Conor McGregor: Będę „Purpurowym Jezusem MMA” i jeszcze w 2014 zdobędę tytuł mistrza

Conor McGregor (14-2-0), irlandzki zawodnik MMA, który staje się ostatnio tematem wielu rozmów i dyskusji oraz jest gościem mogącym namieszać w dywizji piórkowej.

Być może gdyby nie kontuzja jakiej nabawił się po walce z Maxem Holloway’em na UFC Fight Night – Shogun vs Sonnen w sierpniu zeszłego roku – już wcześniej byłby u samego szczytu. Niestety kontuzja wyeliminowała go na 10 miesięcy. Jego kolejna walka odbędzie się już niedługo bo 19 lipca a jego przeciwnikiem będzie Cole Miller (21-8-0). McGregor nie ukrywa swoich zamiarów i twierdzi, że jeszcze w 2014 roku będzie mistrzem UFC. Oto co powiedział w wywiadzie dla DailyRecord.co.uk

„Ja widzę to tak, że w następnej walce dostanę title shota. Wszyscy dostali szansę i jej nie wykorzystali, historia tej dywizji pokazuje, że ja będę następny w kolejce. Wierzę, że Jose Aldo nigdy jeszcze nie walczył z kimś takim jak ja. Jestem pewien i słyszę ich głosy, które mówią że będę następnym mistrzem.”

Conor jest tak pewny swego, że porównuje swój powrót do Oktagonu do zstąpienia Jezusa na Ziemię i określa się dość kontrowersyjnym mianem „Purpurowego Jezusa MMA”.

„On przyszedł jak nikt inny przed nim i ja zrobię to samo. W przyszłości, ludzie będą studiować mój powrót do zdrowia i zachodzić w głowę, jak on to zrobił? Podobnie jak Adrian Peterson (gwiazda NFL Minnesota Vikings, który po kontuzji wrócił do gry i zaliczył wspaniały sezon) będę ikoną MMA. Jestem teraz innym typem zawodnika. Rozmawiałem z Georgesem St-Pierre i powiedział mi jak na początku swoich treningów był poniewierany przez innych gości. Jestem teraz nowym człowiekiem.”

McGregor potrafi i lubi też zabawić się nieco w trash talk w związku z jego walką z Colem Millerem.

„Nie przejmuję się innymi. Nie ważne jak bardzo jesteś naturalny, pokorny i szczery – porażka to porażka. Nie będę kłamał, ja tylko mówię prawdę, której niektórzy nie potrafią znieść. Miller jest dobrym przeciwnikiem ale nie ważne kto jest rywalem, słowa zostały wypowiedziane.”

Mając jedynie dwie stoczone walki dla UFC, to dość niespotykane, że „Notorious” wystąpi na gali w walce wieczoru. To tylko spowoduje wzrost jego popularności i w przypadku zwycięstwa przybliży go do wymarzonej walki o pas.

„Nie sądziłem, że będę występował w walce wieczoru. Nawet Dana White mówił, że nie ma na to szans. To jak spełnienie marzeń i nie mogę się już doczekać. Dobrze, czy źle, ludzie mogą mówić co chcą, ja i tak wygram. Mam zamiar skończyć go w czwartej rundzie ale zanim to zrobię, trochę go obiję.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *