Gegard Mousasi chce najpierw zdobyć pas wagi średniej, a potem zmierzyć się z Rorym MacDonaldem

Gegard Mousasi Twitter

Pretendent do tytułu wagi średniej Bellatora Gegard Mousasi stawia przed sobą kolejny cel jakim jest pojedynek z mistrzem wagi półśredniej Rorym MacDonaldem.

Gegard Mousasi wróci do rywalizacji 25 maja na gali Belltor 200 w Londynie na której zmierzy się z mistrzem wagi średniej Rafaelem Carvalho. Jeżeli Mousasi pokona Carvalho i zostanie nowym mistrzem dywizji średniej, będzie chciał zmierzyć się z mistrzem wagi półśredniej Rorym MacDonaldem.

Gegard Mousasi powiedział w programie The MMA Hour, że walka MacDonalda z Douglasem Lima nie wywarła na nim wrażenia, ponieważ Rory’emu zajęła ona aż pięć rund i uważa, że on z łatwością pokonałby Kanadyjczyka.

„Nie miał dobrego występu [przeciwko Limie], ale nie zamierzam pisać na Twitterze gównianych rzeczy. Mam nadzieję, że po tej walce uda nam się to zrobić i on będzie mógł przyjść i pokazać swoje umiejętności. Ta walka skończy się szybko. Jego styl jest idealny dla mnie, porusza się do przodu – prawdopodobnie dostanie lanie po dupie.”

Rory MacDonald leczy teraz kontuzję nogi i nie wróci zbyt szybko do klatki, a ostatnio stwierdził, że na rewanż z Douglasem Lima raczej nie ma co na razie liczyć. Co do Mousasiego, to „Red King” nie jest dla niego jedyną opcją, gdyby pokonał Carvalho. „The Dreamcatcher” jest również zainteresowany powrotem do dywizji półciężkiej, gdzie czekałyby na niego pojedynki m.in. z Philem Davisem, Muhammedem „King Mo” Lawalem, Chaelem Sonnenem, czy też mistrzem Ryanem Baderem.

„Jeśli pokonam Carvalho, otworzą się przede mną drzwi. Mogę przejść do wagi półciężkiej i być może uda mi się zdobyć tytuł. Jeśli dobrze sobie poradzę w walce o tytuł i wygrywam, mogę osiągnąć większe rzeczy.”

Gegard Mousasi (43-6-2) ma za sobą sześć wygranych walk. Pięć z nich stoczył jeszcze w UFC pokonując Thalesa Leitesa, Thiago Santosa, Vitora Belforta, Uriah Halla i Chrisa Weidmana. W Bellatorze stoczył dopiero jedną walkę pokonując przez decyzję Alexandra Shlemenko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *