Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 42

„Ostatni płomień zgasł”, – czyli krajobraz po walce Władimir Kliczko vs David Haye. Dzisiaj piszemy, dlaczego tak, po co tak, co dalej i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa tajemnicza data 13 października 2011r. oraz mały palec u stopy. Oprócz tego przewrotne teorie, małe prowokacje i żale Władimira. Rozpatrujemy również, czego dotyczy owiane tajemnicą, nadal niespełnione marzeni braci Kliczko. A na koniec najbliższy przeciwnik Alistaira Overeema – Antonio Silva opowie nam o swoim planie na półfinałową walkę turnieju Strikeforce.

Niestety nadzieja na zbawienie przeminęła jak „sen jaki złoty”. David Haye nie sprostał oczekiwaniom i wbrew szumnym zapowiedziom nie ściął głowy młodszego z braci Kliczko. Wszystko było dobrze, zaskakująco wręcz dobrze, zabrakło tylko jednego małego elementu wypełniającego całość – zabrakło ciosów. David Haye boksując w swoim stylu, boksował jednak cały czas pod dyktando Kliczki, czyli na dystans i z doskoku. Podczas gdy jedyną możliwością na wygranie tej walki, było skracanie dystansu i agresywne „wejścia”, aby „zrzucić” Władimira do defensywy. Tego zabrakło, zabrakło agresji, zabrakło ciosów i ryzyka – zagrania Vabank. Nie zmienia to jednak faktu, że Haye sprawił Kliczce wielkie problemy, dość powiedzieć, że był jego najtrudniejszym przeciwnikiem, przynajmniej na przeciągu ostatnich 5 lat. Sam David kilkukrotnie wstrząsnął Władimirem pojedynczymi naprawdę dobrymi sierpami bitymi z doskoku, tu jednak leży pies pogrzebany – pojedynczymi. Kliczko natomiast jak zawsze boksował swoim typowym asekuracyjnym stylem, bazującym na przewadze fizycznej. Po walce David Haye, swoją nieudaną próbę tłumaczył złamanym małym palcem u prawej stopy, którą to kontuzję faktycznie udowodnił. I owszem, taka kontuzja może przeszkodzić w realizacji pełnego planu walki, przede wszystkim, dlatego że problem może sprawiać balans oraz przenoszenie ciężaru. Przed walką jednak na pewno otrzymał „bloki”, czyli środki przeciwbólowe a oprócz tego adrenalina na pewno również zrobiła swoje, w takiej sytuacji, zatem złamany palec raczej nie powinien ograniczać mobilności w takim stopniu jak było nam przedstawione. Jeszcze lepsze żale na konferencji po walce wylewał zwycięzca, Władimir tłumaczył się i wręcz miał pretensję do Davida Haye o to, że walcząc w ten sposób sprawił, że starcie było nudne. „Szkoda, bo bardzo chciałem świętować swój pięćdziesiąty nokaut w karierze” – skwitował Kliczko. Czy nie przypomina nam to przypadkiem słynnego „chciałem walczyć, ale on nie chciał” i „wszyscy jesteśmy Polakami”? W tym miejscu zaczyna się telenowela, na konferencji po walce, obydwaj zawodnicy wykazywali ogromną chęć rewanżu. Z propozycja wyszedł Władimir a David ochoczo ją przyjął. Później okazało się jednak, że bracia Kliczko mają inne plany, Władimir ma iść do przodu natomiast chęć walki z Haye wyraził Witalij. Starszy z braci wspomniał, że po walce z Tomaszem Adamkiem, którego jak sam powiedział uważa za lepszego przeciwnika z największą przyjemnością wyjdzie do ringu z Davidem Haye. Anglik nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw i „gra” Jokerem, który nazywa się 13 października 2011 roku. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami jest to data, w której Haye zakończy karierę bokserską. „Jedyna osobą, która może sprawić, że nie dopełnię tej obietnicy jest ten, który mnie pokonał – Władimir Kliczko, tylko on może wpłynąć na to, że zmienię zdanie. Na aktualny moment Witalij mnie nie interesuje, to nie z nim mam rachunki do wyrównania” – poinformował Haye.

A teraz nieco przewrotna teoria spiskowa. Przed walką z Haye obydwaj bracia, wspominali, że ich marzeniem jest to, aby w posiadaniu rodziny Kliczko były wszystkie pasy mistrzowskie. Jak wiemy marzenie zostało spełnione. Kilka dni temu Witalij, poinformował w mediach, że razem z bratem mają jeszcze jedno marzenie. Dwa najbardziej prawdopodobne to: stoczenie swoich walk podczas jednej gali lub unifikacja wszystkich tytułów przez jednego z nich (Władimira) i zapisanie się w historii boksu jak kolejny „Undisputed”. Wiadomo, że Kliczko nigdy nie wyjdą w ringu naprzeciw sobie, zatem ciekawą rolę w tym wszystkim odegrać mógłby Tomasz Adamek. Witalij już teraz informuje wszem i wobec iż Tomasz Adamek to znacznie niebezpieczniejszy przeciwnik niż David Haye. Moja spiskowa teoria dziejów głosi: Witalij podkłada się Adamkowi i traci pas WBC, w kontrakcie obu zawodników jest klauzula mówiąca, że w przypadku przegranej Witalija, Adamek musi dać rewanż młodszemu bratu (ten punkt jest wbrew pozorom bardzo realny). Tomek wychodzi do walki unifikacyjnej z Władimirem Kliczko, boska pomoc jednak nie wystarcza i tym samym Góral przegrywa ledwo co zdobyty pas WBC a Dr. Steelhammer zostaje „Undisputed”. Nierealne, zbytnio popuściłem wodze fantazji? Możliwe ale…no właśnie ale. Sytuacja ta wydaje się jednak lepsza niż w przypadku: Witalij pokonuje Adamka a potem jakiegoś „groźnego Rumuna” i wakuje pas, ponieważ ze zwakowanym pasem dziać może się różnie. W przypadku wizji podanej wyżej wszystko jest jasne i proste, wystarczy tylko sięgnąć po pas i zabrać go Tomkowi Adamkowi. Możecie nazwać mnie fantastą, sam nawet trochę się z tego śmieje. Pytanie tylko czy faktycznie ten scenariusz jest aż tak nieprawdopodobny, że aż całkowicie nierealny?

Antonio Silva bawi się małego chemika i rozkłada na cząsteczki oraz atomy, swojego najbliższego rywala w turnieju wagi ciężkiej organizacji Strikeforce. Silva zapowiada, że będzie trenował tak samo ciężko albo nawet ciężej niż do walki z Fedorem a starcie Overeem vs Werdum, wiele mu uświadomiło. Według „Wielkiej Stopy”, sposobem na Alistaira Overeema jest przede wszystkim nieustanne atakowanie go w każdej sekundzie walki. Silva stwierdził również, że Alistair najniebezpieczniejszy jest w pierwszych minutach, wraz z upływem czasu staje się tak niebezpieczny jak nie przymierzając kotek w koszyczku. Antonio ma jednak świadomość, że Reem „potrafi wykorzystać każdy błąd i znokautować jednym ciosem”. Pojedynek brazylijskiego Saskłacza z holenderskim kotkiem w koszyczku według wszelkich przesłanek dojdzie do skutku w październiku. Niech wygra prawdziwa bestia, która objawić może się w każdym (nawet w małym kotku).

 

Jędrzej Kowalik

www.fight24.pl

7 thoughts on “Fight24 – Z przymrużeniem oka: odcinek 42

  1. Ta teoria tez mi sie podoba, a ja bym dodal ze los splatal figla bracia K. i Adamek zawinal wszystkie pasy. A tak na serio to chyba Powietkin i Czagajew maja walczyc o ktorys z tych paskow.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *