Conor McGregor pojawił się w sądzie. Sprawę odroczono do 1 listopada

Steve Humphreys / independent.ie

Conor McGregor pojawił się dzisiaj w sądzie rejonowym w Dublinie w sprawie oskarżenia o napaść na mężczyznę w pubie w Dublinie w kwietniu.

Były podwójny mistrz UFC pojawił się na Parkgate Street wkrótce po godzinie  10.30, aby odpowiedzieć na postawione mu zarzuty. McGregorowi postawiono zarzut o napaść, w związku z czym grozi mu kara pozbawienia wolności do sześciu miesięcy lub grzywna w wysokości 1500 euro – lub obie te kary – w przypadku uznania go winnym. Dochodzenie w sprawie prowadzi Garda (irlandzka policja), a zostało ono wszczęte po tym, jak domniemany atak miał miejsce w pubie Marble Arch w Drimnagh w Dublinie.

Nagranie wideo z ataku, które opublikował serwis TMZ Sports w sierpniu, ewidentnie pokazuje, że Conor McGregor uderzył starszego mężczyznę po tym, jak ten odmówił przyjęcia szklanki whiskey Proper No Twelve, która jest marką McGregora. Garda zebrała zeznania od domniemanej ofiary po złożeniu skargi.

Postępowanie zostało odroczone do 1 listopada na wniosek adwokatów McGregora. Sędzia Marie Keane odroczyła sprawę na trzy tygodnie, aby dać mu czas na podjęcie decyzji, w jaki sposób zamierza odwołać się od zarzutów.

Adwokat Michael Staines powiedział: „mój klient jest w sądzie, pani sędzio.”

Powiedział, że jest zgoda na odroczenie sprawy w celu ujawnienia dokumentów prokuratorskich obronie.

„To dobrze”, powiedział adwokat Michael Durkan.

Jason O’Carroll z Gardy powiedział sędzinie Keane, że dowody mogą być ujawnione i dostarczone przez prokuraturę i że będą one obejmować materiał z kamer przemysłowych.

Sędzina Keane wydała nakaz ujawnienia informacji i odroczyła sprawę do 1 listopada.

McGregor milczał przez cały czas trwania postępowania, które trwało krócej niż dwie minuty. Wkrótce potem wyszedł z budynku i wsiadł do oczekującego na niego BMW z przyciemnianymi szybami i odjechał.

W rozmowie z Arielem Helwani z ESPN wkrótce po pojawieniu się materiału video, McGregor przyznał, że popełnił błąd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *