźmi, jak legendy tej gry. Dosłownie przykład, który podali to: „no cóż, rzucił dwa razy wcześniej ten cios. Wyprowadził go dwa razy przedtem i nie powiodło się. Za kolejnym razem mu się udało” – a ja mówię, że to instynkt, to timing i świadomość nie tego, gdzie jest głowa [przeciwnika w momencie wyprowadzenia ciosu], ale gdzie będzie. Ich argumentem było też: „ach, no cóż, dwa razy wcześniej próbował i nie powiodło się. Czy ten instynkt i timing też był taki sam?” Mój kontrargumentem to, spójrz… nawet w mojej walce przeciwko Bradowi Tavaresowi na początku pierwszej rundy rzucałem prostym, rzucałem prostym, rzucałem prostym, rzucałem prostym. Nie trafiałem nimi. I w końcu, w drugiej rundzie, zakrwawiłem jego twarz moim prostym. Zacząłem wtedy trafiać dwoma. To nie było szczęśliwe trafienie, to nie szczęście. To jest timing, to jest podjęcie próby zakończone błędem, ponowne ustawienie i zresetowanie.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *