Ben Rothwell nie zrobił nic… jeszcze

„Przyjmuję wyzwanie. Zaoferowali mi możliwość bycia jedną z głównych atrakcji wieczoru razem z Cainem, który już ma renomę w UFC – i przyjąłem to z radością. Zapłaciłem już frycowe i teraz jest mój czas… Zajmuję się tym od 10 lat i przez ten cały czas zawsze chodziło mi o bycie w UFC. Przez te 10 lat, tak naprawdę nie miałem osiągnięć. Niby coś tam zrobiłem, ale jak dla mnie, całe trenowanie sprowadzało się do tego, żeby kiedyś dostać się do UFC. Wiem, że to będzie świetna walka, ponieważ Cain jest twardym przeciwnikiem, ale pokażę wam show, jaki chcecie zobaczyć.”

– była gwiazda wagi ciężkiej International Fight League (IFL) „Big” Ben Rothwell opowiada, co naprawdę dla niego znaczy dostanie się do wielkiej ligi MMA. Rothwell w swoim debiucie w Octagonie stanie naprzeciwko solidnej marki, jaką jest Cain Velaquez. Znaczenie tej walki, a zwłaszcza wywarcia dobrego wrażenia, na pewno jest znane temu produktowi Miletich Fighting Systems (MFS), który ma na swoim koncie 36 walk zawodowych od 2001 roku. W ciągu ostatnich 15 walk tylko raz przegrał, dzięki uprzejmości, Andreia Arlovskiego, który go znokautował na Affliction: „Banned” w lipcu 2008. Od tamtego czasu walczył raz i wygrał przez submission z Chrisem Guillenem. Teraz, 10 miesięcy później, musi stawić czoła jednemu z najbardziej bezlitosnych i wysportowanych zawodników w tej kategorii. Czy wytrzyma ostre tempo, które Velasquez na pewno narzuci czy będzie to coś na zasadzie „za dużo, za szybko”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *