Chuck Liddell jeszcze we wrześniu zdecyduje co dalej

(mmamania.com)

„Wszystko sprowadza się do tego, jak się czuję i czy chcę wrócić i wziąć udział w wyścigu o możliwość walki o pas. No i ile mi jeszcze zostało paliwa na to. Przez ostatnie kilka miesięcy zajmowałem się głównie PR-em, a teraz od miesiąca nareszcie jestem w domu. Prawdopodobnie jeszcze we wrześniu zdecyduję, co dalej… Nie mam już nic do udowodnienia. Nadal kocham walczyć, ale może to już czas na zakończenie kariery. Ja to naprawdę uwielbiałem, i bez względu na wszystko – to był fantastyczny okres. Wiele też musiałem poświęcić by robić to, co kocham. I nie narzekam.”

Były mistrz wagi półciężkiej UFC Chuck Liddell planuje wreszcie spojrzeć w lustro i zdecydować, czy odwiesić rękawice na kołek już na stałe. Jego szef i przyjaciel, Dana White, ostrzegł go o zwolnieniu z kontraktu po trzeciej z rzędu porażce. Liddell przegrał pięć z ostatnich sześciu walk w octagonie. Na myśl przychodzi piosenka: should I stay or should I go now? 😉

9 thoughts on “Chuck Liddell jeszcze we wrześniu zdecyduje co dalej

  1. jeden z najlepszych wojowników mma, On walczy sercem nie kalkuluje, taki Tyson mma, a to że przegrał to co z tego, każdy kiedyś tego doświadczy, liczy się to jak się podniesie z porażki, bo jak się zacznie sztuczne pompowanie rekordów i będzie najważniejsze to, że chłop jest niepokonany to będzie jak w boksie zawodowym czyli coraz gorzej

  2. witowaw: Chuck zaprezentował się bardzo przyzwoicie w pojedynku z Franklinem i z chęcią zobaczyłbym go po raz kolejny w ringu. Zgadzam się że rozniósłby Tito.

    Taa, najprzyzwoiciej to dał się ciężko znokautować. Nie am co, pogratoluwać postawy.

  3. ferol: seban28 chyba nie wiesz co to lucky punch? ogladales w ogole ta walke?

    Można to nazwać lucky punch a można też nazwać brak gardy u Icemana. Widzisz, zawodnik, który idzie jak czołg na przeciwnika bez obrony owszem wygląda „lepiej” od rywala, który umiejętnie się broni. Tylko wówczas broniący wyprowadza coś co ty nazywasz lucku punch, a ja i wielu innych wykorzystaniem okazji danej przez przeciwnika. Nie jest sztuką zadawać dziesiątków ciosów w rundzie, które nic nie ważą. Ważne jest, żeby zadać jeden celny. Kiedyś mój trener powiedział-możesz się cały czas bronić i chować za gardą, niech rywal się wyżyje, ale kiedy przyjdzie pora wyprowadź jeden cios który zgasi światło. Iceman zapomniał o obronie (uważał, że nic mu nie grozi) a Rich go skarcił – cała filozofia tej walki.

    Co do Chucka to według mnie powinien sobie już dać spokój. Swoje udowodnił, pieniędzy też raczej na gwałt nie potrzebuje. Kolejne walki mogą tylko dodać następnych rys na jego legendzie, którą niewątpliwie w UFC i całym MMA jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *