Artem Levin: mam nadzieję, że JCVD kiedyś będzie oglądał moją walkę – wywiad

Mistrz Glory w wadze średniej, Artem Levin to jeden z najlepszych uderzaczy bez podziału na kategorie wagowe. Multimedalista imprez Muay Thai obecnie walczy dla Glory, gdzie radzi sobie wyśmienicie. Przedstawiamy wywiad z Rosjaninem, w którym opowiada o swoich początkach ze sportem, fascynacji filmami, walkach i wrażeniami, po wygraniu turnieju na Glory 17. Polecamy.

Liverkick.com: Witaj Artem. Niektórzy mogą Cię nie znać, opisz więc siebie i podaj listę swoich sukcesów.

Artem Levin: Witam. Cieszę się, że mogę odpowiedzieć na wasze pytania. Mma 190 cm wzrostu, walczę w dywizji do 85-ciu kg, walczę z pozycji klasycznej. W zawodowym Kickboxingu wygrałem 50 walk, z czego 33 przed czasem, 5 razy przegrywałem i raz zremisowałem walkę. Mam na swoim koncie również wygraną przed czasem walkę bokserską. W karierze zawodowej wygrałem pas Glory podczas turnieju Last Man Standing, jestem mistrzem It’s Showtime w wadze do 77 kg, mam pas WBC Muay Thai w wadze do 79-ciu gk, wygrałem turniej The Contender Asia 2 kwalifikacja rosyjska, wygrałem turniej Battle of Champions w 2008. roku (72,6 kg), jestem interkontynentalnym mistrzem WMC (76 kg) i mistrzem Europy WMC EMF (76 kg). W sporcie amatorskim wygrywałem mistrzostwa Rosji, Igrzyska Sportów Walki, mistrzostwa świata IFMA, mistrzostwa Europy i wiele innych tytułów w Muay Thai.

LK: Skąd przydomek „The Lion”?

AL: Od dziecka nazywają mnie lwem i gdy po raz pierwszy wyszedłem do walki o zawodowy tytuł, to słowo stało się również moim ringowym przydomkiem. Czytałem wiele rzeczy o niezwykłości lwów. Jestem więc lwem, a w najgorszym przypadku mam lwie serce.

LK: Od kiedy walczysz?

AL: Od dziesiątego roku życia trenuję Muay Thai. Moi bracia zawsze przygotowywali mnie do kariery bokserskiej, mówiąc że boks jest moim przeznaczeniem. Zawsze wiedziałem, że pewnego dnia będę mistrzem. Przez pierwsze trzy lata startów nic nie mogłem wygrać. Doceniałem pracę moich braci i ich gadkę, twierdzącą, że byłem zwycięzcą. Jak w przypadku większości zawodników, filmy z Van Dammem zachęciły mnie do przyjścia na salę treningową. Najbardziej mi się podobała scena, jak on tańczył w barze. Wchodząc do ringu czuję się świetnie, podobnie jak lew, który poluje. Moim marzeniem jest walczyć kiedyś na gali, którą będzie na żywo oglądał Jean Claude Van Damme.

LK: Wygrałeś turniej na Glory 17, a potem cisza. Co robiłeś po wygraniu turnieju?

AL: Wygrałem mistrzostwo Rosji w sierpniu. Zrobiłem sobie przerwę po tym turnieju. Miałem pewne niedokończone sprawy, które nie mogły czekać. Teraz znowu jestem w gazie. Jestem znów w grze. Jestem głodny walk i nie mogę się już doczekać powrotu między liny.

LK: Możesz nam powiedzieć, jakie to doświadczenie, gdy przylatujesz do Los Angeles, a następnego dnia budzisz się z pasem mistrza?

AL: Cieszę się, że udało się zwiedzić Los Angeles i pogoda dopisała. Kilka razy walczyłem w Los Angeles. Po raz pierwszy byłem tutaj z dużą grupą Rosjan, która przyjechała ze mną. Z tego miejsca dziękuję całemu mojemu teamowi i ludziom z USA, którzy przyszli mnie dopingować. Niemal wszyscy byli z klubu bokserskiego w San Diego. Obecnie trenuję w San Diego. Mam tutaj wielu przyjaciół, więc nie czuję się odosobniony. Chodzę na plażę, to zawsze dobrze na mnie działa. Właśnie dlatego wygrałem turniej, plaża dała mi siłę, potrzebną do wygrania turnieju. Każdego dnia miałem jakieś spotkania organizacyjne, sesje zdjęciowe, wywiady. To było naprawdę wyczerpujące i cieszę się, że mój team robił wszystko, bym był maksymalnie wypoczęty podczas gali. Po turnieju byłem wycieńczony. Wyszedłem z hali bez emocji. Nie mogłem uwierzyć, co się wydarzyło w ciągu miesiąca.

LK: Muszę też poruszyć kwestię walki z Joe Schillingiem. Pierwszą walkę przegrałeś, drugą wygrałeś. Chciałbyś dokończenia trylogii, by pokazać fanom, że pierwsza walka była wypadkiem przy pracy?

AL: Porażka była główną motywacją do drugiej walki. Wszyscy widzieli co się stało. Popełniłem błąd w drugiej rundzie, a wcześniej wygrywałem walkę. Joe ukarał mnie za ten błąd. W ten sposób doszło do rundy dodatkowej. Sędziowie zabrali mi zwycięstwo, ale to była moja wina. Punktowanie walk w Glory to bardzo ciekawa sprawa. W drugiej walce z Joe byłem gotowy na wszystko: od postawy rywala, po plan taktyczny i niespodzianki związane z sędziowaniem. Moim celem w tej walce było bezdyskusyjne zwycięstwo. Joe to świetny zawodnik, bardzo odważny z wielkim sercem do walki. Kibicuję mu w innych walkach.

LK: Walczysz również na zawodach IFMA z kaskami, ochraniaczami. Jesteś utytułowanym zawodnikiem amatorskim. Chcesz kontynuować karierę amatorską?

AL: Mam pewne zobowiązania wobec Rosyjskiej Federacji Muay Thai. Jestem obecnie kapitanem drużyny narodowej. To dla mnie wielki zaszczyt nosić przepaskę i dokładać cegiełkę do rozwoju Muay Thai w Rosji.

LK: Gdzie najczęściej trenujesz?

AL: W Prokopiewsku, małym mieście w mojej rodzinnej Syberii. Moim trenerem jest człowiek, który był ze mną jak wygrałem pierwsze lokalne zawody i później najważniejsze tytuły światowe, łącznie ze zdobyciem pasa Glory. On jest jak drugi ojciecj dla mnie. Teraz jestem w San Diego w klubie bokserskim.

LK: Obecnie trenujesz z utalentowanym Artemem Vakhitovem, który plasuje się na 6. miejscu rankingu Glody. Myślisz, że w tum roku mógłby zostać mistrzem Glory w wadze półciężkiej?

AL: Wzystko zależy tylko i wyłącznie od niego. Jest młody, głodny sukcesów, ambitny i chce wygrać pas. Jest w stanie to osiągnąć. Z tego co wiem, koncentruje się na zdrowiu i na tym, by nie pogłębiać istniejących kontuzji. W kolejnych walkach zaprezentuje się na pewno o wiele lepiej.

LK: Czy są już jakieś rozmowy w sprawie Twojej kolejnej walki?

AL: Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, kto będzie moim rywalem. Powinieneś wygrywać z najsilniejszymi rywali, by być najlepszym. Nie było jeszcze żadnych negocjacji. Nie wiem nawet, co przerwa w organizowaniu gal Glory znaczy. Jednak tak długo, jak będę dzierżył pas Glory, będę otwarty na propozycję z ich strony.

LK: Który z rywali najmocniej uderzał, kopał i kto dał Ci najcięższą walkę w Twojej karierze? Kto jest Twoim ulubionym zawodnikiem?

AM: Yodsaenklai Fairtex najmocniej bił, kopał i dał mi najcięższą walkę w karierze. Moim ulubionym zawodnikiem jest legendarny mistrz ciężkiego K-1, Ernesto Hoost.

LK: Co sądzisz o walce Manhoef vs Schilling na Bellator 131?

AL: To będzie niesamowita gala. Przewaga w tej walce leży po stronie Melvina. Jest bardziej doświadczonym i bardziej przekrojowym zawodnikiem. Joe ma większy zasięg, powinien trzymać dystans i dużo kopać kolanami. Powinien skupić się na realizowaniu planu na walkę. Obydwaj mają nokautujący cios, co sprawia, że ta walka jest jeszcze bardziej interesująca. Będę kibicował Joe i oczywiście zamierzam oglądać galę na żywo. Jeśli będzie potrzebował pomocy w przygotowaniach, to jestem gotów mu pomóc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *