Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 76

Bardzo długi majowy weekend już za nami, jednak wbrew pozorom w sportach walki przez ten czas działo się dość dużo i dzisiaj w kilku zdaniach postaramy się podsumować te wydarzenia. Wśród tego: David Haye – powrót emeryta a także 50 cent z inklinacjami do boksu zawodowego a na koniec kulisy zakończenia kariery przez Marcina N.

Z wydarzeń długiego majowego weekendu tym największym bezdyskusyjnie było starcie Floyda Mayweathera z Miguelem Cotto, które mogliście obejrzeć na żywo w niedzielę 6 maja ok. godziny 6 rano. Cotto cały czas atakował, Mayweather swoim stylu walczył z defensywny cały czas na wstecznym. Ta walka pokazała, że aby pokonać Floyda na jego własnym podwórku trzeba go znokautować, bo na punkty nie ma szans wygrać. Nawet będąc największym fanem „Money Mana” i przyjmując, że jednogłośna wygrana była jak najbardziej zasłużona trzeba zauważyć, iż punktacje 110 do 118 oraz 111 do 117, były jednak „trochę” zawyżone. Tak czy inaczej kolejne zwycięstwo Floyda Mayweathera jest faktem i znów pojawia się pytanie – kto mógłby go pokonać? Już teraz przymierzany jest 21-letni Saul Alvarez, który na tej samej gali pokonał nieco już przygasłą, wielką gwiazdę boksu – Shane’a Mosleya. Sam Alvarez ucina spekulacje mówiąc, iż jeszcze nie jest gotowy. Jak bumerang wraca zatem kwestia walki z Mannym Pacquiao, ten jednak póki co musi w czerwcu pokonać Tima Bradleya a potem stwierdzić, że boks nadal jeszcze go kręci w innym przypadku nic z tego nie będzie.

Po drugiej stronie globu w sobotę 5 maja, Marco Huck vel Muamar Hukić wrócił do wagi cruiser i rzucił na szalę swój pas WBO w walce z protegowanym braci Kliczko, Ola Afolabim. Afolabi, który jeszcze nie tak dawno nie był traktowany poważnie w bokserskim światku (nazywano go między innymi workiem treningowym braci Kliczko), pokazał, że trzeba się z nim liczyć. Ostatecznie sędziowie widzieli w tym pojedynku remis, ale większość obserwatorów wskazuje Afolabiego jako prawowitego zwycięzcę.

Zaczęło się niewinnie, najpierw intensywna wymiana zdań, później przejście do czynów – jeden rzucił statywem a drugi butelką, działo się to 18 marca w Monachium a bohaterami ww. wydarzeń byli Dereck Chisora i David Haye. Mowa oczywiście o konferencji prasowej po walce Vitalija Kliczko z Dereckim Chisorą – mówiłem wówczas, półżartem-półserio, że takiej promocji walki nie można zmarnować… i słowo ciałem się stało. Zaczęło się 18 marca w Monachium a zakończy się 14 lipca na stadionie West Ham w Londynie – Dereck Chisora vs David Haye. I teraz drobna konsternacja, przecież odbywaj zostali pozbawieni licencji bokserskiej prawda? Owszem brytyjska komisja bokserska odebrała licencję jednego i drugiego zawodnika, dlatego też 14 lipca w Londynie przystąpią oni do walki na licencjach…Luksemburga. Takim obrotem sprawy zbulwersowany jest m.in. Vitalij Kliczko, według którego ta walka to freak show a dopuszczenie Chisory do boksu to hańba. Kliczko uważa również, że „organizacja tej walki to złe działanie zarówno dla fanów jak i dla samej dyscypliny”. Kibice jednak nie zgadzają się z tym zdaniem, bo w ogarniętej marazmem wadze ciężkiej nareszcie się coś dzieje. Według brytyjskich mediów w tak krótkim czasie, od oficjalnego ogłoszenia walki do teraz, sprzedano już 18 tysięcy biletów.

Curtis Jackson vel 50 cent poważnie myśli o debiucie w boksie zawodowym. Jak sam mówi w młodości nieźle radził sobie w boksie a aktualnie cały czas trenuje rekreacyjnie i gdyby pojawiło się coś w konkretnego to jest w stanie dojść do optymalnej formy w ciągu 2 miesięcy. James Toney już zaciera ręce.

Marcin Najman zakończył swoją przygodę z MMA, były zawodowy bokser przegrał odpowiednio ze strongmenem, człowiekiem bez jednej nerki i zawodowym kulturystą. Kolejnym przeciwnikiem „El Testosterona” miał być Ryszard z Klanu, ten jednak zginął bohaterską śmiercią udaremniając kradzież w szpitalu, w którym przebywał. W związku z tym z uwagi na brak odpowiedniego przeciwnika, Marcin Najman postanowił zakończyć karierę.

Na koniec odbiegniemy na chwilę od tematu SW. Wszyscy złorzeczą i ostro krytykują utwór na Euro 2012 śpiewany przez zespół Jarzębina. Pojawiają się pastisze, parodie, przeróbki nierzadko wulgarne, przesycone niechęcią a nawet przesadną agresją. Ja na to wszystko miałbym tylko jedno zdanie – jakie mistrzostwa takie „Waka Waka”.

 

Jędrzej Kowalik

www.fight24.pl

One thought on “Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 76

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *